Wpis z mikrobloga

Lewakiem być

W ostatnich dniach mirko zrodziło dyskusję o sytuacji i przyszłości lewactwa – tego lokalnego i globalnego. Dyskusja wprawdzie miała charakter szczątkowy, uczestników zaś niewielu, niemniej jej temat zdaje się doniosły, toteż szkoda, aby umarła ona gdzieś w odmętach komentarzy pod wpisem, który, trzeba przyznać, wcale potrzeby tej dyskusji nie sugerował. Zasadniczo sama potrzeba tej dyskusji też jest jej przedmiotem, gdyż nie dla każdego lewica ma problem, wszak widać jasno po doniesieniach medialnych, iż bój trwa: los pracowników ulega jakiejś poprawie, osoby nieheteronormatywne mogą już gdzieniegdzie cieszyć się (prawie) pełnią praw, rasizm się cenzuruje, świadomość ekologiczna społeczeństwa rośnie, a ataki na prawa kobiet wywołują falę masowych protestów. Co jednak nie jest jasno dostrzegalne dla niektórych, w tym dla mnie, to to, czy aby na pewno te małe zwycięstwa można uznać za realizację lewicowego projektu. Od razu można wyobrazić sobie głos tru-socjalistów, którzy zaprzeczą, wskazując, iż tak długo, jak działania nie będą zmierzać do obalenia kapitalizmu i zmiany stosunków produkcji, tak długo też o lewicowości mowy być nie może. Idpolerstwo i prawa człowieka to liberalny sabotaż, manifestacja burżuazyjnej ideologii maskującej rzeczywiste źródła opresji; egzaltowany gest klęknięcia przed murzynem zaspokaja moralny narcyzm klękającego, lecz nic nie zmienia w ekonomicznej sytuacji murzyna. Ci jednak, którzy przemawiają tym głosem, nie dostrzegają, iż śpiewają w chórze pieśń, której wcale sami nie przygotowali, batutę zaś trzyma w ręce ten sam system, który chcą obalać. On też zarabia na sprzedaży biletów na ich występy. Widzowie biją brawo i nie odpuszczają żadnego koncertu, lecz co następuje po każdym z nich, to tylko kolejny koncert i kolejna partia biletów; czasem tylko dyrektor artystyczny zmieni scenografię. Tym samym powinno się zadać pytanie: quo vadis? Albo jak Slavko: „czego tak naprawdę chcecie?” I jak chcecie to osiągnąć? Ja na przykład nie mam precyzyjnej odpowiedzi na pierwsze pytanie, na drugie zaś nie mam żadnej. Może więc przyszła pora zastanowić się i pozwolić teorii dogonić aktywizm. Stan dzisiejszej lewicy budzi jednak wątpliwości, czy posiada ona potencjał ku temu. Oto kilka myśli ode mnie.

Antykapitalizm i emancypacja. Czyli co?

