Wpis z mikrobloga

Ponowna #keto adaptacja, dzień 3/21.


Poranna waga: 77,3kg

MENU
Śniadanie ok. 9.30: chlebki chmurki BLT, czyli pieczywo z jajek i twarogu podane z boczkiem, sałatą i pomidorem (no i z masłem).
Przekąska ok. 13.30: kawa z łyżką MCT, garść orzechów makadamia.
Obiad ok. 14.30: Zupa krem z dyni (śmietana 36%, dynia, marchew, pietruszka, seler, pestki słonecznika) zrobiona na bazie domowego, tłustego rosołu.

MAKROSY
B: 75,9g
W: 28,5g
T: 175,3g
kcal: 1937,5

Aktywność fizyczna: po śniadaniu ok. 30min lekkiego truchtu po parku, a potem od razu plum do zimnej wody, czyli #morsowanie Po południu spacer (ok. 1h)
Nawodnienie: ok. 3 litry wody, w tym pół litra wody z solą i octem jabłkowym.
Suplementacja: cynk, d3+k2, magnez, witamina C.

PODSUMOWANIE

To mój trzeci raz w zimnej wodzie. Nie jestem psychofanem Wima Hofa - dla mnie to szarlatan - ale korzyści zdrowotne płynące z lodowatych kąpieli doceniam. Oprócz tego jest to po prostu bardzo przyjemne (nie licząc łupania w stopach), a przebieżka po parku w ramach rozgrzewki przed wejściem do wody załatwiła sprawę aktywności fizycznej na dziś, chociaż po obiedzie różowa wysłała mnie jeszcze na spacer z dzieciakami. Jogging po parku i morsowanko dają od rana niesamowitego powera! Zdecydowanie za rzadko to robię.

Odnośnie samej diety to dziś wyszło idealnie: węgle zmieściły się w limicie, białko na poziomie 1g/kg masy ciała, energia z tłuszczu to około 80% całej podaży, a kalorie podchodzą pod 2k, czyli dokładnie tak jak chciałem. Nawet okno żywieniowe wyszło raptem ~5h - prawie idealnie. Zajebisty dzień, czuje się świetnie.

Warto zaznaczyć, że spadek wagi od wczoraj to 0,7kg, co może sugerować, że zeszła woda, bo przecież w 24h nie spaliłem ~6000kcal skumulowanych w zgromadzonym na ciele tłuszczu. Ten fakt w połączeniu z dzisiejszym lepszym samopoczuciem trochę mnie zastanawia - może jednak po świętach wypadłem z keto i właśnie wracam? Cholera wie, ale fajnie jest.

Oba posiłki są proste w przygotowaniu. Zupa z dyni to po prostu gotowy miks mrożonych żółtych warzyw, które blenduję z rosołem i śmietaną (do swojej porcji dodałem nieco chili, żeby było bardziej rozgrzewające). Rosół robi różowa, więc z tym się nie narobiłem. Z resztą co weekend żona gotuje zawsze ogromny gar, który zwykle starcza na dobre kilka dni - polecam. Przygotowanie chlebków chmurek to też chwila, zwłaszcza odkąd zacząłem używać blendera z trzepaczką do ubicia piany z białek. To jedyne keto pieczywo, które szanuje.

Dziś wrzucam wcześniej, bo zjadłem co miałem zjeść i ruszać też się już nie będę.

#dieta
ElCiesiel - Ponowna #keto adaptacja, dzień 3/21.

SPOILER

Poranna waga: 77,3kg
...

źródło: comment_1609687931Hk6laqhq0H6EJeTr0WHbKG.jpg

Pobierz
  • 8
@gicu616: W zbiorniku. Dzisiaj akurat trafiłem na jakiś zlot czy coś, z resztą z tego co widzę to chyba co tydzień w niedziele o 12.00 się u mnie w mieście morsy spotykają na wspólną kąpiel. Sporo osób, fajna atmosfera. Ale mam w planie przygotowanie miejsca do morsowania w ogrodzie. Kiedyś kupiłem wannę na OLX, przywierciłem do niej narty i brałem udział w zjeździe na byle czym xD Wanna dalej stoi, muszę
@Ketonowy: bierzesz 3 jajka i oddzielasz białka od żółtek. Do żółtek dodajesz 100g tłustego twarogu i pół łyżki babki jajowatej. Międlisz to widelcem aż będzie połączone. Białka ubijasz z solą na sztywną pianę, a potem delikatnie łączysz z żółtkami i twarogiem. Wykładasz na papier do pieczenie i wrzucasz do piekarnika na 15 minut w 150 stopniach. Mi z tych proporcji wychodzą 4 "kromki", czyli akurat na 2 sandwiche.

Polecam, bo pieczywo