Wpis z mikrobloga

@size: Dobry krążek i piękne wspomnienia z czasów gdy żyłem bez zmartwień.

Piszesz że lider zmarł? Pozostaje mi wierzyć że wiódł przez te wszystkie lata pozytywnie zakręcone życie na odpowiednich obrotach.
@niekompatybilny: tutaj Mireczki piszą, że pod koniec było już po nim widać jakieś wyniszczenie. Trudno mi powiedzieć jakie wiódł życie, ale zgaduję, że swoje wyszalał - oby tak było ;)
Niemniej był to na pewno jeden z najlepszych gitarzystów jak na mój gust, a sam CoB to jedna z moich ulubionych kapel. Kissing The Shadows zaś to wg mnie absolutny top ich twórczości.
@size: Gdy wyszedł ten album mój nastoletni gust muzyczny wciąż się kształtował. Pamiętam że na lekcji plastyki mieliśmy coś nabazgrać na białej koszulce, a ja wywaliłem logo tego zespołu co całkiem fajnie mi nawet wyszło. Nauczycielce chyba chodziło o coś innego i nie wyraziła entuzjazmu przy wystawieniu mi oceny. Mimo wszystko dumnie ją nosiłem po wiejskich zabawach ^^

Kawałki które grały mi wtedy nawet w myślach to follow the reaper, needled,
@niekompatybilny: ja się z kolei wychowałem na dużo prostszej muzie typu Metallica, więc gdy odkryłem CoB (Something Wild) z tymi melodycznymi wstawkami rodem ze świata fantasy to zupełnie jakby otworzył się dla mnie nowy wymiar. Do tego technicznie (trochę grałem wtedy na gitarze) to był majstersztyk, zróżnicowane rytmy, zmiany tempa, sweepy gitarowe, kaskady dźwięków. Kolejne płyty już miały coraz mniej tego "fantasy" klimatu, ale nadal mnie interesowały, bo utwory były naprawdę