Wpis z mikrobloga

Mireczki, mam nietypowe pytanie. Mojej żony przyjaciółki ojciec dostał udaru i trafił do szpitala. W badaniach wyszło, że ma sporo przerzutów nowotworowych, człowiek starej daty, rolnik, zawsze czuł się dobrze. Po kilku tygodniach wyszedł ze szpitala, bo "nic nie możemy zrobić, musi czekać na koniec". Na szczęście ogarnia sam siebie, stara się coś na roli zadziałać, słowem nie poddaje się. Znacie jakieś alternatywne metody leczenia? Nawet absurdalne jak witamina C dożylnie czy stanie na głowie w północnej części mieszkania. Brzmi idiotycznie, ale widzę, że jego córka zatraca się w depresji razem z ojcem (powoli go dopada), a moja żona to potwornie przeżywa. Wierzących proszę nawet o najkrótszą modlitwę, niewierzących o nawet dobrą myśl, choć i tak powiedzą, że to nie pomoże. Ale może? Kurczę Mirki, nie moja rodzina, ale straszne jest jak patrzy się na ludzi, którzy czekają, bo już nic nie można zrobić. #mirkomodlitwa #mikromodlitwa
  • 4
@dzejzon: Może w okolicy jest jakieś hospicjum lub grupy wsparcia. Tam można porozmawiać z psychologiem. Oswoić się trochę z tą chorobą. Porozmawiać z innymi. Bardzo współczuję bo to ciężki czas. Jak osoby wierzące to można porozmawiać z księdzem.