Aktywne Wpisy
youknowthisxd +155
Jest godzina 23:03. Zaledwie godzinę temu dowiedziałem się od mamy że ojciec nie żyje. Jestem pijany w trzy dupy i slucham sobie muzyki choć nie ma to już żadnego sensu. Nie wiem co że sobą zrobić, zwykle czynności jak picie czy oddychanie przynoszą ogromny trud. Dziś w nocy prędko nie zasnę.
Pomyśleć że jeszcze parę dni temu oglądałem z tatą mecz Polski z Austrią i rozmawialiśmy, że Polska ma szansę wygrać i
Pomyśleć że jeszcze parę dni temu oglądałem z tatą mecz Polski z Austrią i rozmawialiśmy, że Polska ma szansę wygrać i
Britney16 +6
Myślicie, że jak pisałam analizę finansową dino s.a. Na licencjacie to mogę napisać na magisterce analizę finansową innej spółki? Myslam o fame mma brzmi spoko i całkiem przyjemnie #pracalicencjacka #studbaza #magister #famemma #wychodzimyzprzegrywu #redpill #blackpill #logikaniebieskichpaskow #logikaniebieskichpaskow
Podczas rozmowy o pracę, potencjalny pracownik często się denerwuje; pracodawca zaś rzadko odczuwa negatywne emocje. Przedsiębiorca może wypytywać pracownika o różne rzeczy: historię zatrudnienia, edukację i różne fakty z życia prywatnego. Potencjalny pracownik z kolei jest zbyt zestresowany by poprosić o choćby tak prozaiczną rzecz jak filiżankę kawy. Gdy pracownik jest zatrudniony, szef może kazać mu popracować 0,5 godz. dłużej albo wyląduje na bruku, a podwładny często nawet nie zaprotestuje. Z drugiej strony, gdyby pracownik zapytał czy mógłby opuścić prace 0,5 godz. wcześniej albo inaczej zwolni się z pracy, zostałby wyśmiany. Szef może, i bardzo często ma to miejsce, wydrzeć się na pracownika jaki to on jest głupi i niezdarny gdy popełnił on drobny błąd. Z kolei pracownik boi się wytknąć szefowi uprzejmie jego błąd, nawet gdy jest on wiele razy bardziej poważny.
Naiwny wolnorynkowiec, który uważa, że praca i kapitał są na równej pozycji negocjacyjnej po przeczytaniu tych wszystkich rzeczy musi mieć niezły dysonans poznawczy.
Skupmy uwagę na ostatniej kwestii: szefa besztającego pracownika vs pracownika besztającego szefa. Załóżmy, że przedsiębiorca ma 100 pracowników. Każdy z nich ma jeden etat. Jeśli pracodawca uzna, że jeden z nich mu się nie podoba, może go wyrzucić i mieć 99% mocy przerobowej w czasie, gdy szuka osoby zastępującej. Gdy już ją znajdzie, może funkcjonować tak samo dobrze jak i wcześniej.
Ale jeśli działania pracownika skłonią pracodawcę do zwolnienia, to będzie on całkowicie bezproduktywny przez cały okres poszukiwania pracy, cały ten czas nie zarabiając nic. Jego nowa praca może wymagać zupełnie innej rutyny, w tym innych godzin pracy, nauki innych umiejętności albo przeprowadzenia się do innego miasta. A ponieważ pracownicy często dostają awans za staż pracy, prawdopodobnie nie będzie miał on podobnych zarobków i tylu możliwości co w starej firmie. Jest też szansa, że w ogóle nie znajdzie nowej pracy albo w znacznie gorszym sektorze, jak fast food.
Libertarianie mówią o symetrii między zwalnianiem pracownika przez pracodawcę a pracownikiem rezygnującym ze swojego pracownika, ale empiria pokazuje, że jest to postawienie sprawy na głowie. Zwolnienie pracownika dla przedsiębiorcy jest co najwyżej drobną niedogodnością, a dla pracownika utrata pracy to katastrofa. Skala stresu Holmesa-Rahe'a jest miernikiem stresu dla różnych przykrych wydarzeń w życiu. Zwolnienie z pracy ma na niej 46 jednostek: czyli jest gorsze niż śmierć bliskiego przyjaciela i niemal tak złe, jak wylądowanie w więzieniu. To, że "utrata pracownika" w ogóle nie znalazła się na liście mówi wiele.
