Wpis z mikrobloga

Jak mnie denerwuje te naganianie na spadki. Co nie wejdę pod artykuł z rzetelną analizą dewelopera to zaraz dziesiątki zazdrosnych osób, których nie stać na kredyt wypisuje jakieś bzdury. Wszyscy wiemy, że tanio już było. A jak tanio już było to niby jak ma być drożej? Było. Nie wiem czego można tu nie rozumieć.

Sam zaopatrzyłem się tuż przed kryzysem w 3 mikroapartamenty i jedno większe mieszkanie w bloku z wielkiej płyty, w którym udało mi się zmieścić 5 pokoi a kuchnię przenieść na korytarz. I wiecie, co? Śpię spokojnie. Wprawdzie chwilowo (podkreślam chwilowo) nie ma najemców, ale wiem, że będzie dobrze. Duże mieszkanie zajmuje obecnie Pan Ukrainiec, który tylko chwilowo nie płaci, bo rozgląda się za robotą. Jak tylko ją znajdzie to obiecał ściągnąć do pozostałych pokoi rodzinę.

Ludzie, którzy wierzą w spadki to jest ten sam typ człowieka, który kupuje zasilacze z czarnej listy. Mówi taki, że do 8-letniego komputera BeQuiet mu nie potrzebny, aż tu nagle, po 4 latach pyk i komputer się nie włącza. I co, łyso teraz? Tak samo będzie z tymi naganiaczami, czekać będą, czekać, ceny będą spadać aż tu pewnego dnia rano odpalą komputer (o ile ich zasilacz będzie jeszcze działał) i sru, ceny 80% w górę. I co mu po tej korekcie.

Nieruchomości to safe haven, bezpieczna przystań. Razem z kolegami z ekskluzywnej grupy fliperskiej na FB czekamy sobie w niej spokojnie i śmiejemy się z ludzkiej naiwności i liczymy przyszłe, pewne zyski. Betonowe złoto, najlepsza lokata na kryzys. A pozostałym oszczędności zje inflacja, która może nawet sięgnie 50% (podczas gdy korekta na mieszkaniach będzie, jeśli już, to symboliczna).


#nieruchomosci #codziennenaganianie
  • 3
  • Odpowiedz