Wpis z mikrobloga

Mirki xddd.
Z moim #rozowypasek po raz pierwszy kupiliśmy sobie wycieczkę z biura podróży. Czytamy sobie opinie no generalnie wszystko git. No i nagle dochodzi do giga opinii a właściwie recenzji. Podziwiam, że komuś się chciało xd.
#wakacje #podroze
Wojciech, 50+ lat, z partnerem/ką
czerwiec 2019
Opinia na temat pobytu wakacyjnego w Bułgarii, w miejscowości Św. Konstantyn i Św. Helena, w hotelu Astor Garden w dniach od 07.06. - 15.06.2019r. W tym roku wyjątkowo postanowiliśmy zaliczyć wczasy na początku czerwca. Bo i nie za duże upały, i uczniowie jeszcze w szkole, i wypełnienie hoteli niepełne i większa cisza i spokój. Wiadomo - przychodzi taki czas na każdego, że zaczyna szukać na wczasach czego innego niż tego co chciał dwadzieścia lat temu. W Bułgarii byliśmy już pięciokrotnie i zawsze przywoziliśmy dobre lub bardzo dobre wspomnienia. Kraj nieduży, ale i niemały. Ludzie sympatyczni i spokojni, dla przyjezdnych wyjątkowo życzliwi. W sklepach nienachalni a i wytargować coś można. Bieda większa niż u nas więc i optymizmu można zakosztować. Hotele nowoczesne, czyste, różnej wielkości ale zawsze z basenem krytym i na zewnątrz budynku. A morze, jak to morze. Czasem czyste, czasem nieco mętne, rzadko z falami ale zawsze ciepłe. Ale powróćmy w końcu do czerwca 2019 roku a właściwie listopada 2018 roku. Wtedy to, po przestudiowaniu propozycji przesłanych przez Panią z biura podróży dokonaliśmy rezerwacji wczasów w pierwszej połowie czerwca, na osiem dni, w Bułgarii, w miejscowości Św. Konstantyn i Św. Helena w nowym hotelu Astor Garden. Miało być osiem dób, wylot w piątek w godzinach rannych a powrót w sobotę w godzinach bardzo wczesnorannych. Zaliczka zapłacona, katalogowe wieści o hotelu przeczytane, wszyscy zadowoleni. W maju 2019 roku dokonaliśmy dopłaty a reszta pozostała bez zmian. Siódmego czerwca, w godzinach nocnych wylądowaliśmy na lotnisku w Warnie. Wszystko odbyło się jak zwykle tzn. nie za szybko. Przesunęliśmy godzinę do przodu, odszukaliśmy odpowiedniego autobusu i po sprawdzeniu obecności wyruszyliśmy do hotelu w asyście rezydentki, która udzieliła nam niezbędnych informacji. Po dwudziestu minutach jazdy stanęliśmy przed hotelem Astor Garden. Powiedzenie "przed hotelem" jest przesadzone bo trzeba było przejść jakieś 150 metrów gdyż wjazd był tak sprytnie zrobiony, że autokar nie miałby szans na wyjechanie z niego dlatego zatrzymał się wcześniej. Przecież nic tak dobrze na kondycję nie robi jak spacer z bagażami w środku nocy np. w Bułgarii. Teraz do rzeczy istotnych. Była noc, hotel pięknie oświetlony. Przed dużym wejściem stały atrapy dwóch armat. Może właściciel chciał powiedzieć - Obronimy cię drogi gościu wszelkimi sposobami, ty masz odpoczywać. A więc nie jest źle. Po wejściu od razu rzucił się w oczy, a właściwie do nosa, zapach świeżo zakończonych prac budowlanych. Ja to nazywam zapachem płyt gipsowo-kartonowych. Po kilku minutach każdy był już do zapachu przyzwyczajony. Recepcja i lobby duże, przestronne, czyste, świetnie przyozdobione sztucznymi kwiatami i atrapami antycznych amfor, rzeźb i fragmentu biblioteki. Całość sprawiała wrażenie świetnie skomponowanej, zamkniętej przestrzeni. Wielki plus. Po stronie prawej od wejścia mieściła się duża sala, w której odbywała się zabawa weselna. Taka sama odbyła się również na drugi dzień. Tak więc, przy okazji, mogliśmy porównać jak to wygląda u nas i u nich. Niestety, my wypadamy w tym porównaniu gorzej. W Bułgarii młodzi bawią się przede wszystkim przy