Aktywne Wpisy
Saddam_Husajn +1232
Ostatnia cyfra po zaplusowaniu powie Ci jak przejdziesz przez kryzys w IT:
1. ZOSTAJESZ W IT - to samo stanowisko i ta sama stawka
2. WYLATUJESZ Z IT - zbierasz szparagi w Niemczech
3. ZOSTAJESZ W IT - awans i wyższa pensja
4. WYLATUJESZ Z IT - pracujesz na na słuchawce (wciskanie umów)
5. ZOSTAJESZ W IT - degradacja i niższa pensja
6. WYLATUJESZ Z IT - ostatniego dnia pracy robisz Magika
1. ZOSTAJESZ W IT - to samo stanowisko i ta sama stawka
2. WYLATUJESZ Z IT - zbierasz szparagi w Niemczech
3. ZOSTAJESZ W IT - awans i wyższa pensja
4. WYLATUJESZ Z IT - pracujesz na na słuchawce (wciskanie umów)
5. ZOSTAJESZ W IT - degradacja i niższa pensja
6. WYLATUJESZ Z IT - ostatniego dnia pracy robisz Magika
Z okazji 135 urodzin Hitlera nitka ze zdjęciami Adiego jakiego nie znacie ( ͡º ͜ʖ͡º) #ocieplaniewizerunkuadolfahitlera
#ciekawostki #ciekawostkihistoryczne #historia
#ciekawostki #ciekawostkihistoryczne #historia
Ramón Béjar to niszowa marka pochodząca z Hiszpanii. Produkcją perfum zajmuje się od 2014 roku, więc stosunkowo krótko. Do tej pory wydano tylko osiem kompozycji. W Polsce raczej rzadko spotykane, dostępne jedynie w Mon Credo, a na tagu chyba tylko raz widziałem wzmiankę o nich.
Sanctum Perfume otwiera się kremowo i alkoholowo. Po pierwszej aplikacji mam wrażenie, że właśnie ugryzłem czekoladkę z nadzieniem na bazie rumu. To wrażenie szybko mija i zaczyna się ewolucja zapachu. W najpierw czuć mirrę, po chwili dochodzą do niej nuty żywiczne na delikatnej podbudowie drewnianej. Na końcu pojawia się moje ulubione kadzidło frankońskie. Kremowo-pudrowy vibe pochodzi pewnie od benzoiny i drzewa sandałowego.
Na skórze zapach układa się bardzo grzecznie. Żadna z nut nie dominuje, a tym bardziej nie przytłacza. Czuć wysoką jakość składników użytych w tej kompozycji. Cała kompozycja pachnie niesamowicie naturalnie. Dużą zaletą jest jej nieliniowość, zapach faluje: raz jest bardziej kadzidlany, po chwili bardziej balsamiczny, czasem odrobinę słodki. Czuję jeszcze coś, co nazwałbym nutą brudu. Nie jest to jakaś mokra piwnica, czy brudny warsztat, prędzej jest to zapach kurzu i starego pomieszczenia. Idąc w kierunku skojarzeń z miejscami, wąchając ten zapach, czuję się, jakbym był w przyklasztornej bibliotece: kurz, stare książki i tlące się kadzidło. Po dwóch godzinach falowanie uspokaja się i przechodzimy do dry downu, który pachnie jak (ciągle bardzo przyjemne) zwietrzałe, wytrawne kadzidło. I taki już pozostaje do końca. Sanctum Perfume ma raczej przeciętne parametry. Otwarcie jest intensywne. Projekcja jest nienachalna, maksymalnie przez pierwsze dwie godziny jest niewielka szansa na to, że otoczenie poczuje charakterystyczną woń kościoła. Przez następne 2h zapach cieszy tylko noszącego, czasem dając o sobie znać przy ruchach rękoma. Później gaśnie i siada blisko skóry, by po 7 godzinach od aplikacji zniknąć na amen. Podsumowując, interesujący pozycja wśród kadzidlaków, ale w tej cenie, oprócz świetnej jakości składników, oczekiwałbym lepszych parametrów. Pomijając ich aspekt, muszę przyznać, że sam blend jest na genialnym poziomie i wpada w moje TOP3 najlepszych kadzidlanych zapachów. Gdyby miał lepszą projekcję i trwałość, poważnie rozważyłbym zakup flakonu, a tak zostanę przy moim samplu. Wystarczy na kilka lat okazjonalnego pryskania się do snu.
Typ: balsamic
Zapach: 10/10
Trwałość: 6/10
Projekcja: 6/10
Oryginalność: 8/10
Popularność: 1/10
Cena: 1160PLN/75ml
#perfumy #zapachsutanny