Aktywne Wpisy
rachuneksumienia +35
Mireczki jestem załamany, święta rozpirdolne...
Wziąłem w maju ślub z moim #rozowypasek
Wszystko pięknie kolorowo. Kościelny, bo jej rodzinie zależało ( mi medium rare). Było puszczanie gołębia (xD), bo ona chce. Łącznie wesele na 180+ osób gdzie z mojej rodziny było łącznie 38. Ale chciała wesele z bajki i zdjęcia w kabrio.
Ja w zasadzie poprosiłem tylko o jedno. Żeby wzięła moje nazwisko. Coś się wykręcała, że teraz się tak już nie
Wziąłem w maju ślub z moim #rozowypasek
Wszystko pięknie kolorowo. Kościelny, bo jej rodzinie zależało ( mi medium rare). Było puszczanie gołębia (xD), bo ona chce. Łącznie wesele na 180+ osób gdzie z mojej rodziny było łącznie 38. Ale chciała wesele z bajki i zdjęcia w kabrio.
Ja w zasadzie poprosiłem tylko o jedno. Żeby wzięła moje nazwisko. Coś się wykręcała, że teraz się tak już nie
sildenafil +141
Mamy to: przestawienie wajchy nastąpiło. Stronnicze materiały już w pierwszym wydaniu, wypowiedzi nagrywane w gabinetach ministrów, dziura informacyjna.
Siermiężnej propagandy nie ma, jest za to zasada "mądrzejsze o tym nie wspomnieć".
Jakie istotne informacje z wczoraj i dzisiaj zataiła nowa, już rzetelna TVP?
- 3 mld dla TVP i Polskiego Radia w nowym projekcie ustawy budżetowej
- zwiększony fundusz kościelny w nowym budżecie
- brak informacji o unijnym porozumieniu migracyjnym i przymusowej
Siermiężnej propagandy nie ma, jest za to zasada "mądrzejsze o tym nie wspomnieć".
Jakie istotne informacje z wczoraj i dzisiaj zataiła nowa, już rzetelna TVP?
- 3 mld dla TVP i Polskiego Radia w nowym projekcie ustawy budżetowej
- zwiększony fundusz kościelny w nowym budżecie
- brak informacji o unijnym porozumieniu migracyjnym i przymusowej
---------------------------------------------------------------------
- Nudno tu - zauważył Mayotte. - Zleceń mało albo jakieś takie... nie wiem.
- Byle jakie? - zapytał Haa'rs
- O to to.
Zapadła niezręczna cisza. Czterech najemników wpatrywało się w milczeniu w swoje kubki, jakby oczekując że same napełnią się obrzydliwym wyrobem piwopodobnym.
- I tak to właśnie jest... - westchnął RemixPL. - Jimmy, pójdziesz po następną kolejkę?
Najemnik niechętnie wstał i udał się do barmana. Adek spojrzał z ukosa na stojącego obok niego Jimmiego, ale zamawiający następne piwa Najemnik nawet nie zaszczycił go spojrzeniem.
Do kantyny wszedł zmoknięty mężczyzna. Odsłonił mokry kaptur, a siwe długie włosy opadły na jego ramiona. Gwarna kantyna powoli zaczęła cichnąć. Neige pokazał sygnał orkiestrze do wstrzymania się z muzyką i sam ostrożnie zaczął kierować sie za kulisy. Stojący w przejściu do baru Besalisk pośpiesznie ukłonił się i zszedł z drogi wolno kroczącemu Mistrzowi Spektrumowi. Jimmy szybko chwycił cztery kubki i czmychnął z powrotem do stolika, choć jego kompanom momentalnie odechciało się pić. Zdezorientowany Adek rozglądał się dookoła nie rozumiejąc całego zamieszania, dopóki nie odwrócił się w lewo i nie dostrzegł mistrza Jedi, stojącego kilkadziesiąt centymetrów od niego. Pot napłynął do jego skroni.
- Gdzie jest Hatarron Thane? - zapytał spokojnie
Ułamek sekundy później w barze rozległ się huk, połączony z gęstą kłębą dymu, zasłaniającą tylne wyjście z kantyny. Za zasłoną dymną słychać było już tylko odgłos uciekającego Najemnika, zakończony trzaskiem zamykanych drzwi.
- Hmmm... w takim razie użyję ciebie, jak się nazywasz Najemniku?
- A... Adek - wymamrotał mężczyzna
- Przejdź ze mną do loży, skontaktujesz się dla mnie z pewną osobą.
Adek posłusznie wstał, nie mając w planach jakichkolwiek protestów.
* * *
Komunikator Daniela zabrzęczał. Najemnik odebrał połączenie, a na hologramie wyświetlił się Adek.
- No cześć Daniel, co porabiasz?
- My się w ogóle znamy? - spojrzał zdziwiony.
- Na pewno z widzenia! I jeszcze...
- Przejdź do rzeczy - przerwał chłodno Daniel
- Bo słuchaj, mam tutaj namiary na kontener z... towarem i szukam kogoś kto pomoże mi go gwizdnąć.
- Gdzie jest ten kontener?
- Tutaj, w Nar-Shaddaa.
- Co w nim takiego jest?
- Sprzęt Republiki, jakieś... karabiny... lightsabery.
