Wpis z mikrobloga

#kilofyirewolwery #kir3usarmy

Szary Staszek i inżynier Zurichskich kopali fosę. To znaczy Staszek kopał, a Zurichskich wytyczał palikami którędy powinna biec fosa aby nie uszkodzić fundamentów fortu. Ta współpraca wychodziła bardzo dobrze i już końcem dnia Fort Tutor miał pełnoprawną fosę. Wojskowi w ciągu ostatnich kilku dni umocnili się na swoim wzgórzu naprawdę nieźle, zważywszy na ograniczone środki jakimi dysponowali. Tymczasem Thomas pod okiem i na polecenie dowódcy White’a, nabijał na pale głowy Indian pokonanych w ostatniej potyczce. Nathaniel jeszcze trochę kulejąc doglądał tej czynności. "To im pokaże, że nie żartujemy". Adam skupił się przede wszystkim na leczeniu szeregowego Forwhata, niestety jego rany goiły się powoli, nawet pomimo zastosowania bobrzego sadła. Williama musiał otworzyć i oczyścić zaniedbane rany, co przysporzyło sporo bólu Dutchowi. W przerwach gdy szeregowy spał, medyk zajmował się innymi rannymi. Ogólnie rzecz biorąc miał bardzo dużo pracy. Natomiast Vasyl i Reverend postanowili popracować nad dymanitem. To znaczy nad produkcją. Niestety lokalne minerały zupełnie nie nadawały się do wytwarzania materiałów wybuchowych. Saperzy nie wymyślili także żadnej metody wzmocnienia wybuchu. Sebastian postanowił wykorzystać czas na małe polowanie, aby uzupełnić zapasy jedzenia w forcie. Wieczorem Hannibal objął wartę, nadal oszczędzając się, aby wkrótce wrócić do pełni sił.

Mark Wallhack dostał w tym czasie bojowe zadanie. Ostrożny zwiad na miejsce ostatniej bitwy. Mark bez żadnego problemu znalazł zdemolowany obóz. Obserwował go trochę z daleka w ukryciu. Nagle do obozu przyjechało kilkunastu indian. Wyglądało jakby wiedzieli czego się mogą spodziewać na miejscu. Przewodził im szaman. Cały spowity w dymie wydostającym się z jego fajki. Mark odkrył, że jego czapka z dziobaka jest tak naprawdę żywym dziobakiem. Szaman wciągnął głębokiego bucha z fajki i z zamkniętymi oczami wskazał palcem prosto na Wallhacka. Mark w sekundzie zalał się potem. Wszyscy indianie oprócz szamana natychmiast rzucili się w jego kierunku. Mark nie zastanawiał się jakim cudem go zauważyli, skoczył na konia i pognał galopem do fortu. Słyszał za sobą wrzaski indian, strzały z broni palnej, ale nie oglądał się. Pędził co koń wyskoczy. Wrzaski stawały się coraz cichsze. Udało się. Mark wróciwszy wieczorem do fortu od razu zawołał po Nathaniela:
-Idą po nas. Widziałem chyba dziesięciu, nie wiem, ale cholera goniło mnie chyba ze dwudziestu. Sir, melduję że ich #!$%@?śmy na ostro.
-Doskonale. - powiedział White i złączył swoje palce w piramidkę, jak dyrektor kompanii, gdy uda się wyrobić kolejny target. - Doskonale…

O świcie do Nathaniela przybiegł Thomas.
-Sir, proszę ze mną. Mamy problem.
Oficerowie poszli razem do składziku. Stali tam Hannibal i Sebastian.
-Ktoś tu był. Jak pilnowałeś patałachu!?
-Jak mam sam upilnować całego fortu!? Patałachy to jesteście wy, że śpicie po 8 godzin, prawdziwemu żołnierzowi wystarczy 3 godzinna drzemka.
-Skąd wiecie, że ktoś tu był?
-Zapasy które zebrałem. Na sto procent nie były tak porozrzucane.
-A to nie Vasyl?
-Nie, on by je ukradł, a nie porozrzucał.
Nathaniel nachylił się i powąchał jedzenie.
-Niech nikt tego nie je. Zatrute…
-Skąd pan wie, sir?
-Mam pewne doświadczenie w temacie...

***

@Zerri
@William_Adama
@gasior22 +5 siły
Melkor
@NowOpenTheDoor +1 siły
@kroomka
@pocotosienoginoco +3 siły, nadal ciężko ranny
@Krasik01
@Rinne +1 siły
@Yokaii +3 siły
@Stah-Schek +1 siły

Poziom fortu: ok-jak-na-warunki-polowe
Zdobyte zapasy pożywienia oraz woda nie nadają się do spożycia, ale można próbować.

Deklaracje na discordzie.
Czas na podjęcie decyzji: podam na disco
Pobierz
źródło: comment_1609943916xNu1XMzd7HbYJxEetM1WDc.jpg