Wpis z mikrobloga

O zbędności drabiny

I should not like my writing to spare other people the trouble of thinking. But, if possible, to stimulate someone to thoughts of his own.


Nazwisko Wittgensteina powinno być znane bez mała każdemu, kto choć odrobinę „zainteresował się filozofią”, nawet jeśli z pismami Ludwiga kontaktu bezpośredniego nie miał. Wittgenstein na ogół bywa opisywany jako najistotniejszy myśliciel XX wieku, ojciec-założyciel tradycji analitycznej, organizator przewrotu pragmatycznego w filozofii języka i ten koleś, który wyprodukował tyle chwytliwych jednolinijkowców, że wystarczyłoby ich na całe życie udawania mędrca na dowolnej platformie społecznościowej. Od dekad zjawiają się kolejne komentarze i egzegezy; kolejni filozofowie interpretują to, co Wittgenstein napisał, inni zaś dowodzą, że ci pierwsi nic nie zrozumieli, oni sami zaś owszem. Niejedna dyskusja wybuchła na temat private language argument, rule-following, meaning as use i ludwigowego nonsensu. Te kwestie nie będą nas tu jednak interesować. Sądząc na podstawie biografii i osobistych pism, muszę przyznać, że nie wydaje mi się, aby Wittgenstein uważał, że te aspekty są warte dziesięcioleci wałkowania na różne sposoby. Co nas tu interesuje, to to jak Ludwig postrzegał swoją filozofię i do kogo kierował swoje niejasne uwagi. Kto może zyskać na lekturze jego pism i co może z niej zyskać.

The real discovery is the one which enables me to stop doing philosophy when I want to. The one that gives philosophy peace, so that it is no longer tormented by questions which bring itself into question.


Niewątpliwie są tu tacy, co miewają raz na czas „rozkminy”. Jednego złapie na kiblu myśl, że być może żyje w symulacji i wtedy pocznie zastanawiać się, czy Simom przy sraniu też woda chlapie po dupie. Inny uda się w kwasowy trip i zacznie bełkotać o tym, jak wszystko jest jednym albo że Ja nie istnieje. Jeszcze inny narzuci sobie reżim czytania o filozofii i będzie eksplorował własności bytu czy zasady niesprzeczności, by potem chcieć katować tym dzieci w szkołach. Bywają w końcu i tacy, co poświęcają filozofowaniu nie tylko każdą wolną chwilę, ale towarzyszy im ono również w innych czynnościach, stając się sposobem na życie, a czasem nawet źródłem utrzymania. Każdy w wymienionych powyżej typów – których rozgraniczenie jest, przyznaję, zgrubne – wyniesie być może pożytek z lektury Wittgensteina. Oczywiście zysk uzależniony jest od odpowiedzi na pytanie: jak ważna jest dla Ciebie filozofia?, i tym samym jest on potencjalnie największy w tej ostatniej grupie, bo i sam Ludwig do tej ostatniej grupy należał (choć przez większość życia usiłował grupę tę opuścić).

I am sitting with a philosopher in the garden; he says again and again "I know that that's a tree", pointing to a tree that is near us. Someone else arrives and hears this, and I tell them: "This fellow isn't insane. We are only doing philosophy.


Czym jednak jest filozofia? Na czym polega? Co jest jej przedmiotem? Na ogół charakteryzacja zawiera odniesienia do takich pojęć jak byt, wiedza, prawda, dobro i istota. Filozofia, jak się ją przedstawia, polega na zgłębianiu podstaw bytu, warunków poznania, istoty świadomości, istnienia sensu czy jednoczących zasad. Co istnieje, a co nie? Czy można być pewnym czegokolwiek? Pociągnąć za wajchę czy może samemu rzucić się pod wagonik? Prawie zawsze filozofię przedstawia się jako poszukiwanie fundamentów; jako pogoń za esencją; jako odkrywanie tego, co ukryte. Starożytni chcieli form i idei, scholastycy wglądu w istotę boga, nowożytni szukali możliwości wiedzy. Nawet dziś szuka się odpowiedzi na pytania: czym jest nauka? w jaki sposób nasze nazwy wskazują na to, na co wskazują? jak to jest być nietoperzem? Problem z tak rozumianą filozofią jest według Wittgensteina taki, że skazana jest na porażkę, bowiem opiera się na pozorach i iluzji. Iluzji, której sam ulegał.

