Wpis z mikrobloga

#pasta #wigilia #alkohol
Opowiem wam historię, która miała miejsce dokładnie rok temu w pierwszy dzień świat..
Ja, lvl 13 zeszłej nocy w wigilie jak zwykle postanowiłem z***ć prezenty zanim jeszcze każdy otworzy swoje. Patrze, cztery aż z moim imieniem. Zabieram szybko i z*****m do innego pokoju. Skiety, słodycze i jakaś kasa, niby wszystko normalnie dopóki nie sprawdzałem ostatniej paczki. Komuś się coś musiało p*ć i dali karteczkę z moim imieniem zamiast ojca. Patrzę, a tam flaszka czystej stoi przede mną w pełnej okazałości. Naturalnie odłożyłem resztę prezentów, a wódkę dałem pod łóżko. Potem wigilia, wszyscy jedzą karpia, wujek rozpoczyna rozmowę o polityce, a ja tam siedzę i czekam aż w końcu się to wszystko skończy, żebym mógł powrócić do swojego pokoju. Przyszedł czas na prezenty: Każdy się cieszy, dopóki miejsce pod choinką jest puste, a mój wujek wygląda na mocno w*****o. Ja już się sram, że się musiał domyślić, ale chyba po prostu pomyślał, że zostawił w domu czy coś. Standardowo każdy posiedział jeszcze chwile i potem sobie poszli, a ja ka trzęsący się z podekscytowania pobiegłem do swojego pokoju. Czekam, aż każdy pójdzie spać i patrze, jest. O godzinie około trzeciej postanowiłem ją w końcu otworzyć. Oczywiście standardowo od razu wyplułem pierwszy łyk, ale potem już jakoś szło. Teraz sobie pomyślcie ka jaki to był debilny pomysł. Jakaś piąta nad ranem i postanawiam, że czas pójść do łazienki. Trzy kroki i jeb na podłogę. Od razu cały dom się budzi, a ja już wiem, że z**m akcję. Ojciec się od razu skapnął co się stało, ale chyba nie miał serca mówić mi jakim jestem debilem w stanie w jakim byłem. Wsadził mnie w auto i pojechaliśmy na izbę wytrzeźwień. Ocenił bym pobyt jakbym pamiętał coś ciekawego. Następnego dnia obudziłem się w tej takiej d***j kiecce jak wam dają w szpitalach bo podobno mi robili płukanie żołądka. Skończyło się na tym, że pierwsze świąteczne śniadanie jadłem w małej salce w towarzystwie jednego menela i mężczyzny, którego tak n********a głowa, że bardzo często poetycznie wyrażał się na ten temat. Dodam, że w tym roku mój wujek również postanowił dać tacie flaszkę, jednak tym razem dostałem zakaz zbliżania się do choinki w obrębie 2 metrów. Moja rada? Zacznijcie od wina.