Nie rozumiem oburzenia osób narzekających na charakter protestów. Tym bardziej teraz, gdy powoli koncentrują się one w mniej publicznych, a bardziej rządowych (czy tam poselskich) miejscach. Owszem, mi też nie w smak jest malowanie kościołów, zabytek to zabytek, ale, co ważniejsze w mojej ocenie, przede wszystkim doprowadza to do podziałów, które dla całej akcji mogą okazać się zabójcze w dłuższej perspektywie. Nie można się jednak temu dziwić, kościół na spółę z rządem (nie tylko tym!) jest architektem systemu, który pakował i pakuje nas coraz głębiej w bagno, którym ludzie są już nie zdenerwowani, a zwyczajnie #!$%@?. Stąd też te hasła. Frustracja w narodzie osiągnęła bardzo wysoki poziom. Złożyło się na to kilka czynników, w tym część zewnętrznych, ale jak można się temu dziwić?
Jeśli protest ma odnieść skutek, to musi być głośny, musi zwracać uwagę. Pokojowymi protestami można wynegocjować podwyżkę w pracy, ale nie obalić rząd. A chyba większość z nas się zgodzi (poza płatnymi trollami, wiadomo, albo totalnie wypranymi mózgami), że to jest słuszny krok. Nie sposób nie widzieć w jaką stronę zmierzamy jako kraj. Teraz, gdy #!$%@? osiągnęło taki poziom, trzeba wykorzystać tą energię (a energia nie będzie wieczna), by przeforsować zmiany. Jest okienko, podczas którego można to zrobić. Szansa, której nie wypada nie wykorzystać.
Mam tylko nadzieję, że, jako większość (już nie milcząca) nie damy się podzielić, bo to będzie początek końca. Jeden front, jeden szereg. Inaczej, pogrążeni w wewnętrznych sporach, przestaniemy być siłą, z którą ktoś będzie się liczył. Wiem, że ciężko tak wyważyć charakter protestów, by, będąc uciążliwym dla rządzących, nie były uciążliwe dla społeczeństwa, ale i tak robimy to lepiej, niż w Stanach. Wielkie zmiany wymagają wielkich środków, w żaden sposób nie można tego przeskoczyć.
Jeśli ktoś jest sfrustrowany blokadami, to polecam skierować frustrację w kierunku rządu. Oni, z pełną świadomością i wyrachowaniem, wbili kij w mrowisko. Na dodatek teraz, podczas pandemii. Akcja wywołuje reakcję. Nie można się dziwić, że atakowane religijnym fundamentalizmem społeczeństwo decyduje się bronić. Wczorajsze oświadczenie jeszcze raz dobitnie dało do zrozumienia, że obrońcy życia za nic mają życie i zdrowie demonstrantów, a w konsekwencji całego społeczeństwa. Zastanówcie się dobrze zanim skierujecie oburzenie w którąś ze stron. Razem damy radę coś zmienić, jako społeczeństwo jedziemy na jednym wózku.
A, no i nie dajcie się podzielić na jakichś bezosobowych "lewaków" i "prawaków". Skrajne poglądy to margines, wierzę, że większość społeczeństwa jest na tyle rozsądna, by w skrajności nie wpadać, zachować względny rozsądek. A że o skrajnościach ciągle tak głośno? To wynika z ich specyfiki. Skrajności są głośne, rozsądek cichy. Nie pozwólcie sobie wmówić, że jesteśmy swoimi wrogami.
Jeśli protest ma odnieść skutek, to musi być głośny, musi zwracać uwagę. Pokojowymi protestami można wynegocjować podwyżkę w pracy, ale nie obalić rząd. A chyba większość z nas się zgodzi (poza płatnymi trollami, wiadomo, albo totalnie wypranymi mózgami), że to jest słuszny krok. Nie sposób nie widzieć w jaką stronę zmierzamy jako kraj. Teraz, gdy #!$%@? osiągnęło taki poziom, trzeba wykorzystać tą energię (a energia nie będzie wieczna), by przeforsować zmiany. Jest okienko, podczas którego można to zrobić. Szansa, której nie wypada nie wykorzystać.
Mam tylko nadzieję, że, jako większość (już nie milcząca) nie damy się podzielić, bo to będzie początek końca. Jeden front, jeden szereg. Inaczej, pogrążeni w wewnętrznych sporach, przestaniemy być siłą, z którą ktoś będzie się liczył. Wiem, że ciężko tak wyważyć charakter protestów, by, będąc uciążliwym dla rządzących, nie były uciążliwe dla społeczeństwa, ale i tak robimy to lepiej, niż w Stanach. Wielkie zmiany wymagają wielkich środków, w żaden sposób nie można tego przeskoczyć.
Jeśli ktoś jest sfrustrowany blokadami, to polecam skierować frustrację w kierunku rządu. Oni, z pełną świadomością i wyrachowaniem, wbili kij w mrowisko. Na dodatek teraz, podczas pandemii. Akcja wywołuje reakcję. Nie można się dziwić, że atakowane religijnym fundamentalizmem społeczeństwo decyduje się bronić. Wczorajsze oświadczenie jeszcze raz dobitnie dało do zrozumienia, że obrońcy życia za nic mają życie i zdrowie demonstrantów, a w konsekwencji całego społeczeństwa. Zastanówcie się dobrze zanim skierujecie oburzenie w którąś ze stron. Razem damy radę coś zmienić, jako społeczeństwo jedziemy na jednym wózku.
A, no i nie dajcie się podzielić na jakichś bezosobowych "lewaków" i "prawaków". Skrajne poglądy to margines, wierzę, że większość społeczeństwa jest na tyle rozsądna, by w skrajności nie wpadać, zachować względny rozsądek. A że o skrajnościach ciągle tak głośno? To wynika z ich specyfiki. Skrajności są głośne, rozsądek cichy. Nie pozwólcie sobie wmówić, że jesteśmy swoimi wrogami.
Ech, rozpisałem się.
#protest #osiwadczeniezdupy #strajkkobiet