The aspects of things that are most important for us are hidden because of their simplicity and familiarity. (One is unable to notice something — because it is always before one's eyes.) The real foundations of his enquiry do not strike a man at all. Unless that fact has at some time struck him. — And this means: we fail to be struck by what, once seen, is most striking and most powerful.


Za życia Wittgenstein wydał tylko jedną książkę: Traktat logiczno-filozoficzny. Główną myśl stojącą za Traktatem można opisać następująco: świat posiada formę i forma ta ujawnia się, gdy odpowiednio zanalizujemy zdanie opisujące jakiś stan rzeczy. I choć różnic między „wczesnym” a „późnym” Wittgensteinem jest znacznie mniej, niż mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać, to Ludwig doszedł później do wniosku, że popełnił ten sam błąd, który popełniają na ogół inni filozofowie. Błąd polegający na przekonaniu, że jest coś ukrytego, co wymaga ujawnienia (analizy); że jest coś tajemniczego, co wymaga wyjaśnienia (w jaki sposób język reprezentuje świat); że jest potrzebna teoria (logicznego atomizmu). Teoria znaczenia, teoria wiedzy, teoria nauki, teoria świadomości. Potrzeby te jednak rodzi sama filozofia, gdy traci z oczu kontekst życia, i wtedy sama skrywa przed swoim wzrokiem to, co bez niej znajduje się na widoku. Pragnąc jedności, przestajemy spoglądać na różnorodność sposobów użycia słów wiedza i wiedzieć i stajemy nagle zdziwieni przed „problemem wiedzy”. Ignorując wielość kontekstów, w których mowa o świadomości oraz postawę, jaką przyjmują ludzie wobec siebie, kreślimy obraz zombie „takich samych jak my, ale innych” i sądzimy, że coś wykazaliśmy, podczas gdy nasz obraz pozbawiony jest tak kształtów, jak i barw.

What makes a subject difficult to understand — if it is significant, important — is not that some special instruction about abstruse things is necessary to understand it. Rather it is the contrast between the understanding of the subject and what most people want to see. Because of this the very things that are most obvious can become the most difficult to understand. What has to be overcome is not difficulty of the intellect but of the will.


Dlaczego jednak walczyć z taką filozofią? Nawet jeśli jest jałowa, to co komu szkodzi? Tu wraca kwestia tego, jaką rolę pełni filozofia w życiu ludzkim. Dla znacznej części ludzi Wittgenstein nie będzie miał nic ciekawego do powiedzenia. Prawdopodobnie dla niedzielnych „rozkminiaczy” również. Im więcej jednak czasu i wysiłku poświęcamy na refleksję, tym mocniej powinniśmy docenić jego batalię. Ten, kto cierpiał na bezsenność przez problem tożsamości, być może znajdzie wytchnienie, idąc za radami Wittgensteina. Nasze inklinacje ku ujednoliceniu pchają nas w błoto konceptualnej konfuzji. Wiedzeni chęcią narzucenia światu własnej reprezentacji mówimy sobie: „ale przecież tak być musi”. I brniemy dalej w bagno, przeświadczeni, że w końcu trafimy na ścieżkę wiodącą na druga stronę. Co proponuje nam Wittgenstein, to cofnąć się i dostrzec, że bagno jest dziełem nas samych. Wycofanie się jednak wymaga wysiłku. Nie wysiłku intelektu, ale woli. Warunkiem poprawnie prowadzonej filozofii jest szczerość wobec samego siebie, a „nothing is so difficult as not deceiving oneself”. Aby wyjść z błota, czasem trzeba porzucić buty. I to niejedną ich parę, bowiem ataraksja daje się osiągnąć, ale nie utrzymać.

Resting on your laurels is as dangerous as resting when you are walking in the snow. You doze off and die in your sleep.


