Marka Jacques Bogart kojarzy mi się albo z tanimi, syntetycznymi perfumami o morderczych parametrach albo z aktorem Humphreyem Bogartem, który obok Vincenta Price'a, Delona, Belmondo i Jamesa Stewarta należy do moich ulubionych aktorów. Witness to tzw. "stary Bogart" czyli perfumy, które niekoniecznie muszą pachnieć tanio i bronić się parametrami a wyróżniać się niezłą jakością i oryginalnym brzmieniem.
Przyznam szczerze, że nabrałem się na bajkę, iż Witness miał być pierwowzorem dla Le Male. Dla mnie są to perfumy zupełnie inne i bliżej im do posłodzonego Tsara czy ugrzecznionej Basali Shiseido lub Romeo Gigli per Uomo. Witness to zapach dziwny. Jest tu mydlana czystość aldehydów ale i kwiatowa słodycz z dużą ilością cynamonu. Najbardziej czuć tu jednak drzewne i jakby zielone akordy z odrobiną mchu i cytrusów przywołujące Tsara, które po otwarciu jednak zanikają i po których wchodzą już głównie tylko drzewa i cynamon. Czuć też coś przypominające miętę i obstawiam, że jest to bylica i to ona może ludziom przypominać o Le Male. Nie ma tu też zbytniej słodyczy, która jest domeną jeśli chodzi o Bogarta. Nie będę kłamać i przyznam, że jest tu delikatna nutka retro która wydawać się może niektórym dziadkowa. Mi osobiście nie przeszkadza a przypomina, ze mam do czynienia z zapachem z 1992 roku. Świetne połączenie składników ciepłych z tymi świeżymi w stylu barbershop.
Może to będzie dla was szokiem ale Bogart też potrafi robić perfumy których nie czuć z drugiego końca województwa. Witness ma dobrą trwałość i raczej dyskretną projekcję, która pazur może pokazać jedynie przy 8-10 psikach. Przyznam nieśmiało, że czasem lubię zrobić taki overspraying.
Witness to też całkiem uniwersalne perfumy chociaż mi najbardziej odpowiadają jesienią, ale gdy jest jeszcze w miarę ciepło. Jest to dobry zapach od marki, która zbiera dużo negatywnego feedbacku za mocną syntetyczność, zupełnie niezasłużenie bo ich blendy odstają jakością na plus od perfum chociażby Lacoste czy większości nowszych Calvinów, Bossów, Ralphów czy innych Tommych. Niezła jakość, wcale nieduża syntetyka i dobra oryginalność. Szkoda tylko, ze wycofano je z produkcji i tylko mogę sobie pluć w brodę, że nie kupiłem ich te 3-4 lata temu gdy chodziły po te 79 zl na allegro. Dziś nawet z drugiej ręki nie jest łatwo je dostać i trzeba się raczej rozglądać za miniaturkami.
zapach: 7,0/10 trwałość: 7,0/10 projekcja: 6,0/10 cena: teraz pewnie kolo 200 zł za 100 ml ml. Kiedyś nówka sztuka kosztowała od 79 zł.
Są jakieś ładne określenie na żeńskie gonady? #!$%@? brzmi obscenicznie i nie przechodzi mi to przez gardło. Może zacznę mówić Wulgata. Trochę lepiej #seks #zwiazki
Zawiera treści 18+
Ta treść została oznaczona jako materiał kontrowersyjny lub dla dorosłych.
Jacques Bogart Witness (1992)
Marka Jacques Bogart kojarzy mi się albo z tanimi, syntetycznymi perfumami o morderczych parametrach albo z aktorem Humphreyem Bogartem, który obok Vincenta Price'a, Delona, Belmondo i Jamesa Stewarta należy do moich ulubionych aktorów. Witness to tzw. "stary Bogart" czyli perfumy, które niekoniecznie muszą pachnieć tanio i bronić się parametrami a wyróżniać się niezłą jakością i oryginalnym brzmieniem.
Przyznam szczerze, że nabrałem się na bajkę, iż Witness miał być pierwowzorem dla Le Male. Dla mnie są to perfumy zupełnie inne i bliżej im do posłodzonego Tsara czy ugrzecznionej Basali Shiseido lub Romeo Gigli per Uomo. Witness to zapach dziwny. Jest tu mydlana czystość aldehydów ale i kwiatowa słodycz z dużą ilością cynamonu. Najbardziej czuć tu jednak drzewne i jakby zielone akordy z odrobiną mchu i cytrusów przywołujące Tsara, które po otwarciu jednak zanikają i po których wchodzą już głównie tylko drzewa i cynamon. Czuć też coś przypominające miętę i obstawiam, że jest to bylica i to ona może ludziom przypominać o Le Male. Nie ma tu też zbytniej słodyczy, która jest domeną jeśli chodzi o Bogarta. Nie będę kłamać i przyznam, że jest tu delikatna nutka retro która wydawać się może niektórym dziadkowa. Mi osobiście nie przeszkadza a przypomina, ze mam do czynienia z zapachem z 1992 roku. Świetne połączenie składników ciepłych z tymi świeżymi w stylu barbershop.
Może to będzie dla was szokiem ale Bogart też potrafi robić perfumy których nie czuć z drugiego końca województwa. Witness ma dobrą trwałość i raczej dyskretną projekcję, która pazur może pokazać jedynie przy 8-10 psikach. Przyznam nieśmiało, że czasem lubię zrobić taki overspraying.
Witness to też całkiem uniwersalne perfumy chociaż mi najbardziej odpowiadają jesienią, ale gdy jest jeszcze w miarę ciepło. Jest to dobry zapach od marki, która zbiera dużo negatywnego feedbacku za mocną syntetyczność, zupełnie niezasłużenie bo ich blendy odstają jakością na plus od perfum chociażby Lacoste czy większości nowszych Calvinów, Bossów, Ralphów czy innych Tommych. Niezła jakość, wcale nieduża syntetyka i dobra oryginalność. Szkoda tylko, ze wycofano je z produkcji i tylko mogę sobie pluć w brodę, że nie kupiłem ich te 3-4 lata temu gdy chodziły po te 79 zl na allegro. Dziś nawet z drugiej ręki nie jest łatwo je dostać i trzeba się raczej rozglądać za miniaturkami.
zapach: 7,0/10
trwałość: 7,0/10
projekcja: 6,0/10
cena: teraz pewnie kolo 200 zł za 100 ml
ml. Kiedyś nówka sztuka kosztowała od 79 zł.