Wpis z mikrobloga

Całe clou tego konfliktu i protestów tkwi w tym, że jedna strona operuje zupełnie innymi pojęciami niż druga. Chodzi o definicję istoty ludzkiej i początku jej istnienia. Kiedy człowiek rozpoczyna swoje istnienie, od jakiego momentu możemy stwierdzić początek życia człowieka, ze wszystkimi swoimi atrybutami. Jedni operują interpretacjami ponad dwutysiącletniej księgi, a drudzy opierają się materialistycznie na stwierdzeniu, że całe nasze jestestwo, świadomość, zdolność do odczuwania świata i bólu wynika z działania naszego układu nerwowego, z mózgiem na czele. Stąd wynika, że dopóki nie ma układu nerwowego, nie ma też świadomej istoty ludzkiej, która jest też potencjalnie zdolna do odczuwania bólu czy strachu.

To jest zarodek pęknięcia, które później rozpościera się drzewiaście na dwie szkoły: jedni stwierdzają, że człowiek powstaje w momencie, kiedy biologicznie powstaje organizm ludzki, bo wtedy magicznie pojawia się na naszym świecie jego niematerialna dusza, która uśpiona czeka aż powstanie odpowiedni układ nerwowy, który będzie tego ducha domem.

A drudzy stwierdzają, że na to jest po prostu brak dowodów, jeżeli nie będziemy wliczać mglistych mitologii i wierzeń. Człowiek, nie w sensie biologicznym, a w sensie filozoficzno-humanistycznym powstaje nie wcześniej niż układ nerwowy, który będzie później materialnym domem zjawiska, które nazywamy świadomością.

Te niewspółmierne pojęcia początku człowieka - jego człowieczeństwa, prowadzą później do niechybnego konfliktu. Jeżeli przyjmiemy, że istota ludzka, z pełnią swoich praw powstaje w ułamku sekundy, gdy plemnik wnika w komórkę jajową, to automatycznie musimy przyjąć, że próba usunięcia takiej zapłodnionej komórki jest morderstwem nie różniącym się niczym od roztrzaskania bliźniemu głowy na ulicy siekierą. Stąd te wszystkie głosy z obozu Kai Godek o mordowaniu niewinnych dzieci. Oni po przyjęciu takiej definicji po prostu, żeby być konsekwentnym, muszą wołać o morderstwach niewinnych duszyczek.

To nie jest sprawa wyłącznie tego "czy kobiety mają prawo", czy też nie, na usunięcie ciąży - a tego od jakiego momentu możemy mówić o istocie ludzkiej. Czy mamy stosować, w każdym przypadku, nawet skutkującym potencjalnie straszliwymi cierpieniami dla dziecka i jego rodziny kwadratową definicję, bo akurat w tym momencie historii taką stosuje też kościół katolicki.

#protest #4konserwy #neuropa #filozofia #przemyslenia
  • 12
Jeżeli przyjmiemy, że istota ludzka, z pełnią swoich praw powstaje w ułamku sekundy, gdy plemnik wnika w komórkę jajową,


@pyzdek: To jest wyjątkowo głupie. Samoistnemu poronieniu ulega aż 30-50 procent zygot. Większość kobiet nawet nie wie, że doszło do zapłodnienia, a poronienie - które na tym etapie objawia się tylko niewielkim krwawieniem - myli z okresem. Myślenie, i patrzenie na świat w sposób taki, że zygota to już człowiek zaprzecza wszystkiemu
@Tyraxor: spoko, ale sama statystyka tych wczesnych samoistnych poronień nie stanowi argumentu. W dawnych czasach śmiertelność dzieci była olbrzymia, niemowlaki marły na potęgę, ale to nie stanowi argumentu, że można by wtedy ani dzisiaj niemowlaka "wyabortować" po urodzeniu.
To nie jest sprawa wyłącznie tego "czy kobiety mają prawo", czy też nie, na usunięcie ciąży - a tego od jakiego momentu możemy mówić o istocie ludzkiej.


