Wpis z mikrobloga

#kstzhistorie - tag do obserwowania/czarnolistowania

#5 Zniknięcie Mary Boyle

Opisywana historia miała miejsce w Irlandii. Był 18. marca 1977 roku, a dzień wcześniej odbywał się Dzień Świętego Patryka. Rodzina Boyle, czyli rodzice Ann i Charlie wraz z dziećmi - starszym synem Paddym oraz 6-letnimi bliźniaczkami Mary i Ann, przebywali z tej okazji u rodziców matki. Była to nieduża farma położona w Casherland, okolicach Ballyshannon, hrabstwie Donegal. Na co dzień Boylowie zamieszkiwali niewielką wioskę Kincasslagh, oddaloną od tamtego miejsca o blisko 100 km.

Około godziny 15 dzieci Boyle’ów i dwójka ich kuzynów bawiły się na zewnątrz domu. Ich wuj, Gerry Gallaher, właśnie miał odnieść drabinę, którą pożyczył z innego gospodarstwa, położonego 370 metrów od domu. Mała Mary uznała, że pójdzie razem z nim. Zależnie od wersji, mężczyzna dopiero w połowie drogi zauważył dziewczynkę i kazał jej wrócić, lub zgodził się na to, żeby z nim poszła i na drodze, która wiodła przez wzgórze i pola, napotkali torfowisko, które okazało się dla 6-latki zbyt głębokie do przekroczenia. Wtedy albo wuj powiedział dziewczynce, żeby zawróciła, albo sama o tym zadecydowała. Niezależnie od wersji, była godzina 15:30, kiedy w połowie drogi rozstała się z mężczyzną. Był to ostatni raz, kiedy widziano dziewczynkę.

Droga powrotna nie powinna zająć dziecku więcej niż 5 minut. Tymczasem Gerry, po oddaniu drabiny, rozmawiał z sąsiadami przez jeszcze pół godziny nim sam ruszył z powrotem. Kiedy wuj był już w domu, Charlie poprosił żonę, żeby sprawdziła jak się mają dzieci. Była w trakcie mycia naczyń i odpowiedziała, że słyszy jak się bawią, więc wszystko jest w porządku. Charlie poprosił drugi raz i wtedy Ann zdecydowała się sprawdzić. Matka dziewczynki wyjrzała na zewnątrz. Widząc, że jest ich tylko czwórka, zapytała co robi Mary, na co one odpowiedziały, że nie widziały jej od obiadu, co momentalnie przeraziło Ann - dziewczynka w ogóle nie znała okolicy. Gerry, wiedząc już, że siostrzenica nie wróciła, znów wyszedł, żeby rozejrzeć się za małą na tamtej drodze, jednak nie znalazł dziewczynki. (Tutaj można obejrzeć teren, nagranie z 2013 roku).

Rodzina oczywiście od razu rozpoczęła poszukiwania - razem z sąsiadami przeczesywali tereny między ich domami i zaczepiali mijanych ludzi, czy być może widzieli małą Mary.

Żeby zawiadomić policję o zaginięciu dziecka, musieli poprosić okolicznych rybaków o płynięcie do Ballyshannon i przekazanie tej informacji. Kiedy już się to udało. poproszono mieszkańców tego miasta o pomoc w poszukiwaniach. Właśnie odbywał się tam festiwal, więc prośba została wygłoszona ze sceny miejskiego teatru.

Jedną z osób, które rodzina pytała o dziecko, był okoliczny rybak. Miał powiedzieć, że widział jak wsadzano małą Mary do czerwonego samochodu, który po chwili odjechał. Po latach został zaproszony do rozmowy przez BBC, podczas której powiedział, że w gruncie rzeczy nie widział dziewczynki, a jedynie “podejrzany, czerwony samochód”.

Teren poszukiwań szybko się zwiększył, dowodzenie poszukiwaniami oczywiście spoczęło w rękach policji. W kolejnych tygodniach zaczęto przyglądać się okolicznym torfowiskom, jeziorom, strumieniom; osuszano je w nadziei, że pod wodą kryją się jakiekolwiek ślady. Nie dało to jednak żadnej pomocy w odpowiedzi na pytanie co stało się z dziewczynką.

Dwa dni po zaginięciu Mary, trójka ludzi pracujących w polu natknęła się na wyróżniający się kawałek ziemi, być może świeży grób. W jednym źródle natrafiłam na zdanie, że z ziemi wystawały włosy. Informacja na ten temat została przekazana władzom, jednak nie zdobyło to ich zainteresowania... do tego stopnia, że w aktach sprawy nie jest to nawet wspomniane.

Jako, że nie znaleziono żadnego śladu, który mógłby to pchnąć, postanowiono przesłuchać ludzi. Każda z osób, która znalazła się na liście powiązanych ze sprawą, dobrowolnie przystąpiła do rozmowy. Aidan Murray był detektywem w sprawie zaginięcia Mary i również prowadził takie rozmowy. Po latach zeznał, że była jedna osoba, która jego zdaniem powinna zostać wtedy aresztowana, jednak nigdy nie została oficjalnie uznana za podejrzanego w sprawie. Jak mówi Murray, miała miejsce pewna rozmowa telefoniczna. W imieniu “podejrzanej” osoby zadzwonił pewien polityk i zainteresowanie wokół tej osoby zniknęło.

Niestety, bez nie tylko ciała, ale jakiegokolwiek śladu, śledztwo było nie do pchnięcia w przód. W kolejnych latach matka wiele razy podróżowała by porozmawiać z osobami, które twierdziły, że wiedzą gdzie jest Mary. Wyruszyła także do Szkocji - Ann dostała informację, że właśnie tam, przez północ, została sprowadzona jej córka. Zaangażowała w to tamtejszą policję, jednak to też był ślepy zaułek.