Każdy dobry lewak wie, że prawdziwym wrogiem jest kapitalizm, który rozumie się jako prywatną własność środków produkcji. To fundament, a reszta idzie już lawinowo – opresja, wyzysk i alienacja pracownika i tak dalej. Recepta jest prosta, a jest nią demokratyzacja stosunków ekonomicznych poprzez uspołecznienie środków produkcji, w wyniku czego znikną podziały klasowe będące rzeczywistym źródłem opresji. Rzecz dokona się, gdy ci, którzy posiadają jedynie własną pracę, zyskają świadomość historyczną i zdadzą sobie sprawę z własnej nędzy. Credo to czasem ulega drobnym wariacjom, lecz treść jego nie zmieniła się znacząco od czasu utworzenia I Międzynarodówki. I jak to z credo na ogół bywa, powtarza się je, aby uniknąć wysiłku myślenia. Czy ktoś zadał sobie pytanie, czy aby na pewno wciąż jest to poprawna analiza systemu? I czy kiedykolwiek była? A nawet jeśli, to jak osiągnąć cel? Bo czy każde antykapitalistyczne działanie nie zostaje w końcu przetrawione i wydalone przez kapitalizm jako jego nieodłączny element? Czyż istnieje gest, który nie będzie częścią spektaklu? Jak podjąć wysiłek emancypacji, aby nie skończyć jako nadruk na koszulce w sklepie internetowym? Jak tworzyć sztukę, aby nie dostała się na licytację, gdzie ludzie reprezentujący to, przeciw czemu sztuka została wymierzona, będą przerzucać się kwotami, dopóki nie zostanie sprzedana za małą fortunę? Nawiązując do obrazowego przykładu Marka Fishera: jak buntować się wobec MTV, gdy tak chętnie nadaje ono transmisję z naszego buntu? Czy zmiany można dokonać bez przemocy? A jeśli nie, to ile jej trzeba i kiedy będzie już za dużo? Może jednak baza wcale nie jest bazą? I co znaczy „emancypacja”? Koniec kapitalizmu wieszczy się od czasu, gdy ten się narodził i prorocy jego śmierci dochodzą do głosu przy każdym kryzysie. Każdorazowo obietnice ich okazują się pustymi. A kiedy już proroctwa się spełnią i rzeczywiście kapitalizmu nie będzie, to co wtedy? Nastąpi koniec historii? Co jest podstawą tego kryptofukuyamizmu, wyjąwszy krótkowzroczność? Skoro, jak pisze Fredric Jameson, łatwiej sobie obecnie wyobrazić koniec świata niźli koniec kapitalizmu, potrzeba jest wielkiego wysiłku wyobraźni. A potem sprawić, by marzenie stało się powszechnym.

Faszyzm, faszyzm wszędzie

Jak jednak sięgnąć po nowe środki, jak znaleźć coś nowego do zaoferowania, gdy wszystkie drzwi zamknięto, zawieszając na nich tabliczki z napisem „faszyzm”? Można by rzec, że oddano faszyzmowi zarówno to, co faszystowskie, jak i to, co samo przez się faszystowskie nie było. I to nie faszyzm położył na tym swoje ręce, ale wystarczyło, że trzymał je otwarte. Dyscyplina, poświęcenie, siła i fizyczność – nic z tego nie było inherentnie faszystowskie; Sparta żyła w wyobraźni wielu jakobinów. Wciąż żyje w wyobraźni wielu ludzi – jak dotrzeć do nich, porzucając to, co im drogie? Być może paradoksalnie warunkiem emancypacji jest jej ograniczenie. Być może wolność nie daje się utrzymać bez potu i krwi. Być może nie można mieć człowieka bez tego, co nazywane „nieludzkim”. A być może owszem, tylko czy jest to wniosek płynący z długich rozważań, czy też wygodne porzucenie trudności na rzecz znajomych haseł? Nietzschego oddano prawicy i nastolatkom, jako że brzydko pisał o kobietach. Niewątpliwie pisał brzydko, lecz tym samym poprzez ten akt moralnego potępienia i oszczędzenie sobie wysiłku myślenia odrzucono wielki projekt antyliberalny i emancypacyjny. Nawet jeśli propozycje miał nielewicowe w dzisiejszym rozumieniu, to diagnozy zdają się dziś słuszne. I nie zawsze był wrogiem: Foucault, Deleuze, Adorno – żaden nie wstydził się inspiracji. „Jedno stado bez pasterza” – jaka jest dziś recepta lewicy? „Wynaleźliśmy szczęście” – odpowiada, mrugając oczyma.

