Wpis z mikrobloga

Miraski, opowiem wam jak zostałem… aktorem xDD

Wracam od #rozowypasek do domu. Stwierdziłem, że nie będę czekać na autobus, więc postanowiłem wrócić piechotą. Traf chciał, że droga prowadziła obok Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Mijam siedzibę, nucę sobie pod nosem, bo humor dobry, gdy wtem wybiega z budynku jakiś lekarz w kitlu i krzyczy do tłumu na chodniku:

- Czy jest tu jakiś człowiek kultury?!

Podrapałem się po głowie i połączyłem fakty z przeszłości. Z WOK-u zawsze piątki, do teatrów chodziłem, a kiedyś, będąc w Krakowie, mieszkałem w hostelu, w którym kręcili odcinek W11. Mijałem recepcję, w której wtedy kręcili scenę, gdzie aspirant Seba Wątroba trzymał za fraki recepcjonistę i krzyczał: Mów! Gdzie jest dziewczyna?!
Tamten moment pozwolił mi na podpatrzenie technik aktorskich, które dały podwalinę pod przyszły kunszt i talent. Nie wahając się za długo podniosłem rękę, dając lekarzowi znak, że zaliczam się do kulturalnego grona.

- Fantastycznie, pan pójdzie ze mną!

Prowadził mnie przez szpitalne korytarze i zaczął tłumaczyć, że jest sporo niewykorzystanych szczepionek na #koronawirus i że co tam będą dawać pracownikom, skoro aktor też musi być bezpieczny. No bo jakby się taki zaraził, to nie mógłby grać, a wtedy problem. Bo taki lekarz czy pielęgniarka, #!$%@? po dyżurze, chcą sobie wrócić do domu, odprężyć się i obejrzeć jakiś serial czy film. A jak nie będzie ich, bo aktorzy zakażeni, to co wtedy? Problem, frustracja i niezadowolenie w pracy, a zły pracownik przynosi same szkody. Więc w trosce o personel medyczny postanowili zaszczepić ludzi z telewizji i teatrów.

Zaprowadził mnie do jednego z korytarzy, na końcu którego stała grupka osób i powiedział, że mnie tu zostawia, ponieważ musi lecieć – 30 minut temu komuś wypięła się rurka z respiratora i w końcu wypadałoby ogarnąć temat.
Oszołomiony natłokiem informacji zacząłem iść przed siebie w kierunku grupy osób. Im byłem bliżej, tym rozpoznawałem więcej znajomych twarzy. Zborowski, Seweryn, Miszczak – wszyscy stali w kółeczku i wesoło rozmawiali między sobą, przekomarzając się, kto był lepszym reżyserem teatralnym – Kazimierz Dejmek czy Ludwik Solski. W pewnym momencie wszyscy wybuchli śmiechem, a że nie chciałem być gorszy i lepiej uczestniczyć w #heheszki , to sam zacząłem się śmiać. Wtedy zdali sobie sprawę z mojej obecności i spojrzeli wszyscy na mnie. Zapadła cisza, którą przerwał Wiktor Zborowski, witając mnie tubalnym głosem:

- Pan, jak mniemam, też człowiek kultury. Witamy, witamy szanownego gościa. Cieszę się, że do grania wciąż garną się młodzi. Proszę powiedzieć, skąd mogę pana kojarzyć? Bo twarz dziwnie acz przyjemnie znajoma!– uśmiechnął się Mufasa xD

Chciałem powiedzieć, że dopiero zaczynam i że aktorstwo, to raczej podglądanie W11 i gdy powiedziałem „Kraków” i miałem wyjaśnić całą historię, Zborowski klasnął ręce:

- Krakowska szkoła, fantastycznie! Pewnie w Bagateli lub w Słowackim pan królujesz na deskach! Cudowne środowisko. Szkoda, żeś pan taki młody, bo z tą aparycją brylowałbyś w Piwnicy pod Baranami.

Wtem na czele wysunął się Andrzej Seweryn i wziął mnie pod ramię i zaczął prowadzić, mówić szybko.

- Tak, Bagatala, wspaniale! Zawsze ceniłem aktorów z tego teatru. I powiem panu szczerze, że niedługo w moim teatrze wystawiamy sztukę i została nam główna rola do obsadzenia. Niech się panu przyjrzę. Proszę obrócić się do mnie bokiem.

Oszołomiony i wciąż rozkminiając, co tu się dzieje, obróciłem się. Andrzej zlustrował mnie porządnie, pocmokał pod nosem i mówi:

- Cóż za profil! Powiem panu, że z takimi rysami wygryzłby pan Olbrychskiego z Ziemi Obiecanej kilkadziesiąt lat temu. Myślę, że stworzylibyśmy fantastyczny duet. Ale nic straconego. Za 4 miesiące premiera u mnie. Dostojewski! Czy szanowny pan dobrze się czuje w rosyjskiej literaturze?

Nie zdążyłem odpowiedzieć, bo podskoczył do nas Miszczak, wpychając się między mnie a Seweryna.

- Pan go nie słucha. Teatr dzisiaj to wątpliwa i niepewna robota. W telewizji to pan zarobi! Właśnie wybieramy scenariusze seriali na jesienną ramówkę. Ma pan żonę?
- Dziewczynę.
- Fantastycznie! Będą się państwo świetnie prezentować na ściance TVN latem. Proszę podać mi maila, wyślę panu szczegóły naszej współpracy!


Seweryn już miał #!$%@?ć lutę Miszczakowi za podkradanie talentów (czyli mnie xD), jednak wszystko przerwał energiczny stukot obcasów. Obróciliśmy się jak na komendę i zobaczyliśmy nadchodzącą Krystynę Jandę!

- I jak, zaczęli już szczepić? Tam mi się jarać chce, a te konowały nie pozwalają w szpitalu. Raz, dwa to załatwić i lecimy na szluga, no nie, Andrzejku? – mrugnęła filuternie do pana Seweryna i przeniosła wzrok na mnie.
Towarzystwo wyczuło sytuację i Seweryn zaczął:

- Krysiu, pozwól, że Ci przedstawię! Pan… - tu się zawahał i spojrzał na mnie, na co wydukałem.
- Anon…
- Pan Anon! Wschodząca gwiazda teatralna tego kraju! Ledwo co od ziemi odrósł, a już w Bagateli rządzi towarzystwem. Kraków pada mu do stóp!

Janda zaintrygowana wypaliła:

- No proszę, proszę. Może ma pan również w planach podbicie Warszawy?
- Krysiu, wykluczone – żachnął się Seweryn – my z panem Anonem jesteśmy już po słowie i przygotowujemy wspólnie premierę – na co Miszczak się wtrącił:
- Zaraz, zaraz, Anon nie może, całe lato na planie filmowym w TVN!

I zaczęli się wszyscy sprzeczać i pewnie by się za fraki wzięli, gdyby nie otworzyły się drzwi do gabinetu i pielęgniarka nie zaczęła zapraszać wszystkich na szczepienie.

Teraz kisnę z tej afery szczepionkowej, bo nikt mnie na liście nie kojarzy, a profit z przeciwciałami jest. Kochani, pandemia zmienia życie ludziom – jestem najlepszym przykładem. Opowiedziałbym jeszcze, kto płakał przy szczepionce, a kto był twardy, ale muszę lecieć – mam w miesiąc nauczyć się sześciu różnych scenariuszy. xD

  • 10