W 1996 roku pewnemu mężczyźnie udowodniono zamordowanie trzech dziewczynek. Był kierowcą ciężarówki, który z związku z pracą podróżował po Irlandii. Robert Black, bo tak nazywał się mężczyzna, później został wzięty pod uwagę w wciąż nierozwiązanej sprawie Mary. Murray chciał rozmowy z pedofilem, jednak ten odmówił. Mimo tego, zdaniem Murraya niemożliwe było, by to on odpowiadał za jej zniknięcie - twierdził, że z pewnością Black nie mógłby tam być w dniu zaginięcia.

Siostra dziewczynki, Ann, bardzo mocno przeżywała to co się działo. Po zaginięciu swojej bliźniaczki nie umiała się skupić, była nieresponsywna, w wyniku czego o Mary przez bardzo długi czas się nie rozmawiało. Już jako dorosła kobieta, Ann Doherty (bo takie nazwisko przybrała) wraz z kuzynką Margo O’Donnell zaczęły mocno naciskać na nowe śledztwo. Były przekonane, że dobrze wiedzą kto odpowiada za śmierć Mary, jednak nie został on aresztowany. W artykule z 2016 roku Ann mówiła, że mężczyzna jest wciąż żywy, dalej mieszka w Donegal i był bliźniaczkom dobrze znany.

Istnieje film dokumentalny “Mary Boyle: The Untold Story” autorstwa Gemmy O'Doherty, w którym Ann Doherty mówi, że jej siostra znała pewien sekret, o którym by opowiedziała innym i dlatego została zabita - żeby nikt się nie dowiedział. W filmie występuje także mężczyzna, z którego władze starały się wydobyć przyznanie do zbrodni, choć przesł#!$%@?ący go ludzie dobrze wiedzieli, że nie jest winien.

Sprawa mocno podzieliła rodzinę. Ann Boyle w publicznym radio krytykowała postępowanie córki i jej starania o to, by media mówiły o zaginięciu. Określiła zachowanie swojej córki jako “najbardziej niedorzeczne jakie kiedykolwiek widziała”.

W 2005 roku ojciec dziewczynki, Charlie, zginął w wypadku na wybrzeżu w Donegal.

W 2011 roku powstał singiel “The Missing Mary Boyle” autorstwa Margo O’Donnell (o której trochę było wyżej), który miał na celu zebrać środki na dalsze poszukiwania dziewczynki. Tutaj link. Do dziś co tydzień rozmawia z Ann, która wciąż przeżywa stratę. Zaraz po zaginięciu, Margo również uczestniczyła w poszukiwaniach Mary. To był pierwszy raz, kiedy widziała tamto miejsce, jednak była przekonana, że okolica nie wyglądała w sposób, jakby ktoś miał stamtąd ot tak porwać dziecko. W artykule z czerwca 2020 roku opowiadała, że matka bliźniaczek przy wielu spotkaniach mówiła jej kto odpowiada za śmierć Mary, jednak później Ann Boyle miała zaprzeczać jakoby to miało miejsce.

W 2014 roku doszło do zatrzymania pewnego mężczyzny z Donegal. Nie wiadomo kim on był, jednak do identyfikacji doszło kiedy władze na nowo przyjrzały się sprawie zaginięcia. Był on winien przestępstw seksualnych. Mężczyzna został przesłuchany w więzieniu pod kątem tamtego wydarzenia, jednak nie podjęto dalszych kroków.

Kilka lat temu The Sunday World, popularna irlandzka gazeta, wynajęła ekipę zajmującą się skanowaniem terenu - tutaj oczywiście były to pola, na których ostatni raz widziano Mary. Mieli oni odkryć pewne “anomalia” i przygotowywali się do badawczego kopania, kiedy pojawiła się policja i kazała im zaprzestać. Następnie panowie policjanci, w nieprofesjonalny, niszczący sposób, sami mieli rozkopać pole. Jeśli w tym miejscu byłyby jakiekolwiek ślady, fragmenty kości - zostałyby zniszczone.

Kiedy Mary zaginęła, miała na sobie fioletowy sweterek. W 2017 roku dwóch mężczyzn zeznało tej samej gazecie, że podczas poszukiwań dziewczynki w 1977 roku znaleźli na polach właśnie taki element ubioru. Wszyscy ochotnicy uczestniczący w poszukiwaniu zostali poinformowani, że jeśliby coś znaleźli, mieli stanąć w miejscu i krzyczeć do strażników. Tak też zrobili, ci przyszli i wzięli ubranie… jednak znowu nie ma o tym zapisu w aktach. Tydzień po opowiedzeniu tej historii, w drzwiach z mężczyzn miała zjawić się policja.

W marcu 2018 roku policja poprosiła o informacje w tej sprawie i przypomniało, że sprawa w dalszym ciągu jest otwarta. Niestety, każdy dzień od zaginięcia dziecka działa na niekorzyść, a w tym przypadku minęły już 43 lata. Jeśli przez tak długi czas nie znaleziono ciała, szanse na to, że to się zmieni są niemal zerowe. Jedyną nadzieją zdają się być domniemania, że są ludzie, którzy wiedzą co się stało i kiedyś - miejmy nadzieję, że prędzej niż później - powiedzą co stało się tego smutnego dnia z małą Mary. Choć większość rodziny jest przekonana o jej śmierci, dziś jest najdłużej zaginioną osobą w Irlandii, a jej losy pozostają nieznane.

#kryminalne #kryminalistyka #historia #kryminalnesprawy
  • 1
  • Odpowiedz