Widmo przeszłości

Wobec zarzutów o zbrodniczy charakter realizowanego komunizmu reakcje zdarzają się dwie: albo zaprzecza się jego zbrodniczości (lub też zaprzecza się, że wszystko było w nim złe), albo zaprzecza się jego faktycznej realizacji. „Marks tego nie chciał” – nie chciał, nie wyklucza to jednak, że dwudziestowieczne totalitaryzmy są koniecznym rezultatem jego filozofii. Może jednak warto rozważyć myśl, że Lenin, Stalin, Mao i reszta to nie wypaczenia myśli marksistowskiej, ale rezultaty wprost; że nie ma marksizmu wykastrowanego z tego elementu. Może też krwawy charakter Rewolucji Francuskiej to nie wypadek przy pracy ani przykra konieczność praktyczna, lecz rzecz wpisana w istotę dotychczasowej emancypacyjnej teorii. Tak czy siak, nie można pójść naprzód, chowając wstydliwie trupa w wersalce, bo ten zawsze da o sobie znać przy gościach, choćby samym smrodem. Trupa można wystawić jako trofeum i ostrzeżenie lub pogrzebać i wyznawszy żal, poprzysiąc, że kolejnych nie będzie – jak kto woli. Jedno i drugie wymaga wszelako przyznania się i zaakceptowania tego, co dokonane.

I na koniec: jeśli Polska potrzebuje lewicy, to lewicy kotleta schabowego, nie importowania dyskursu z kraju hamburgera.

Możliwe, że potencjał lewicy uległ wyczerpaniu i konieczna jest nie trzecia, ale czwarta droga; nie pomiędzy, ale daleko poza. To nie manifest, ale przyczynek do refleksji, stąd taka liczba znaków zapytania. Na wiele nie liczę, Wykop jednak potrafi zaskakiwać. Wprawdzie na ogół negatywnie, ale jednak – może ktoś wypowie jakaś ciekawą myśl. Wrzucam tagi, gdzie kogoś może rzecz zainteresować.

#filozofia #antykapitalizm #socjalizm #bekazlewactwa
Dodatkowo bezpośrednio wołam @shadowboxer, jako pomysłodawcę nagłośnienia tematu, oraz @sublatio_cum_laude, jako młot na kryptoprawicę.
  • 36
@Turysta_Onanista:

Bo czy każde antykapitalistyczne działanie nie zostaje w końcu przetrawione i wydalone przez kapitalizm jako jego nieodłączny element? Czyż istnieje gest, który nie będzie częścią spektaklu? Jak podjąć wysiłek emancypacji, aby nie skończyć jako nadruk na koszulce w sklepie internetowym?


To bardzo dobre pytanie. Kapitalizm krytykowany za zamordyzm i deprecjonowanie jednostki zaczyna pokazywać kreatywność, własny styl i indywidualizm jako największe cnoty, które można osiągnąć kupując określone produkty. Krytykowany za nieetyczność
Zaskakująco... rzeczowa.


@Gaku745: Chyba nigdy nie onanizowałeś się w dobrym towarzystwie.

Swoją drogą, na marginesie wpisu, jestem ciekaw, które lektury są dla współczesnej lewicy ważne i kształtujące. Singer, Piketty, Leder, Butler, ktoś inny? A może podcasty i kanały na YT (kiedyś ich nie było)? Zauważam w dyskusjach z lewicowcami, że bardzo często pozycje, które kształtowały moje lewakowanie niegdyś, a razemków dziś są odmienne. Obowiązkowo Singer (jest najczęstszy), często Leder, Sawulski,
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@shadowboxer: Z przeczytaniem czegoś konkretnego ciężko mi idzie, więc na razie tylko Mill, O wolności (chyba można go spokojnie czytać jako soclib (?)) , Rawls i jego Teoria sprawiedliwości (fragmenty) i trochę z Berlina. Możesz coś polecić?
@Andreth: Ale ja nie jestem już lewakiem! Nie masz żadnych książek, które ukształtowały twoje poglądy? Wyróżniam książki lewackie dobre i złe, które przeczytałem jako true lewak i już jako demoliberał.

Dobre:

1. Foucault, Nadzorować i karać, Historia seksualności (ale ta druga nie jest nazbyt lewicowa, jest to erudycyjna i bezpruderyjna, ale za to bardzo elegancko podana historia seksów).
2. Miłosz, Rodzinna Europa. Miłosza nic a nic? Wyglądasz mi na
Nie masz żadnych książek, które ukształtowały twoje poglądy?


@shadowboxer: A, ty tak bardziej ogólnie...

