Wpis z mikrobloga

@kwitnaca-wisnia: Zrobienie Hackintosha nie wymaga niesamowitych pokładów energii dla ogarniętego informatyka, dlatego uważam że jeżeli dla kogoś jest wygodniej przepłacić i kupić sprzęt bezpośrednio od kartelu z Cupertino to znaczy że i tak nie ma innego wyboru bo jest "informatycznie upośledzony".
Jak ktoś jest ogarnięty to kupi najtańszego używanego miniMaca, zgra z niego obraz systemu, złoży porządną maszynę z lepszymi osiągami w tej samej cenie co słabszy sprzęt od Apple i
@supra107: Twoje założenia są błędne, nie wiem czy poprzez krótkie doświadczenie życiowe bądź małą wyobraźnie, ale to nieistotne.

Postawienie hackintosha to faktycznie mały problem, robiłem to dla zabawy parę razy. Ale utrzymanie systemu na maszynie której używasz do pracy i ma być dostępna 24/7 to już inna kwestia. Przed każdym update zagwozdka - wstanie, czy nie wstanie. Upgrade do następnej wersji systemu to już w ogóle loteria.

Rozumiem, że ciężko Ci
@supra107: @kwitnaca-wisnia: nie w tym rzecz. Ja nie chciałbym aby w momencie z dupy posypał mi się system bo aktualizacja coś zepsuła. Pomijam fakt że mam drugą maszynę z Windowsem i Linuxem a nie mówiąc o T500 w szafie na QubesOS, wylotowanym mikro, głośnikami, wyłączonym Intel Management Engine na CPU, CoreBoot zamiast BIOS i modemem z OpenWRT i działającym wyłącznie przez TOR na pewien scenariusz który przewiduję za kilka lat.
@KP26: Normalnie preppers informatyczny xD
Ale nie no, rozumiem czemu ludzie odwalają takie cyrki z ThinkPadami i routerami, ale nie wyobrażam siebie robiącego takie ekstremy. ( ͡° ͜ʖ ͡°)