Wpis z mikrobloga

Alfred William Robin siedział pod drzewem i obserwował sto tysięcy ludzi którymi dowodził. Byli to żołnierze z Australii i Nowej Zelandii. Zdecydowana większość już służyła w armii, ale nadal kilkanaście tysięcy pochodziło z powszechnej mobilizacji i było wielkim znakiem zapytania. Jego zadaniem było utworzyć silny przyczółek w Afryce Południowej, ale nie spodziewał się wielkich walk na tych terenach.

Do generała podszedł jego adiutant.
- Generale wszystko idzie zgodnie z planem. Niedługo skończymy umacniać pozycje.
- Bardzo dobrze, powinniśmy być gotowi na początek wojny.
- Kiedy to się może wydarzyć? - spytał niepewnie adiutant
- Już niedługo, ale zanim tu się cokolwiek ruszy, to trochę min...
- Generale! Generale! Ważna depesza! - do dowódcy dobiegał spanikowany radiooperator
Alfred odebrał depeszę i zaczął ją czytać, nawet brew mu nie drgnęła podczas czytania, toteż adiutant nie spodziewał się słów które usłyszał od generała.
- Zaczęło się Panowie, wybuchła wojna. Adiutancie zbierz oficerów w mojej kwaterze. Przeanalizujemy jeszcze raz wszystkie scenariusze, nie możemy pozwolić sobie na stratę kolonii.

Podobała mu się służba w Afryce. Daleko od wielkiej polityki i wielkich planów bitewnych. Może jeszcze trochę minie nim dojdzie do pierwszych większych starć w koloniach - Generał zdecydowanie był nastawiony optymistycznie...

#wielkawojnafabularnie