No to ogólnie Kuroń, praktycznie wszystko, choć te najwcześniejsze ciężko się czyta (później się musiał długi czas oduczać komunistycznego języka, jak zauważył, że go po dwóch zdaniach przestają słuchać). Niektóre z późnych są "złe" w sensie Michnikowym, ale tym niemniej ciekawe. I polecam, jak już jesteśmy przy temacie, "Kobiety Solidarności" Marty Dzido.

Miłosz, Rodzinna Europa. Miłosza nic
A, ty tak bardziej ogólnie...


@Andreth: Hm, a jak zrozumiałaś? Miałem na myśli książki, które przyczyniły się do tego, że masz lewicowe poglądy. A te, że tak powiem, chrześcijańskie? Wiem, że katolicka lewica w Polsce wpływową reprezentację w postaci TP, ale zawsze miałem wrażenie, że nurt ten nie jest liczny.

często wspominasz, że porzuciłeś lewactwo na rzecz demoliberalizmu; z jakiego powodu? „Pragmatyzm”?


@Droden: Po pierwsze, z przyczyn ideologicznych. Nigdy nie
A te, że tak powiem, chrześcijańskie? Wiem, że katolicka lewica w Polsce wpływową reprezentację w postaci TP, ale zawsze miałem wrażenie, że nurt ten nie jest liczny.


@shadowboxer: Przyczyny, jak ty to nazywasz, środowiskowe (nurt nieliczny i coraz mniej liczny, ale w swoim czasie byłam blisko). Z katolicyzmem mi nie po drodze od dawna (najbliżej mi chyba do kwakrów, tj uważam nauki przypisywane Jezusowi z Nazaretu za godną kierowania się nią
@Roxar123: Odwołując się do swych mglistych wspomnień z lektury sprzed trzech lat – jednowymiarowość. Niewielka baza statystyczna, analiza wyraźnie z punktu widzenia psychologii. Leder przedstawia to, jak jego zdaniem brak pewnych figur typowych dla II RP, inteligenta czy Żyda – wszak te grupy poniosły procentowo większe straty – przeorały świadomość gorzej sytuowanych warstw społecznych. Zarazem zwraca uwagę, że ta ogromna zmiana pozostała w zasadzie nieuświadomiona. Ale... no właśnie, wszystko z perspektywy
@shadowboxer: no ja za lewaka się nie uważam xD niemniej sympatyzuję z soclibem i podejściem Rawlsa, więc to co napisałeś do Probza pasować będzie chyba i do mnie.
Co do książek to niestety, ale od kilku miesięcy mam dużo mniej czasu na czytanie na te tematy i dodatkowo staram się też nieco zdystansować od polityki - dużo mniej wiadomości śledzę, no i jak widać po moim profilu też sama aktywność na
@Turysta_Onanista:

A kiedy już proroctwa się spełnią i rzeczywiście kapitalizmu nie będzie, to co wtedy? Nastąpi koniec historii? Co jest podstawą tego kryptofukuyamizmu, wyjąwszy krótkowzroczność?

z tego co mi wiadomo Marks mówił że całkiem prawdopodobnie po komunizmie będzie jeszcze jakiś system, ale on jest zupełnie poza naszą obecną wyobraźnią
@Turysta_Onanista:

Od razu można wyobrazić sobie głos tru-socjalistów (…) Idpolerstwo i prawa człowieka to liberalny sabotaż, manifestacja burżuazyjnej ideologii maskującej rzeczywiste źródła opresji;

tak mówią dźwigiści, których «socjalizm» polega na «mimo wszystko PiS»
@shadowboxer: To może jeszcze krótka lista ode mnie, i to może nie must-read, ale nice-to-read. Jak na intelektualnego onanistę przystało, pozycje są bardziej filozoficzne (wyjąwszy pierwszą), pozbawione politologicznych, a tym bardziej ekonomicznych, analiz.

1. Fisher, Kapitalistyczny realizm - bardzo krótka i przyjemna w lekturze książeczka. Autor nie stroni od teorii, ale podaje ją w lekkostrawnej formie, przede wszystkim poprzez odniesienia do popkultury. Konkluzje są niewesołe, i jak można wnioskować po moim