Wpis z mikrobloga

Dzien niepodleglosci to niewątpliwie najważniejsze święto państwowe - W moim życiu był to jednak dzień niczym nie różniący się od jakiegokolwiek innego dnia od poczatku pazdziernika.

Byl to Dzień przepełniony ciężką pracą wykonywaną nad sobą wewnętrznie oraz pracą fizyczna - zarówno tą na budowie jak i sumiennie wykonywanymi ćwiczeniami w moim ciemnym pokoju.

Wczorajsza noc nie należała do idealnych.
Była za kwadrans 2 kiedy pełny pęcherz zbudzil mnie ze snu. Po powrocie z toalety przez chwilę nie moglem zasnąć wiercąc się i obracając z boku na bok. Ostatecznie po upływie chwili zasnąłem i po raz drugi obudziłem sie już o 5.

Pomimo faktu polozenia sie o 21 i przespania blisko 8 godzin samopoczucie po przebudzeniu było naprawdę złe.
Od początku do momentu medytacji towarzyszyły mi uczucia dezorientacji, zaspania i ogólnego spowolnienia pracy mózgu.

Niewątpliwie, ogromnym plusem dzisiejszego poranka był całkowity brak (do tej pory obecnej codziennie) gonitwy myśli.
Nie wiem czego jest to wynik, ale bardzo mnie to cieszy i daje optymistyczne rokowania na przyszłość.

Po medytacji tradycyjnie zjadlem jajecznice (zapomnialem wspomniec, że od kilku dni robie ja z 6 zamiast 5 jajek) i wzialem zimny prysznic.

Wiele razy już pisałem o tym jak zimna jest woda w kranie, ale dzisiaj z rana już naprawdę dało się odczuć ten chłód w kościach.

Coraz mniej chętnie, ale zmuszam się do tych prysznicow i postanowiłem, że przez całą zimę wciaz będę brać 3 dziennie.

Od poniedziałku do Januszexu chodzę zupelnie inna drogą. Wcześniej (przez ponad miesiąc) codziennie spacerowałem nieco dłuższą tylko dlatego, że była dla mnie bardziej oczywista.

Mimo święta, oprocz mnie było dzisiaj w robocie sporo osób.
Kilku wąsaczy, kilku Ukraińców.

Ci pierwsi nasmiewali się z drugich że nie oglądają dzisiejszego meczu w piłkę nożną (polska-ukraina) i nawet nie wiedzą że takowy się odbywa (ja też nie wiedziałem).

Drudzy natomiast śmiali się z nedznej ilosci polskich flag przy budynkach oraz z faktu, że wąsacze zamiast z tej okazji świętować (=chlać) spędzają ten dzień w robocie na budowie...

Przysluchiwalem się z boku ich dwujezycznym rozmowom całkowicie zobojetnialy na jednych i drugich.

Podczas dzisiejszej pracy głównie szlifowalem ściany. Wdychany pył w połączeniu z wcześniejszą pracą na powietrzu przyniosly mi katar i uczucie jakbym dostawał przeziębienia.
Po powrocie do domu i wzieciu zimnego prysznica jednak mi to przeszło...

Pracę skonczyłem wcześniej, bo około 15.

Janusz z okazji dzisiejszego święta po pracy zorganizował (za siedzibą Januszexu) małe ognisko dla wąsato-ukrainskiej kadry pracowniczej.

Byly prowizoryczne ławki z desek, kiełbaski i piwo (kilka czteropakow puszkowanego sikacza).
Z tego powodu pierwszy raz od miesiąca na obiad nie zjadlem kurczaka i ryżu.

Podczas ogniska (ktore trwalo okolo godziny)
Wąsacze rozmawiali miedzy soba o roznych patologicznych, alkoholowych sytuacjach z ich życia.
Głównie anegdotki o nawalonych kolegach czy ich osobistych przygodach.

Jedząc w milczeniu co jakiś czas zmuszałem się aby poudawać zainteresowanie ich opowiesciami
I uśmiechałem się niezręcznie po puencie żeby nie wyjść na całkowitego outsidera.

Korzystając z możliwości i z samego faktu ze juz jem najadlem sie tam do syta i po powrocie nie było opcji zebym zmieścił 300g kurczaka i tyle samo ryżu.

Po powrocie z roboty wzialem prysznic, upralem ręcznie troche bielizny i zrobiłem trening.
Bylo mi dzisiaj wyjatkowo trudno sie skupić na ćwiczeniach, ale wszystko poszło zgodnie z planem.

Po treningu zjadlem moja standardową kolacje, wyjątkowo do twarogu dodając więcej masła orzechowego żeby nadrobić troszkę kalorii i białka.

Idę pod prysznic i kładę się spać.
Dzień oceniam na duży plus.

#przegryw #wychodzimyzprzegrywu #depresja ##!$%@? #pracbaza #mirekwogniuwyzwan
  • 5
@mirekonfire: dzięki, to już już robi się rutynowo, przychodzę tu i sprawdzam u ciebie mirasie. Jak oceniasz swoje ciągle utrzymywanie dyscypliny w prysznicach, diecie, pracy nad sobą. Jestes dumny z siebie ?