muzyce ludowej, wszyscy chętnie tańczą bez względu na wiek, jedzenie bułgarskie a napoje alkoholowe to głównie ich wina. I możecie mi wierzyć lub nie, ale nie widziałem nikogo z gości weselnych nawet podpitego, nie mówiąc już o pijanym. A więc można się kulturalnie na weselu wyszumieć. Ale powróćmy do recepcji. Pani tam pracująca operowała biegle trzema obcymi językami. Pracowała wyjątkowo sprawnie i przez cały czas z uśmiechem na ustach. Wszystko miała przygotowane więc meldunek trwał dosłownie niecałe pięć minut. Kilka kroków i staliśmy przy czterech dużych i wyjątkowo szybkich windach. Kolejny wielki plus. Piętro czwarte, klucz w formie dyskietki i wchodzimy do pokoju. I tu zaskoczenie. Na stoliku czekała na nas kolacja - szynka, sery, dżem, pieczywo, owoce. Ale to nie wszystko. Był jeszcze szampan czyli bardzo dobre bułgarskie wino musujące. Z czymś takim spotkaliśmy się po raz pierwszy. A pomieszczenia rewelacyjne - przestronne, meble i dodatki nowiutkie - jak to mówią pachnące jeszcze farbą. Klimatyzacja, która działała niezależnie od włożonego do startera klucza a w łazience płytki , w których można się przeglądać. I dla każdego wg. życzenia - alko kabina albo wanna. Ręczniki w różnych wielkościach, suszarka, szampony i żele. No i na koniec barek z lodóweczką. Herbaty, kawa, ekspres, woda mineralna, orzeszki, chipsy, kieliszki i szklanki. Oczywiście błyszczące. W lodówce napoje alkoholowe - te już płatne. Aż się nie chciało wychodzić z pokoju. Wielki plus. Prawdziwy urok hotelu poznaliśmy rano. Budynek czteropiętrowy, dość szeroki. Z każdej strony balkony. Wejścia szerokie, od frontu automatyczne. Korytarze nie za długie. Wszystkie pomieszczenia przestronne i pachnące świeżością. Moim zdaniem nieco za mało naturalnej zieleni. Jadalnia mieści się na najniższym poziomie i co najważniejsze jest duża. Wybór stolików co do ilości osób też duży. Krótko mówiąc nigdy nie było problemów ze znalezieniem odpowiedniego stolika. Na tym samym poziomie mieściło się jeszcze SPA, siłownia, kryty basen i sauny. Prawdziwe sauny a nie jakieś pomieszczenia saunopodobne. Przed wejściem do SPA można było otrzymać duże, leżakowe ręczniki. Obsługa hotelu świetna. Elegancko ubrana, życzliwa, wyrozumiała i zawsze uśmiechnięta. I taka jeszcze ciekawostka. Po raz pierwszy widziałem panią, prawdopodobnie z nadzoru, która codziennie obchodziła cały teren wokół hotelu i wszystko kontrolowała zapisując coś na kartce. Kontrola obejmowała również wodę w basenach. Wielki plus. Otoczenie hotelu tchnie nowością tzn. chodniczki i alejki szerokie, trawniki równiutko przycięte ale sadzonki młode. Niektóre sprawiały wrażenie świeżo nasadzonych. Trochę brakowało starych drzew, które dawałyby w upalne chwile przyjemny cień. I kolejna ciekawostka - z boków były dwa wyjścia na zewnątrz otwierane na kartę - klucz do pokoju. Skracały one drogę do miasta i nad morze. Basen dość spory a liczba leżaków z parasolami nawet nieco za duża. Basenik dla dzieci na boku przy małym placu zabaw z huśtawkami i zjeżdżalnią. Przy basenie mieści się bar gdzie praktycznie do kolacji można w dowolnych ilościach coś napić się i przekąsić a popołudniu skosztować lodów. Na koniec opisu hotelu wspomnę o ubikacjach, bo jak to niektórzy mówią są to prawdziwe wizytówki hoteli. W Astor Garden są trzy ogólnodostępne. Przy jadalni i SPA, przy recepcji i przy basenie. Oprócz toalet damskich i męskich są jeszcze osobne dla osób niepełnosprawnych co, nie będę ukrywał, jest rzadkością. Może zabrzmi to nieapetycznie