Wpis z mikrobloga

#wspomnieniadziecinstwa

Muszę się wam do czegoś przyznać mikroby.

Kiedyś, jak byłem jeszcze dzieciakiem (max 6 lat) rodzice kupili mi Actimela, wtedy to jeszcze była nowość, mega popularne et cetera, et cetera.

Ja, zresztą jak każde dziecko w tym wieku wierzyłem reklamom na słowo i myślałem że w tym jogurciku (?) jest jakaś super technologia która mnie wyleczy ze wszystkiego i ochroni przed każdą chorobą - od przeziębienia po AIDS.

Rodzice oczywiście zabronili mi pić drugiej buteleczki (wiadomo, cebulactwo no i drogo) mówiąc że nie wolno bo to niebezpieczne.

Oczywiście nie mogąc się powstrzymać przed wspaniałym smakiem napoju z "elkaseji defensis" wydoiłem po cichu w nocy jeszcze takich buteleczek pięć.

No i się zaczęło - zacząłem sobie wkręcać schizy jakbym #!$%@? zjadł kilogram bielunia, że umrę że zaraz mnie te bakterie zabiją bo za dużo mam ich w sobie, siedziałem na łóżku jak durny myśląc czy wymiotowanie mi coś da.

Jednak w końcu stracha miałem takiego, że już nie mogłem się powstrzymać, zacząłem zapalać wszystkie światła w domu, budzić rodziców żeby dzwonili do szpitala bo przedawkowałem Actimela.

Można już się tylko domyślić jaka była reakcja rodziców i jakiego wstydu się najadłem później jak opowiedzieli to całej rodzinie.
  • 2