Wpis z mikrobloga

Oglądaliśmy ostatnio z moją żoną wszystkie odcinki 3 Planety od Słońca i po ukończeniu zdecydowałem się napisać klika słów.

Durny Amerykański sitcom z końca lat 90, pękający w szwach boomerskim humorem, genialną grą aktorską i czymś, co w dzisiejszych czasach po prostu by nie przeszło i serial ten nie mógłby powstać.

Nie chodzi tutaj tylko o genialny humor, który w dzisiejszych czasach jest już nieco przeorany i podobny do tych z "Friendsów" (których również ostatnio odświeżyliśmy i bardzo mocno polecamy).

Nie chodzi tutaj o wszędobylski rasizm i seksizm, który totalnie naturalny dla normalnych ludzi, zoomerom mógłby dziś striggerować zadki.

Nie - powodem jest co innego. Powodem jest to, że każdy niemal odcinek kończy się refleksją, a często morałem.
To wręcz niesamowite jak bardzo brakowało mi tego w produkcjach i jak zauważyłem to dopiero po, można by rzec niepoważnym, serialu.

By zrozumieć kontekst:
Dick, Sally, Tommy i Harry to kosmici, którzy wyruszyli na ziemię by ją zbadać i poznać zachowanie ludzi. Przybrali postać zwykłych ludzi i próbowali się odnaleźć wśród nich.

To dlatego każdy ich dzień jest przepełniony nauką czegoś nowego. Każdy odcinek pokazuje inny problem ich niewinnej dziecięcej mentalności - zupełnie niezorientowanych w świecie zwykłych gier, emocji i kłamstwa jakie rządzą naszą planetą.

Każdy z bohaterów ma wady i przywary, które są uwydatniane i przerysowane na każdym kroku. Ta satyra to świetna baza do nauczania i pokazywania złych i dobrych zachowań moralnych.
I właśnie dlatego, wiele z niby tak dziecinnie prostych lekcji moralności uchodzi temu serialowi na sucho. On nie stwarza mega zaawansowanych wątków i motywów. Nasi bohaterowie są prości jak budowa cepa, ale to dzięki temu można się z nimi utożsamić.
Właśnie dzięki temu przerysowaniu i totalnym niezrozumieniu emocji, moralności i kierujących się prostą inteligencją (lub jej brakiem!) popełniają głupoty, które ściągają na ich samych kłopoty.

"Każda decyzja ma swoją konsekwencje" - i to aż zabawne, że tak proste dla nas rzeczy, nie zawsze są oczywiste dla innych.
Serial mocno podkreśla, jak pewne rzeczy, które w naszej kulturze uważa się za "normalne", nie pochodzą znikąd i jak złamanie pewnych zasad, które nie są oczywiste dla przybysza z obcej planety, może wpłynąć na losy.
Nasi bohaterowie naprawdę "dorastają" z każdym odcinkiem, stając się coraz lepszymi i bardziej moralnymi istotami. Jednak nie uczą ich tego inni ludzie (rodzice, jak w wypadku człowieka bywa) tylko muszą je poznać na własnej skórze.

Każdy odcinek kończy się na dachu, gdzie siedzą patrząc w gwiazdy i tęskniąc za domem sumują dzień i to czego się nauczyli - w końcu taka jest ich misja.
Często ich własne wnioski są żartami samymi w sobie, ale pozwalają widzowi zreflektować się nad tym co się wydarzyło.
Jak już pisałem - bardzo brakuje mi takiej autorefleksji w dzisiejszych produkcjach. Chyba jedyne dzieło które mógłbym przywołać z nowszych produkcji to.. My Little Pony.

Dzisiaj widz wymaga czegoś innego. Każdy czuje się dorosły i odrzuca dziecinność, niewinność i infantylność. Każdy chce być twardy jak Rick z R&M, oglądać same poważne i dorosłe rzeczy i jest zbyt dumny i pyszny by ktoś prawił mu morały.

Ale dobra, bo zaczynam stawać się boomerem - to tylko obserwacja.
Inną obserwacją jest to, jak świetnym aktorem jest główny bohater 3 planety - Dick Salomon (John Lithgow) - jego gra serio pozwala uwierzyć w to, że postać naprawdę jest obcym - niesamowicie zdziwionym, pysznym i egoistycznym obcym - i pozwala zatopić się w świat przedstawiony. Gdyby nie on, zapewne ciężko byłoby nam traktować ten serial w ten sposób i wydaje mi się, że widz szybko by zapominał, że główni bohaterowie nie są z tego świata.

Reszta aktorów wyrabia się po pierwszym sezonie i ich gra jest dużo lepsza. Później widać, jak świetnie ze sobą się dogadują i dopełniają.

Serial ma 6 sezonów, i poza kilkoma odcinkami (w tym wymuszonymi odcinkami z twistem, który praktycznie nie wpływał na fabułę), przez całość mocno trzyma poziom.
Ten serial to perełka, biorąc pod uwagę ile scen i momentów zapadło mi w pamięć.
Biorąc pod uwagę niezliczoną ilość nowych seriali Netflixa, zdecydowanie bardziej polecam "3rd Rock from Sun", niż niemal cokolwiek innego co widziałem w tym roku (może poza Better Call Saul..).

#seriale #netflix #trzeciaplanetaodslonca #heheszki #recenzja #przemyslenia #filmnawieczor
sorek - Oglądaliśmy ostatnio z moją żoną wszystkie odcinki 3 Planety od Słońca i po u...
  • 5
  • Odpowiedz