Aktywne Wpisy

jacas +21
Podeśle jakiś dobry człowiek na PW screenshoty z tym "flirtem" Boczka erosomana z @Lola18, bo teraz nie zasnę dopóki nie zobaczę co tam się odjaniepawliło ( ͡° ʖ̯ ͡°)?
#slubodpierwszegowejrzenia
#slubodpierwszegowejrzenia

le1t00 +123
Mam wydrukowanych kilka breloków spotify, które kierują do Barki. Playlista to dokładnie 21 godzin i 37 różnych wersji ulubionej piosenki bestii. Edycja bazarowa.
Kod z breloka należy zeskanować w aplikacji Spotify.
W #rozdajo 3x breloczek w papieskich kolorach, z wysyłką pp na mój koszt. Może całe, może nie. Nie wiadomo.
Zasady:
Plus oraz ulubiony (może być tez najgorszy) mem z papierzem (opcjonalnie) w komentarzu.
Kod z breloka należy zeskanować w aplikacji Spotify.
W #rozdajo 3x breloczek w papieskich kolorach, z wysyłką pp na mój koszt. Może całe, może nie. Nie wiadomo.
Zasady:
Plus oraz ulubiony (może być tez najgorszy) mem z papierzem (opcjonalnie) w komentarzu.
źródło: rozdajo
Pobierz




Od kiedy poszedłem na studia tryb życia obrócił mi się o 180 stopni. W liceum walczyłem z otyłością. Przez 2 lata schudłem z 115kg do 76kg. Czułem się fantastycznie, wiec energię jaką nabyłem wraz z regularnymi ćwiczeniami oraz zdrową dietą przeznaczyłem na wieczorne wypady i zarywaniem do loszek. Niestety na 1 roku studiów zaczęło mi się to wymykać z pod kontroli. Picie prawie co drugi dzień, kebsy i pizzę o wielkościach, które zwykły człowiek nie jest w stanie sobie wyobrazić, no i kupowanie sobie codziennie słodyczy za ok. 50 zł. Strasznie przybrałem na wadzę, a co za tym idzie, wróciły stare demony oraz pojawiły się nowe, problemy z psychiką (lęki, zaburzenia osobowości etc.) Któregoś razu spojrzałem w lustro i powiedziałem DOŚĆ. Poszedłem do psychologa z tego problemu, że sobie już nie radziłem( myśli samobójcze, mimowolne łzy w większych skupiskach ludzi etc.) Uporczywie wmawiałem sobię, że nie jestem uzależniony od alkoholu i potrafię panować nad swoimi nawykami. Pani psycholog dała mi jedną radę, rzucić a-----l na miesiąc w celu zaobserwowania swojego samopoczucia i postawienie sobie samemu diagnozy. Nawet nie wiecie jaką zrobiłem minę kiedy to usłyszałem, mimo to przycwaniakowałem i uporczywie wciskałem jej kit, że nie potrzebuję tego robić, w końcu nie jestem uzależniony... .Po powrocie do domu przemyślałem cała sytuację i postanowiłem sobie zrobić taką przerwę. No i zaczęło się, ataki paniki, ciągle myśli o alkoholu, wybieganie na przód co będzie jak mnie ktoś zaprosi na imprezę etc. O ile pierwszy tydzień nie był najgorszy, mimo iż cały czas myślałem o alkoholu, to drugi tydzień mnie po prostu przeraził "Jak to? 2 tygodnie bez alkoholu? Przecież cotygodniowy melanż to rzecz zupełnie normalna w tak małej miejscowości w której wcześniej mieszkałem." Dostawałem juz(no ci by tu powiedzieć) P-------A. Myślałem o alkoholu cały czas. Każda wolna chwila, każda minuta przeistoczyła w męczarnie, przez co (mimowolnie) wykreowałem sobie swój własny świat. Co do następnych dwóch tygodni nie pamiętam zbyt wiele... . Z opowieści moich znajomych, wiem tylko tyle, że cały czas chodziłem zamyślony i p---------m o tym, że nie mogę się napić, bo już w swoim życiu za dużo wypiłem. Pamiętam jednak ponowna rozmowę z Panią psycholog. Zapytała się mnie jak się czuje po miesiącu trzeźwości, czy czuję się uzależniony etc. Rozpłakałem się i powiedziałem, że nie wyobrażałem sobie, tak zniewolonego umysłu, nawet w najgorszym koszmarze. Zaczęła się terapia. Przez myśli samobójcze poprosiłem o jakieś leki, ale Pani M. tylko się uśmiechnęła i powiedziała, że nie będzie to konieczne. Dieta, bieganie, cotygodniowe wizyty oraz wsparcie moich najbliższych przyjaciół. Postanowiłem, że nie będę mówił moim rodzicom o moich problemach, ponieważ nie dogaduje się z nimi, ponieważ od dziecka podczas rozmowy przyjmowali oni stopień komunikacji agresywny co w głównej mierze prowadzi do wiecznych wyrzutów i zamknięcia się w sobie. Kolejny miesiąc pękł a ja dalej myślałem kiedy będę mógł w końcu zacząć pić. Najgorsze było to, że w sierpniu tamtego roku miałem wesele brata, które swoją drogą było moim pierwszym weselem bez alkoholu. O tym może kiedy indziej ... . Przeżyłem je i wtedy uświadomiłem sobię, że skoro na tak wielkiej imprezie jakim jest wesele swojego rodzonego brata potrafiłem się opanować to mogę wszystko! Wleciała dieta, wleciały coraz bardziej rozbudowane treningi, schudłem do 83kg( na chwilę obecną) i czuję, że zaczynam wracać do formy. Cały czas towarzyszy mi zespół jedzenia kompulsywnego, ale jak wiadomo 2 kroki w przód , jeden krok w tył to wciąż 1 na plusie. Nadal leczę swoje problemy psychiczne, chociaż duża część z nich już ustąpiła. Czuję się w końcu wolnym człowiekiem. I do tego was zachęcam moi mircy, do tego abyście brali swoje życie w swoje ręce. Trzymajmy się ramy, to się nie posramy ;)
#wysryw #gownowpis #alkoholizm #problemypsychiczne