Właściwym poziomem negocjacji dla pracodawcy musi być nie jeden pracownik, ale oni wszyscy razem wzięci. Gdy przedsiębiorca zwalania wszystkich pracowników naraz miałby 0% produktywności - tyle samo co zwolniony pracownik. Podobnie, gdyby wszyscy pracownicy podeszli do szefa i powiedzieli: "od dziś zaczynamy pracę 0,5 godz. później albo wszyscy odchodzimy" dostaliby tyle samo uwagi co pracodawca mówiący: "albo będziesz pracował 0,5 godz dłużej albo jesteś zwolniony".
Ale zebranie pracowników razem nastręcza problemów koordynacji. Jeden z nich musi być tym pierwszym, który zaprotestuje. Ale jeśli ten pierwszy protestujący nie znajdzie poparcia wśród reszty, zostanie on zwolniony jako wzniecacz związku zawodowego. Bycie tym, który zaprotestuje jako pierwszy ma wielką wadę: pracownik poważnie ryzykuje utratą pracy, ale żadnych korzyści - każdy pracownik skorzysta tak samo niezależnie od tego, który odważył się zaprotestować jako pierwszy. Dlatego zdolność pracowników do organizacji w związki zawodowe bez możliwości zwolnienia przez pracodawcę jest niezbędna by mieli oni jakąkolwiek pozycję negocjacyjną i dla utworzenia zdrowego rynku pracy.
#libertarianizm #konfederacja #neuropa #4konserwy #liberalizm #ekonomia #gospodarka #antykapitalizm #socdem
Jeżeli nic nie potrafisz to każdy będzie cię #!$%@?ć w każdej pracy w każdym kraju.
Komentarz usunięty przez autora
Komentarz usunięty przez autora
Jeżeli pracownik jest potrzebny to go nie wyrzuci.
Firma to nie jest fundacja charytatywna gdzie się trzyma ludzi z sympatii. Jak już ci wcześniej pisałem największe wymagania zawsze mają ci co nic nie potrafią i da się każdym go zastąpić.
@Volki: a-ale to nie był prawdziwy kapitalizm! Dzieci pamiętajcie: wszystko co dobre jest zawdzięczamy kapitalizmowi, a wszystko co złe interwencji państwa.
@PolskaPrawica: praca jest formą kapitału
@Latarenko: jeśli Ukrainiec zgodzi się za pracę za mniej to jak najbardziej go wyrzuci. Poza tym samo straszenie zwolnieniem działa paraliżująco - to tak jakbyś powiedział, że zastraszona żona w patologicznej rodzinie rzadko jest bita - bo tylko wtedy, gdy akurat nie spełni zachcianki swojego męża.
Ja się zgadzam - dlatego
Komentarz usunięty przez autora
@Zendemion: a wolny rynek jest formą centalnego planowania, bo państwo musi centralnie zaplanować prawo własności.
@PolskaPrawica: ta, bardzo ładne false equivalency. Kto siedzi i planuje co masz posiadać w kapitalizmie?
@PolskaPrawica: Nie wszystkich pracowników. Nierówności są esencją wolnego rynku. Dla jednych pracowników będą dobre a dla innych złe. Ale sumarycznie, wolny rynek, zadowoli większą liczbę ludzi. Będzie karał złe wybory pracowników i wynagradzał te dobre. Wystarczy iść za pieniądzem.
Komentarz usunięty przez autora
Wytykam ci głupotę, bo odwołujesz się do socjalizmu w Polsce, a ty dalej brniesz xD
@WhiskyRomeo: to, że pracodawcy mają na wolnym rynku dominującą pozycję negocjacyjną jest złe dla nich wszystkich.
To jest stwierdzienie. Potrafisz je udowodnić? Bo ja potrafię podać wiele kontrprzykładów: efekty zewnętrzne, asymetria informacji, siła monopolowa itd. Zawodność rynku na Wikipedii Dodatkowo, 1000 zł dla bogatego znacznie mniej zwiększa jego satysfakcję niż dla biednego (prawo malejącej
Socjalizm jest w Polsce.