Wpis z mikrobloga

Z nieznanego mi powodu wczorajszej nocy przez dwie godziny nie mogłem zasnąć (podejrzewam, że uplynie troche czasu zanim organizm przestawi się z pobudki o 12 do pobudki o 5 rano), co w połączeniu z iście hitlerowskimi racjami żywnościowymi przyniosło kolejny z dni, które najchetnjej wymazałbym z życiorysu. Robota na budowie zaczęła się o 7 a skończyła o 18, zatem spędziłem 11 godzin harując w pełnym słońcu o głodzie i kontaktując tyle co nic przez niedobór snu. W dodatku podczas dźwigania i schylanja sie zaczał odzywac sie konkretny bol w lędźwiach. Cóż, nikt nje mówił że będzie lekko...
Dopiero wróciłem do chaty wygłodniały jak pies i brudny jak cygan. Ku mojemu zdziwieniu (sytuacja nieczesta) w domu znalazłem pół bochenka chleba, co oznacza dwie rzeczy: 1 tate zlitował się widzac moja zalosna egxystencje, 2 mogę dalej kisic 3 zlote reszty z wczorajszych zakupow. Po calym dniu walki Zjadlem 4 kromki z maslem i popiłem wodą z kranu, która od kilku miesiecy jest jedynym napojem w mojej diecie (nie liczac darmowej kawy na budowie raz dziennie).
Biore szybki prysznic, robię moje sto pompek, tyle samo przysiadow i brzuszki mimo że ze zmeczenia boli mnie głowa i pieka oczy, a plecy bola mnje teraz w kazdym możliwym miejscu.
I #!$%@?ę z tego #!##=#'! przegrywu choćby nie wiem co.
#wysryw #przegryw #wychodzeniezprzegrywu ##!$%@? #depresja #budowa #takasytuacja
  • 14
@Basoh: dzienki bruh. Robie ostatnie podejscie, 100% tryhard i musi się #!$%@? udać. Jak nie to magik już na stowe bedzie robiony.
Mam ostatnie 3 złote na życie nie liczac miedziakow w ktorych moze uskladam drugie tyle. Nie stac mnie na lepsze zarcie...