Wpis z mikrobloga

@noriad: Nie musisz wymieniać całego wnętrza, taka różnica. Poza tym, elektronika pewnie dostała w dupę, jak nie teraz, to za jakiś czas wyjdą następstwa zalania, to samo z silnikiem, jak woda poszła do filtra, a poszła na pewno, ma dalej bardzo prostą drogę do komór spalania, to też trzeba ogarnąć. Utopiony wydech, to utopiony katalizator. Trochę kosztów, żeby to tak sensownie ogarnąć, by się uzbierało :)
  • Odpowiedz
@noriad: Kolega miał popowodziowego rover'a. Doprowadzony do stanu używalności, wytrzymał dwa lata. Potem auto sypało się w oczach. Drzwi rdza zjadała jak wafelki.
  • Odpowiedz
Kumpel serwisant dostał zdjęcie z prośbą o sensowność naprawy (czy koszt nie przewyższy moto)


@kinollos: Naprawa może nie, ale później szczerze bał bym się pocisnąć w jakąś trasę takim sprzętem. Niestety ale następstwa zalania to droga przez mękę.
Na początek mycie, olej, świece, płyny, filtry, osuszenie komór spalania i można próbować. Tylko, odpali, pojeździ...wysra się zestaw wskaźników, pojeździ znowu kilka miesięcy, wysra się ECU.cewki, w międzyczasie korozja zacznie zżerać przełączniki na
  • Odpowiedz