Wpis z mikrobloga

Dzień dobry zegarkowe Mirki i Mirabelki.
Dziś mija dokładnie rok od momentu, gdy po konsultacjach tutaj zamówiłem mój pierwszy zegarek. Szybko okazało się, że jeden to za mało :P Z okazji rocznicy postanowiłem pochwalić się moją bardzo skromną wciąż kolekcją. W kolejności chronologicznej:

1. Łucz

Wprowadzając się do mieszkania po dziadku znalazłem w nim jakiegoś starego Łucza. Wyglądał dziwnie, był mało estetyczny i dość zniszczony. Nie działał. Przypomniał mi za to, że kiedyś, w gimnazjum, nosiłem zegarek na ręce (Sharp, cała tarcza w lumie, jakieś 40zł, wiele bym dał, żeby teraz taki znaleźć). Zegarki wydawały mi się jednak przeżytkiem więc zwróciłem się w stronę elektroniki. Najpierw smartband - skończyło się odparzeniami od gumy. Potem hybrydowy smartwatch MyKronoz ZeTime na bransolecie. Zrywał połączenie, a po pół roku przestał działać. Zwróciłem. Stwierdziłem, że jednak zwykły zegarek nie będzie mnie kosztował tyle nerwów. Zacząłem robić research. Znalazłem zegarek, który mi się bardzo podobał. Niestety Breitling Navitimer przekraczał budżet kilkunastokrotnie. I wtedy na wykopie zobaczyłem Seiko.

2. Seiko Flightmaster SNA411

Zegarek w którym zakochałem się od pierwszego wejrzenia. Wydatek ponad tysiąca wydawał mi się sporą przesadą i szukałem tu, na Mirko, tańszej alternatywy. Zastanawiałem się nad Casio Edifice 527D, ale złożyło się tak, że @pug_in_stug przekonał mnie jednym zdjęciem, że jednak Seiko lepsze. Bransoleta rysowała się niemożebnie, więc parę tygodni po zakupie zegarek wleciał na oliwkowe NATO i tak już został do dziś.

3. Doxa (1953r.)

Moi rodzice dowiedzieli się o moim nowym hobby, gdy udało mi się w mieszkaniu po dziadku wygrzebać starego fioletowego Łucza. Wtedy ojciec wyciągnął z szafki tą Doxę i stwierdził, że jak chcę to mogę ją sobie wziąć. Według numeru seryjnego została wyprodukowana w 1953r., a tak się składa, że mój dziadek w tym roku brał ślub. Całkiem więc możliwe, że to jego ślubny prezent. Niestety, renowacja tego zegarka póki co zdecydowanie przekracza mój budżet. Dostał więc skórzany pasek za 10zł i czeka na lepsze czasy.

4. Casio G-Shock AW-591-2AER

Pracuję za biurkiem, ale w firmie zajmującej się obróbką skrawaniem metali. Często bywam na hali, gdzie łatwo zegarek o coś obić czy zarysować. Nic więc dziwnego, że zacząłem zerkać w stronę G-Shocków. Zegarki te w moim mniemaniu są ponadprzeciętnie szpetne i obrzydliwie wielkie. Tym większe moje zaskoczenie było, gdy w galerii handlowej zauważyłem G-Shocka wielkości normalnego zegarka nie przewidzianego dla dzieci, a w dodatku całkiem znośnie wyglądającego. Sklepowa cena 600zł była nie do przyjęcia, ale gdy okazało się, że jest do dorwania w necie poniżej 300zł, decyzja była prosta.

5. Timex TW2R64900

Miałem zegarek na co dzień, miałem do pracy. Docelowo Doxa miała być do garnituru, ale musiała poczekać na odnowienie. Potrzebowałem więc taniego garniturowca. Wybór padł na Lorusa RH913KX9. Okazało się jednak, że ma on indeksy nadrukowane na szkiełku zamiast na tarczy, czego nie było widać na zdjęciach. Został więc zwrócony, a jego miejsce zajął kosztujący ~200zł Timex. Prezentuje się spoko, został założony zaledwie kilka razy, więc dobrze, że nie wziąłem nic droższego.

6 i 7. Delbana i Poljot

W miarę jak moje nowe hobby zaczęło być znane w rodzinie, zacząłem być obdarowywany zegarkami. Co komu leżało w szufladzie - trafiało do mnie, bo a nuż się spodoba (albo będzie coś warte). Z zalewu starego śmiecia wyłuskałem te dwa zegarki. Oba należały do mojego dziadka, tym razem ze strony mamy. Zaliczyły wizytę u zegarmistrza i chodzą. Poljot trzyma czas całkiem dobrze, ale Delbana zdecydowanie oprócz odnowienia wymaga regulacji. Śpieszy około 15 minut tygodniowo. Wydaje mi się, że to za dużo. Poljot źle nie wygląda i pewnie w najbliższym czasie trafi na pasek. Miał już dawno, ale się przyplątała jakaś epidemia i jakoś czasu nie było.

8. Timex Expedition TW4B01800

Prezent urodzinowy od małżonki i znajomych. Tani, użyteczny, dość solidny, a Indiglo to super sprawa. Mniej roboczy od G-Shocka, a trochę mniej szkoda go zarysować niż Flightmastera. Taki zegarek do robienia grilla w sam raz. Za to przeraźliwie głośno cyka i nie może w nocy leżeć ze mną luzem w pokoju, bo nie mogę spać.

9. Citizen Blue Angels World Chronograph AT8020-54L

Najdroższy i najświeższy mój zakup. Nie wiem czy to sprawa epidemii, czy nie, ale jego cena spadła prawie tysiąc złotych. Zakup zegarka za ponad pół wypłaty nie wydawał się zbyt rozsądny, ale wymiana wiadomości z @AllieCaulfield sprawiła, że postanowiłem zaryzykować. I nie żałuję. Zalet ma bardzo wiele, wad kilka. Najbardziej irytującą jest mająca ostre krawędzie bransoleta. Nie na tyle, żeby się skaleczyć, ale dość aby zadrapać skórę albo zahaczyć o luźną kieszeń i rozedrzeć materiał spodni. A i koronka do suwaka logarytmicznego jest praktycznie nieużywalna, gdy zegarek jest na ręce. Mimo to, bardzo się cieszę, że mam zegarek tak podobny, a tak różny od Flightmastera. (Chciałem napisać wpis na Mirko z porównaniem tych dwóch zegarków, ale wyszło mi kilka stron A4... dajcie znać czy ktoś by to przeczytał :P)

I to tyle. Czy to koniec moich zegarkowych zakupów? Cóż... Moja żona ma nadzieję, że tak. Ja mam na oku jeszcze kilka ciekawych czasomierzy (jakiś jednowskazówkowiec, jakiś Orient), ale można powiedzieć, że jestem zadowolony z tego co mam. I chyba jakiś czas tak zostanie. Z drugiej strony na początku też planowałem kupić tylko Seiko...

#zegarki #zegarek #seiko #casio #gshock #timex #citizen #chwalesie
Kompulik - Dzień dobry zegarkowe Mirki i Mirabelki.
Dziś mija dokładnie rok od momen...

źródło: comment_1594738768th4qKtATt8ti6DfYanGCUC.jpg

Pobierz
  • 13
@qbad89: u Dolińskiego, wyszło 1565zł razem z kodem rabatowym. Bez niego 1683zł. Przepadła mi jakaś okazja, bo widziałem na ceneo poniżej 1500zł, ale mówi się trudno.