Wpis z mikrobloga

Kolejny raz budziłem sie w nocy na siku. Tym razem przynajmniej było to o 1, nie jak dotad ns godzine przed planowana pobudka.

O 5 Obudzilem sie w katastrofalnym stanie. Cały obolały, przemęczenie znowu wywolalo poranne minusowe IQ i totalny brak świadomosci miejsca i czasu.
Zauwazylem pewna osobliwosc. W zeszlym tygodniu moje zmeczenie narastalo w blizniaczy sposób (czwartek był dramatyczny, piatek jeszcze gorszy).
W przyszłym tygodniu postanowilem kłaść sie wczesniej i przyjrzec sie reakcji organizmu. Mam nadzieje na zmiane na plus.

Poranna rutyna bez zmian.

Dzień w pracy z poczatku był dość chaotyczny.
Jezdzilem z jednym wąsaczem z miejsca na miejsce i na kazdej z budów chwile coś robilismy.
Tu cos wniesc na dach, tu cos innego zniesc, tam cos zawiezc tu na zakupy po cos. Jednym zdaniem dużo chaosu i dźwigania.

Po jakimś czasie wylądowalismy we wczorajszym kinie gdzie przyszło nam przygotować wnetrze do malowania i pozniej zaczac je malowac.
W tym momencie kolejny raz logistyka Januszexu zawiodła i znow zabraklo nam materialow do pracy. Janusz powiedzial ze przywiezie (bylo okolo godziny do konca pracy) ale z jakiegos powodu tego nie zrobil i koniec koncow godzine wlasciwie nie bylo co robic.
Bylem juz wtedy w tak dramstycznym stanie, że nie zastanawiajac sie nawet sekundy rozsiadlem sie wygodnie i ucialem sobie drzemke. Niedlugo pozniej wąsacz tyrpnal mnie otrzezwiajaco i stwierdzil, ze pora sie zbierac.

Dotarlem do domu przed 18 i od razu wzialem sie za gotowanie. Wrzucilem do wody ryz i poszedlem sie umyc. Po prysznicu dokonczylem gotowanie, Zjadlem i od razu poszedlem ćwiczyć.

Nie pamietam kiedy dokładnie to bylo, ale w ktores dwa dni moich cwiczen odpuscilem sobie przysiady (przeciazylem sobie kolana na budowie i bardzo bolaly). Wiedzialem ze aby być fair w stosunku do siebie i swojego postanowienia musze jakos odrobic te 200 przysiadow i z poczatku chcialem po prostu zrobic ich 300 w oststni dzien, ale uznalem ze to srednio ma sens.
Ostatatecznie od kilku dni zamiast planowanych 100 przysiadow dziennie robie ich 120 i w ten sposób na koniec miesiaca wyjdzie ich ponad 3100 (nie liczylem ile dokladnie).

Ciekawa rzeczą jest fakt, że w robocie potrafię byc zmeczony do tego stopnia ze zasypiam na stojaco, a kiedy tylko wrócę do domu cała energia wraca i potrafie skupic sie na kilku rzeczach jednoczesnie i wywiazac z planu na wieczor.

Dzisiejszy dzień był dobry. Z pewnością lepszy od wczorajszego. Bylem dzis bardziej przemeczony, ale nie mialem już depresyjnych myśli. Zeby im zapobiec Staram sie skupiać na dniu bieżącym i myśleć o tym co jeszcze mam do zrobienia.

Punkt 21. Skonczylem kolacje, ide pod prysznic i dzien sie dla mnie kończy.

Nareszczie prześpię ciut więcej niż 6 godzin.

#przegryw #depresja #wychodzimyzprzegrywu ##!$%@? #dzienzzyciaprzegrywa #nofapchallenge
  • 2