Kto szukałby intelektualnego ukojenia, nie znajdzie go jednak w tym czy innym paragrafie Dociekań filozoficznych. Na ich kartach natrafi wprawdzie na dialog, lecz nie jest to dialog Wittgensteina z oponentami i kolegami z uniwersytetu, tym bardziej z naszymi demonami. Wszystkie głosy Dociekań należą bowiem do samego Wittgensteina. Filozofia, która proponował, nie jest przedsięwzięciem akademickim czy działalnością społeczną. Filozofia w stylu wittgensteinowskim to obligacja wobec samego siebie i jest dziełem samotniczym. Ludwig udziela jednak rady: patrz i opisuj, ale nie wyjaśniaj, bo nie ma nic do wyjaśnienia. Gramatyka w końcu ujawnia się, tak jak w końcu ujawnia się zamysł poety w jego wierszu, jeśli dostatecznie często go czytamy. Klasyczna filozofia nakazuje patrzeć przez teleskop lub mikroskop, co do pewnego momentu niesie pożytek, ale oglądając jedynie wyizolowane obiekty, nie można uchwycić całego krajobrazu. Nie wgląd jest potrzebny, ale przegląd. I nie musisz iść na drugą stronę bagna, bo już jesteś w odpowiednim miejscu. Najpewniej stoją ci, którzy zostali na ziemi, zamiast wspinać się po drabinie.

I might say: if the place I want to get to could only be reached by a ladder, I would give up trying to get there. For the place I really have to get to is a place I must already be at now. Anything that I might reach by climbing a ladder does not interest me.


#nowyonanizm #filozofia
  • 8
  • Odpowiedz
@Turysta_Onanista: Staram się być obiektywny na tyle, na ile pozwala na to natura człowiecza. Twoje wpisy są napisane w przyciągającym stylu, a ich temat jest zawsze interesujący i przedstawiony w dający do myślenia sposób. Warto doceniać takie osoby jak Ty, ponieważ w przeciwnym razie ciężko będzie znaleźć wartościowe wpisy w i tak już gęstej zalewie kwestii banalnych i wtórnych.
  • Odpowiedz
@Turysta_Onanista: dobra, to gdy już się nacieszyłem, że wreszcie na wykopie jest jakiś wpis filozoficzny.

Nie wgląd jest potrzebny, ale przegląd. I nie musisz iść na drugą stronę bagna, bo już jesteś w odpowiednim miejscu. Najpewniej stoją ci, którzy zostali na ziemi, zamiast wspinać się po drabinie.

Nie rozumiem tego.

Ludwig udziela jednak rady: patrz i opisuj, ale nie wyjaśniaj, bo nie ma nic do wyjaśnienia. Gramatyka w końcu ujawnia się, tak jak w końcu ujawnia się zamysł poety w jego wierszu, jeśli dostatecznie często
  • Odpowiedz
@Dawidk01: Już odpisuję.

Nie rozumiem tego.


Pisząc, że potrzebny jest przegląd, nawiązywałem do ludwigowego übersicht. Wgląd jest tu rozumiany jako skupienie się na wyabstrahowanym, pojedynczym aspekcie. Dlaczego jednak przegląd, a nie ogląd? Ogląd zakłada spojrzenie z zewnątrz, my jednak jesteśmy zanurzeni w naszych formach życia. Różnica jak między tworzeniem mapy na podstawie zdjęć satelitarnych a tworzeniem jej
  • Odpowiedz
@Turysta_Onanista: ok, teraz mi trochę rozwiałeś wątpliwości o te formy myśli. Po prostu myślałem, że ta rada

patrz i opisuj, ale nie wyjaśniaj, bo nie ma nic do wyjaśnienia

odnosi się do tego, by swoje jakieś tezy jak najbardziej precyzyjnie (logicznie) przedstawiać, ale ich nie tłumaczyć, a ja mam takie doświadczenia, że czasem jedna rzecz może być przedstawiona na kilka różnych sposobów, i akurat jakiś mało formalny opis może przypadkiem
  • Odpowiedz