Wpis z mikrobloga

@Przemqxxx: Rozliczać z paragonu to można się z koleżanką, wujkiem, sąsiadem, a nie z osobą z którą jest się w związku i żyje pod jednym dachem. Dla mnie jest to dziwne, pewnie dlatego, że w moim związku wszystko jest wspólne i nie ma podziału na moje-twoje. Pieniądze szły zawsze na wspólne konto.
  • Odpowiedz
@Takata_atakat: ciesze sie twoim szczesciem ;) czysto hipotetycznie zastanawiam sie, jak ty sobie wyobrazasz np. kupowanie samochodu. Powiedzmy ze macie dwa samochody i facet chce zmienic sobie woz na ktory ofc nie ma kasy. I teraz ty zarabiasz wiecej on mniej i masz wylozyc na jego woz 70 procent kwoty. Sprawiedliwe jak za wujka stalina.
  • Odpowiedz
Idąc tym tokiem rozumowania, pożyczając od kogoś samochód na 3 tygodnie mam zadać kasy za jego sprzątanie i umycie?


@boner_18cm: No jak pracuje 3 tyg w trasie, to dolicz do tego soboty i niedziele. Ciekawe czy żona pracuje soboty i niedziele.
  • Odpowiedz
@Przemqxxx: szczerze? Gdybym zarabiała dużo więcej niż mój niebieski to nie byłoby dla mnie problemem kupienie mu tego samochodu nawet w prezenxie, ale w poście tej laski jak widać, nie jest mowa o sponsorowaniu jej zachcianek tylko o sprawiedliwym podziałe pieniędzy przeznaczonych na życie, a jeśli ona zarabia 2000 tys, a on np. 8000 tys. to wkładanie takiej samej kwoty przez nich oboje do domowego budżetu jest średnio sprawiedliwe. Gdyby
  • Odpowiedz
@Przemqxxx: Nie jestem niczyją utrzymanką, wnoszę w związek siebie, swoją pracę, swój czas, tego samego oczekuję od mężczyzny z którym jestem. Weszlam w związek z miłości nie dla pieniędzy, gdy zaczęliśmy ze sobą być oboje gówno mieliśmy bo pochodzimy z biednych rodzin,. To co mamy obecnie jest wynikiem wspólnej pracy i poświęcenia dla wspólnego dobra.
  • Odpowiedz
Poza tym narzeka na obowiązki domowe. Przez 3 tygodnie jest sama w domu, to tak bałagani, że musi cały czas sprzątać?

@Takata_atakat: Ale ona chce aby każdemu zostawała taka sama suma na wydatki z których się nie rozliczają. Najpierw dają wszystkie pieniądze do jednego worka, czyli ona przykładowo te 2k on 8k, mają 10k, z tego opłacają wszystko, a później biorą tyle samo z których się nie rozliczają. Ewidentnie chce
  • Odpowiedz
@BigDaddyy: W takim razie nie doczytałam. W tym układzie najbardziej sprawiedliwy byłby dla mnie wklad do domowego budżetu 50% zarobków (PRZYKŁADOWO) . Wtedy każdemu z nich zostawałaby jakaś kwota na własne wydatki.
Jeśli jest to wolny związek to takie wyjście według mnie byłoby dobre. Natomiast w małżeństwie podział na moje-twoje jest dla mnie nieporozumieniem.
  • Odpowiedz
@Takata_atakat: W sensie no jakieś wyjście musi być sprawiedliwe. Te które przedstawiłaś wciąż nie jest sprawiedliwe. Poza tym za dużo jest tutaj niewiadomych. Gdzie mieszkają, wynajmują czy to mieszkanie mieszkanie należy do nich, albo do któregoś z osobna? Nie wyobrażam sobie abym finansował wszystkie zachcianki partnerki. Nawet jakby była moją żoną. Może inaczej, mogę to robić jeżeli tego nie nadużywa i sama też wkłada w to wszystko. Oczywiście na tyle
  • Odpowiedz
Szkoda, że się nie doczekaliśmy nigdy takiej historyjki z drugiej strony. Że ona zarabia 8000 a on 2000 PLN. Nie doczekaliśmy bo takie historyjki są bez happy endu. Ale już w drugą stronę jak ta powyżej, widać po komentarzach.
  • Odpowiedz
@BigDaddyy: Zgadza się. Cały czas myslałam, że mówimy o normalnym związku gdzie podstawą jednak jest uczucie, a nie o patologii gdzie na pierwszym miejscu są pieniądze. Dla mnie jest to oczywiste, że dwie osoby muszą mieć jakiś wkład, jeśli jedna z nich z jakichś powodów nie może dać pieniędzy to powinna rekompensować to pracą na rzecz rodziny i domu. Tak jak napisałeś, nie znamy ich sytuacji. Podział wydatków, który zaproponowałam
  • Odpowiedz