Wpis z mikrobloga

Miałem tylko 20 lat. Uwielbiałem Korwina tak bardzo, miałem jego plakaty, książki i różne gadżety. Modliłem się do Korwina każdej nocy przed snem, dziękując za wszystko co dla nas robi. Korwin to wolność - mówiłem - Korwin to nadzieja. Tata akurat wrócił z pracy i słysząc to nazwał mnie kucem. Wiedziałem, że mi zazdrości, bo sam od lat głosował na PO. Nazwałem go lewakiem, za co on mnie uderzył i kazał iść spać. Płakałem i bolała mnie głowa. Leżąc w łóżku było mi zimno. Nagle poczułem przypływ ciepła i ktoś mnie dotknął. To Janusz Korwin-Mikke. Byłem taki szczęśliwy. Niewidzialna ręka wolnego rynku podniosła mnie z łóżka. Korwin kazał wziąć trochę drobnych, po czym przeprowadził mnie przez drzwi mojej szafy do Polski swoich marzeń. Po ulicach jeździło wiele luksusowych aut. Ku niebu pięły się wieżowce lokalnych przedsiębiorców. Nie mogłem oderwać wzroku od widoku tego dobrobytu, gdy Korwin pokazał mi rynienkę z paróweczkami, mówiąc "diluj tym". Tak też zrobiłem, zarabiając w ten sposób swoje pierwsze w życiu nieopodatkowane pieniądze. Zarobione pieniądze zainwestowałem w kolejne paróweczki i kilku pracowników, którzy je sprzedawali. Nim się obejrzałem, miałem przed sobą tysiąc ludzi, a sam byłem parówkowym potentatem w wolnorynkowej Polsce. Prezes powiedział, że musimy już wracać, więc wziąłem pieniądze i wróciłem do swojego pokoju. Tata wychodził już do pracy. Widząc mnie i Korwina z moimi zarobionymi pieniędzmi mocno się oburzył. A Korwin popatrzył mu w twarz i powiedział "Tak działa wolny rynek", po czym wyleciał przez okno. Korwin to wolność, Korwin to nadzieja.
#korwin #pasta #januszkorwinmikke