ale z podłogi to można tam jeść. Czyste, pachnące, często sprzątane, zawsze z papierem i mydłem w płynie. No i suszarki do rąk świetnie działające. Może dlatego, że jeszcze nowe. Za hotel i jego najbliższe otoczenie wielki plus. Jedzenie - wydawane zawsze punktualnie w formie baru szwedzkiego. Urozmaicone, świeże i za dużo. Do każdego posiłku napoje w nieograniczonej ilości - herbata, kawa, mleko, soki, napoje gazowane i wina. Również zawsze owoce. Po raz pierwszy smakowaliśmy truskawki i czereśnie. Były również owoce suszone - morele, rodzynki i żurawina. Kilka zdań na temat zup. Nie będę ukrywał, że bułgarskie są na Bałkanach chyba najlepsze. I tak było tym razem. Podawane były na obiad i kolację, zawsze jedna w formie kremu, druga nazwijmy ją standardowa. Wszystkie rewelacyjne. Myślę, że najwięksi malkontenci będą zadowoleni. Kelnerki i kelnerzy szybcy, sprawni, pod dyskretnym nadzorem szefowej sali. W barach napoje w dowolnej ilości, również alkoholowe. Za jedzenie wielki plus. Do plaży i morza dochodzi się asfaltowaną ścieżką i stromymi schodami. Gdzieś około sto metrów. Plaża duża, czysta, regularnie sprzątana. Morze spokojne i ciepłe. Ruch na plaży umiarkowany. Leżaki dostępne o każdej porze dnia. Przy plaży niewielki barek z napojami, ciastkami i owocami oraz toaleta. W zupełności wystarczy. Wielki plus. Otoczenie hotelu to w tej chwili jeden wielki plac budowy. Trzeba przyznać, że miejscowość bardzo dynamicznie się rozwija i zmienia a zwłaszcza rejony nadmorskie. Im dalej od morza tym więcej "wczesnego i późnego Żiwkowa". Gorąco i szczerze polecam wszystkim młodym osobom obejrzenie tych budynków bo daje to pojęcie o tym jak żyło się w czasach realnego socjalizmu. Niestety oprócz pięknego i malutkiego monastyru w miejscowości nie ma co zwiedzać ale polecam uczestnictwo we mszy niedzielnej. Zupełnie inna liturgia niż u nas a śpiew to balsam dla uszu. Sklepiki w formie bud targowych ale dość obficie zaopatrzone. Są też sklepy samoobsługowe spożywcze. W bezpośrednim sąsiedztwie hotelu Astor Garden budują kolejne hotele, parki, place zabaw i prawdopodobnie galerie handlowe. Jeden wielki szum maszyn budowlanych, który momentami, poza hotelem, może być uciążliwy. Mówiąc medycznie rokowanie jest bardzo dobre. Jak zakończą prace budowlane w okolicy hotelu Astor Garden, powstanie miejsce, które będzie konkurowało z podobnymi ośrodkami w Europie i nie będzie bez szans na przynajmniej pierwszą trójkę. Obecnie otoczenie hotelu to jednak mały minus. Około pięciu minut drogi od hotelu jest przystanek autobusowy, skąd można dojechać w 20 minut do centrum Warny np. pod katedrę. Bilet w jedną stronę kosztuje jednego lewa. Powrót również bezproblemowy. Zwiedzanie tego miasta to temat na oddzielne wypracowanie. Ja powiem tylko, że jest to miasto warte zwiedzenia. Z przystanku autobusowego mieszczącego się jeszcze około pięć minut dalej stoi przystanek do Złotych Piasków oraz także Warny. Jak ktoś nie lubi komunikacji miejskiej to można oczywiście korzystać z taksówek, które pod hotelem stoją praktycznie całą dobę. Przyszedł dzień wyjazdu. Do godziny dwunastej należy zwolnic pokój. Wymeldowanie trwa około pięć minut, bagaż zostawia się w specjalnym pomieszczeniu przy recepcji. Do czasu wyjazdu można korzystać jeszcze ze wszystkich atrakcji hotelowych. Tym razem przyjechał mały autobus, który podjechał pod samo wyjście. Siadamy, pakujemy walizki i omiatając wzrokiem nasz Astor Garden żegnamy się z tym miejscem. Ale na pewno jeszcze tu powrócimy. Warto.