Wpis z mikrobloga

Szanowni Państwo. Niestety ale jestem zmuszony ponownie przestrzec przed wchodzeniem w jakiekolwiek transakcje z użytkownikiem @mekekeke. Poprzednio, jak pewnie pamiętacie, miałem wysłać do jegomościa przesyłkę i z przyczyn ode mnie niezależnych nie mogłem zrobić tego w umówionym terminie. Na następny dzień zostałem obudzony telefonem, a po odebraniu zalała mnie fala bluzgów od ojca @mekekeke.

Tym razem rolę się odwróciły i to ja oczekiwałem przesyłki od rumianego księcia tagu. Dostałem powiadomienie o dostarczeniu przesyłki do paczkomatu. Jako że nie miałem czasu podskoczyć do automatu paczkowego, to posłałem tam różową. Po 10 minutach dzwoni do mnie różowa z wyrzutami, że jestem jakiś #!$%@?, że kazałem jej iść po taką paczkę, że ona nawet nie może tego ze skrytki wyciągnąć, że ludzie na nią krzyczą żeby przestała paczkomat blokować i że mam natychmiast tam przyjechać. No to jadę. Po przybyciu na miejsce i wstępnych oględzinach pomyślałem, że albo @mekekeke przy wysyłaniu, albo InPost przy wydawaniu coś popierdzielili. W końcu miały być tylko dwie małe fioleczki. Po wyciągnięciu przesyłki z paczkomatu, z pomocą 3 gapiów, zerknąłem na strzępki porozrywanej podczas wydobywania przesyłki etykiety i wszystko stało się jasne - mekekeke znowu wysługuje się siostrą przy wysyłkach. Osoby, które już ją poznały wiedzą, że 10/10 urody zazwyczaj występuje współbieżnie z 1/10 intelektu, więc pewnie ona coś pokićkała i prawdopodobnie wysłała mi jakieś części zamienne do sztaplarki lub 25 kilo cegieł.

No ale nic, postanowiłem, że nie będę tego zwracał poprzez mechanizmy zwrotów paczkomatu, bo i tak za cholerę nie byłbym w stanie ponownie umieścić paczki w skrytce. Zabrałem więc ją do domu. Po rozpakowaniu szybko okazało się, że wybrane przeze mnie zapachy znajdują się w środku, więc o pomyłce nie ma mowy, jednak poza perfumami znalazłem tam również około 2 kilo słodyczy oraz 23 litry różanego wina znajdującego się w końcówce procesu leżakowania.


#perfumy
źródło: comment_1608643931zT1JY2NDxXWASnfzL9If7B.jpg
  • 9
@weah: bez stresu, zawijaj w folię miras i się nie przejmuj stanem kartonów. Do mnie czasem przyjeżdżają zmasakrowane kartony mocą tysiąca nieszczęść, a czasem nawet dodatkowo poklejone taśmą inpostu z litości, ale odlewki gitówa od mireczków. Koperty bąbelkowe + jeszcze więcej folii też są spoko i nic się nie dzieje z nimi, mimo że koperty przyjeżdżają czasem dziurawe albo naddarte.
@mekekeke: Pewnie jej to maoam pomyliło się z dużoam, to względnie zrozumiale, ale z tym winem to grubo #!$%@?ła. Ale nie narzekam. Rozleje do butelek, etykietki jakieś ładne wydrukuje i w sam raz na prezent pod choinkę będzie dla wszystkich.

@weah ja zawsze ślę w kopertach i na razie nie zdarzyła się nawet najmniejsza reklamacja. Takiego dekanta to ciężko zdemolować. Spokojnie możesz skakać po takiej buteleczce i nie pęknie
@ChacharZWarszawy: @ReduktorGowna:

Wiadomo, każdy wysyła jak uważa. ;-) Osobiście wolę zdecydowanie karton. Trzeba mieć też na uwadze, że w przypadku ew. uszkodzenia nie bardzo można się starać o odszkodowanie/ubezpieczenie plus jest ryzyko, że zostaniemy obciążeni karą za uszkodzenie innych paczek. Ogólnie ja jestem z tych co wolą "dmuchać na zimne". Nie chce mi się później dyskutować z mirkami, infolinią, pisać reklamacje, słać zdjęcia itp. itd.

Oczywiście nigdy nie ma pewności,