Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Mam 25 lat i czuję się jak gówno. Pracuje, uczę się, nie zarabiam może 15k ale po opłaceniu rachunków starcza mi na jakieś głupotki pokroju gry na konsole czy coś. Problem mój leży jakby z życiem. 8h w pracy tej samej od 2 lat przez co dużo zadań robię automatycznie, czasami łapiąc się na tym, że przez x czasu miałem pusto w głowie, kompletnie o niczym nie myślałem, po prostu głupio patrzyłem się w ekran monitora i wykonywałem obowiązki. Potem po pracy raczej odpalam gierki, film, serial, przed snem przeczytam komiks. Moje życie poza spotkaniami z kumplami i dziewczyną to raczej schematyczna ciągłość dni. Jestem raczej domatorem, introwertykiem, spotkania z kumplami czy dziewczyną dają mi ten strzał endorfin czy innej mózgowej chemii ale poza tym mam jakby z tyłu głowy pewne troski, których nie mogę zagłuszyć. Stresuje się moim dorosłym życiem chociaż od 4 lat nie mieszkam z rodzicami. Dalej mentalnie czuje się jakbym miał te 18 lat, przychodził z techbazy do domu, odpalał LoLa, a tam czeka już na mnie ekipa do napierdzielania do nocy. Czuję jakaś tęsknotę za tymi czasami, chociaż wolę zarabiać niż chodzić do szkoły. Chyba można powiedzieć, że gdzieś w drodze do dorosłości zagubiłem się i tak jak musiałem się ogarnąć, żeby zacząć zarabiać na siebie i płacić rachunki tak też nie dojrzałem na tyle, żeby godzić się z taka rzeczywistością. Nie wiem czy to jakaś #depresja czy coś. Jestem leniwy, czasami mam przebłyski ambicji, żeby po chwili jednak ujawnił się słomiany zapał i strach, że i tak nic nie osiągnę i nie chce ryzykować, mam strach przed porażką i trudno wykonuje mi się rzeczy nowe. Z najgłupszych przykładów to głupie zamówienie żarcia - zamawiam prawie ciągle to samo, bo obawiam się, że coś nowego mi nie zasmakuje i będzie mi żal pieniędzy. Z dziewczyną układa mi się dobrze. Kocham ją, ona mnie. Tylko czasami patrzę na nią lub słucham jak opowiada o szkole (medycyna) i czuję się przy niej głupi i mam myśli, że nie zasługuje a nią i powinna sobie znaleźć kogoś lepszego. To nie jest jakaś ciągła niska samoocena ale czasami mam jakieś takie epizody zwątpienia w siebie. Czasami też położę się już do spania i tak leżę jak warzywo i chce mi się płakać przez brak brak jakiejkolwiek chęci do czegokolwiek. Czy macie podobnie Mirabelki i Mirki? Radzicie sobie jakoś z tym?

Nie planuje iść do żadnego specjalisty, bo podejrzewam, że i tak powie mi to co już wiem.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #5ff76a048e1c8b000b7efe74
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: sokytsinolop
Doceń mój czas włożony w projekt i przekaż darowiznę
  • 6
  • Odpowiedz