Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Dwa dni temu, po niemal 7 latach, mój pierwszy związek dobiegł końca. Zostałem definitywnie "rzucony", jest mi oczywiście smutno, ale szczerze mówiąc, jest mi smutno bardziej z powodu utraconych lat, aniżeli utraty partnerki.

Od początku widziałem różnicę między nami, różniliśmy się właściwie pod każdym względem. Ludzie w związkach, często patrzą daleko w przyszłość - "matka moich dzieci", "kobieta z którą chcę się zestarzeć" - u mnie tego nie było. Kochałem moją ex, ale podświadomie zawsze czułem, że nigdy nie dotrzemy do tego etapu. Od najmłodszych lat marzyłem o idealnej drugiej połówce, kobiecie o podobnym charakterze i zainteresowaniach, która zawsze mnie zrozumie i będzie dla mnie wsparciem, a zadowoliłem się półśrodkami. Dzieliło nas tak dużo, że pomimo miłosnego obłędu, zawsze bałem się przyszłości, a jednocześnie brakowało mi odwagi, aby podjąć jakiekolwiek decyzje. Miłość oślepia i biernie trwałem w tym związku, mimo setek kłótni - które przecież cementują związek, nie? - i milionów wątpliwości. Dopiero dzisiaj mogę powiedzieć, że nie było warto.
Przeżyłem wiele pięknych momentów z moją ex, nie skłamię, jeśli powiem że wiele razy doświadczałem prawdziwej euforii, dzięki której patrzyłem na świat zza różowych okularów. Ta drobna kobieta, potrafiła sprawić, że chciało mi się żyć, że czułem się jak w bajce. Wszystkie wspomnienia ze mną zostaną, będą miłym urozmaiceniem bezsennych nocy i dni podczas których stracę nadzieję, że cokolwiek ma sens. Mimo wszystko jest mi przykro, bo czuję, że zmarnowałem 7 lat swojego życia. Piękne wspomnienia są istotne, ale kiedy na ma ciągłości, kiedy relacja przestaje mieć sens i trafia w niebyt, bardzo trudno jest zachować optymistyczne nastawienie. To był mój pierwszy związek i niewiele z niego wynika. Mam 25 lat i znowu jestem sam.
Żałuję, że nie zakończyłem tego związku 5 lat temu, przy okazji jednej z większych kłótni. Może gdybym nie bał się samotności i miał jaja, dzisiaj byłbym z kobietą, która faktycznie by do mnie pasowała, #!$%@? może byłbym już po ślubie, bo mimo 7 lat stażu, myśl o zaręczynach z ex, odpychałem od siebie jak natrętną muchę. Życie to notoryczne rozwidlenia, a ja zawsze szedłem prosto. Siedem lat idzie do śmietnika, a wspomnienia - mimo, że piękne - są mgliste i nigdy nie zrekompensują mi możliwość, które (prawdopodobnie) przede mną stały.
25 lat to jeszcze w #!$%@? czasu, żeby kogoś znaleźć, ale to zupełnie inny etap niż 20 lat. Mam wrażenie, że punkt w którym się znajduję, jest już totalnie pozbawiony młodzieńczej fantazji i jedyne kobiety na jakie trafię, to osoby zmęczone życiem, po wielu związkach, bez tego pierwiastka szaleństwa, uroczej niewinności, miłości do życia i ciekawości świata.
Zanim wezmę się w garść, dokończę kolejną 0,7, słuchając F. Sinatry. Taki już mam charakter, że żeby ogarnąć dupę, muszę wpaść w melancholijny klimat, ocierając się o depresyjny grunt. Wolne w pracy już sobie załatwiłem, wybieram się na wakację, chciałbym odpocząć od miejskiego zgiełku i w ciszy pogodzić się z sytuacją, w jakiej się znajduję.
Jeśli czujecie, że "to nie jest to", nie marnujcie swojego czasu, ani czasu swojej partnerki, będziecie żałować.

#zwiazki #zalesie #truestory #rozstanie #milosc

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #5f1dde4b7b115fe4bd87576c
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Precypitat
Roczny koszt utrzymania Anonimowych Mirko Wyznań wynosi 235zł. Wesprzyj projekt

[====================....................] 49% (115zł/235zł)
Uzbieraliśmy już na 2 lat działania AMW!
  • 6
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania a ja Cię rozumiem Mirku. Sama byłam w siedmioletnim związku i kiedy ostatecznie się skończyło, żałowałam każdego jednego "straconego" dnia. Przeszło mi dopiero, kiedy zaczęłam spotykać się z moim już-prawie-mężem. Wówczas stwierdziłam, że przeszłabym tamten sajgon jeszcze tysiąc razy, gdybym miała pewność, że ostatecznie wyląduję w tym miejscu. Miałam 23 lata, kiedy rozstałam się z tamtym.
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Przeżyłeś coś, miałeś doświadczenie, masz jakieś wnioski. Po prostu życie. Lekcję wyciągnij z tego i głowa do góry. Życie nie kończy się na tym czy jest się z kimś w związku czy nie.
Teraz masz okazję aby popracować nad sobą, zobaczyć swoje błędy i stać się lepszym człowiekiem, dojrzalszym mądrzejszym. Na tym się skup, na sobie ;)

Mało jest udanych związków. A jest masa ludzi którzy nigdy nie będą w
  • Odpowiedz