@pyzdek: A nie tylko, bo są interpretacje aborcji które uzasadniają usunięcie organizmu ze swojego ciała na zasadzie decydowaniu o sobie, nawet jeżeli jest to w pełni człowiek. Ponieważ nikt bez twojej zgody nie może twojego organizmu wykorzystywać, i w każdej chwili masz prawo do
@Tyraxor: oki, ale przyjmując taką argumentację mamy na jednej szali wagi - młodą istotę ludzką, "pasożytującą" na innej, która tego nie chce, a na drugiej fakt, że powstała ona w bezpośredniej konsekwencji działań tej drugiej istoty (nie mówię tu o przypadku gwałtu czy pedofilii lub umysłowej niepełnosprawności). Matka mogła stosować zabezpieczenia, mogła stosować tabletkę "po". Dysponując inteligencją mogła przewidzieć, że jej działanie może zapoczątkować istnienie innego człowieka. Taką modą ten mechanizm
@pyzdek: Ale tworzenie dziecka nie jest celem seksu. W przytłaczającej większości stosunków, chodzi o kwestie kulturowe i społeczne. Więc gdyby się tak bawić w statystykę, to wbrew pozorom szansa na bycie zgwałconą w nie jest aż tak dalekie od zajścia w ciąże podczas poprawnego używania prezerwatywy. Więc dlaczego nie karać kobiet za noszenie krótkich(prowokujących) sukienek. Efekt jest ten sam. To jest trochę jak z przestępcą który wszedł do domu przez okno.
@Tyraxor: strzelam po pijaku z okna z pistoletu - moim celem jest rozrywka i zabawa. Jednak przypadkiem trafiam przechodnia prosto w głowę. Dlaczego mają mnie karać za zabójstwo, skoro moim celem była zabawa?

To jest trochę jest jak z przestępcą który wszedł do domu przez okno. Jeżeli zostawiłeś otworzone okno, to nie jest to twoja wina, że przestępca to wykorzystał. To że ktoś może się dostać do domu też nie jest
I nadal, zupełnie nie kupuję tego, że trzeba się liczyć z konsekwencjami. Jakby tak się na tym skupiać, to można by potępić praktycznie każdą ofiarę. Zginęła? dlaczego nie miała broni. Potrącił ją samochód? trzeba było być bardziej uważnym. Samochód wjechał w dom i zabił rodzinę? Trzeba było pilnować czy nikt nie jedzie. To jest życie paranoika, a karanie za takie rzeczy nikomu nie służy. seks uprawia się powiedzmy 10 000 razy w
@pyzdek: wojna analogii xd ulica ma to do siebie, że chodzą po niej ludzie. To coś bardziej w stylu, strzelałem u siebie na działce, ale sąsiad znalazł się na lini ognia i został ranny. Czy można mówić o winie strzelca?

Włamywacz dysponuje swoją własną złą wolą, dzięki której wchodzi do mieszkania. Dziecko taką wolą podczas swojego powstawania nie dysponuje.

No czyli jedno jest planowane, a drugie przypadkowe. Z punktu widzenia kobiety,
wojna analogii xd ulica ma to do siebie, że chodzą po niej ludzie. To coś bardziej w stylu, strzelałem u siebie na działce, ale sąsiad nalazł się na lini ogni i został ranny.

No czyli jedno jest planowane, a drugie przypadkowe.

Zaraz zaraz - które jest planowane? W moim przykładzie też nie strzelałem do przechodnia, ale do dajmy na to - do śmietnika.

Z punktu widzenia kobiety, równie niemożliwe do przewidzenia. Celem
@niebieskatrytytka: ale pomijasz mój wcześniejszy argument:

że powstała ona w bezpośredniej konsekwencji działań tej drugiej istoty (nie mówię tu o przypadku gwałtu czy pedofilii lub umysłowej niepełnosprawności). Matka mogła stosować zabezpieczenia, mogła stosować tabletkę "po". Dysponując inteligencją mogła przewidzieć, że jej działanie może zapoczątkować istnienie innego człowieka.
@pyzdek: I powstał w konsekwencji tego, że sprzedawca w sklepie sprzedał wino przed randką i w konsekwencji tego, że matka urodziła te osoby umawiające seks, więc to ona może powinna donosić płód przez te konsekwencje. Ktoś może spojrzeć na mój głupi ryj i w konsekwencji tego stracić ochotę do życia i się powiesić. Ale czy to mnie coś powinno obchodzić? To tylko łańcuchy przyczynowo skutkowe i co najwyżej możemy się zastanawiać