- Ten kontener należy do Jedi?
- Yyyy... tak! Tak! To ich kontener.
- Chyba cię popieściło chłopczyku - zakończył Daniel i rozłączył się.
Adek spojrzał przerażony na siedzącego w kącie Spektruma.
- I to było wszystko na co cię było stać, żeby go tu zwabić? - zapytał Jedi
Najemnik nie odpowiedział, dygotał z przerażenia, a zaciśnięta szczęka nie wypuszczała ani jednego słowa. Spektrum wstał i zbliżył się do twarzy Adka na kilkanaście centymetrów.
- Zgłosisz się do mistrza Stah-Schka w Świątyni Jedi na Coruscancie i odpracujesz swoją niekompetencję. Zrozumiałeś?
Adek pokiwał energicznie głową, a gdy Spektrum wyszedł z pomieszczenia, odetchnął głęboko z ulgą.
* * *
Daniel nie zawracał sobie więcej głowy dziwną komunikacją z kolegą po fachu. Był całkowicie skupiony na powierzonej mu misji. Jako uznany w półświatku Najemnik zdecydował się zrezygnować z pseudonimu - od teraz wszystkie jego kolejne dokonania budowały jego legendę. Osadził delikatnie myśliwiec na ziemi i opuścił z podwozia kontener ze sprzętem. Wcisnął kilkanaście przycisków na panelu dotykowym i wyciągnął z kontenera dwie ciężkie metalowe walizki. Wcisnął na obu przycisk i walizki zaczęły się powoli rozkładać w pełni funkcjonalne droidy bojowe HK-46. Nakazał nałożyć im wyciszacze na ich metalowe stopy, a on sam zaczął kompletować granaty i pozostałe wyposażenie.
Noc spowijała tę część planety. Stolica Epheronu jeszcze do niedawna przypominała oblężoną twierdzę, ale życie na planecie powróciło do normalności. Choć w świadomości ludzi wciąż pozostał ostatni nieudany zamach terrorystyczny, to ubogi Epheron zmagał się z tak ogromną ilością problemów dnia codziennego, że szybko został on zmarginalizowany. Daniel bezszeletnie poruszał się ciasnymi uliczkami aż dotarł na tyły Pałacu Królewskiego. Sprawnie pokonał mur i zaczął wraz z droidami zakradać się do wejścia do pałacu. Bronie zostały przełączone na tryb ogłuszający i już po chwili kolejni strażnicy pałacowi padali bez czucia bez możliwości zaalarmowania całej ochrony o intruzach na terenie pałacu. Daniel był bezlitosny. Otrzymana lista zawierała ośmiu członków rodziny królewskiej, w tym trójkę małych dzieci. Wszystkich ich zabijał bezszeletnie, bez wyrzutów sumienia. Na sam deser pozostawił sobie niczego nieświadomego króla, którego na chwilę przed śmiercią obudził z głębokiego snu, aby był świadomy swojej śmierci oraz zleceniodawcy.
- Kifle Hutt przesyła pozdrowienia - powiedział zimno Daniel, po czym poderżnął gardło władcy planety.
Po chwili w pałacu rozległ się alarm, wywołany prawdopodobnie przez jednego z pominiętych strażników. Daniel porzucił przyczajony styl i torował sobie jak najkrótszą i jak najszybszą drogę do wyjścia, poświęcając oba droidy oraz używając dostępnego arsenału. Na odchodne rzucił bombę gazową, która momentalnie wytruła wszystkich ścigających go żołnierzy. Daniel dobiegł do myśliwca, wystartował i uciekł na orbitę zanim ktokolwiek zdążył go dogonić. Na hologramie wyświetliła się postać tłustej traszki z bogatego, kupieckiego rodu.
- Melduję wykonanie zadania - powiedział chłodno Daniel.
- Świetna robota! Rewolucja jest już blisko dzięki takim osobom jak ty!
- Nie obchodzi mnie to - odparł Najemnik. - Pamiętasz o zapłacie?
- Nie bój nic, Huttowie zawsze płacą swoje długi.
* * *
Yminchu na dobre zadomolił się w nowej roli. Robił solidne postępy jako pilot i już dawno zapomniał o niespełnionym marzeniu zostania rycerzem Jedi. Brał udział w manewrach ćwiczebnych na planecie Mualiv wraz z pilotami miejscowego garnizonu.
- Zielona Drużyno, następne ćwiczenie to manewry wymijające, lecicie wokół planety, przelatując przez bramki w obu kierunkach. Czas na wykonanie zadania 30 minut, potwierdźcie gotowość i lecicie po kolei. Piloci kolejno wykonywali zadane im ćwiczenie.
- Zielony 6, potwierdzam - powiedział Yminchu i wyruszył jako kolejny pilot.
Kadet dość przeciętnie radził sobie z zadaniem, nie będąc w stanie dokładnie kontrolować swojego myśliwca przy dużych prędkościach. Dwukrotnie poprawiał nalot na bramkę, co stawiało pod znakiem zapytania zmieszczenie się w zadanym czasie. Kiedy znalazł się po drugiej stronie planety, pozostało mu jedynie kilka minut. Niezrażony skierował się do kolejnej bramki, gdy nagle z nadprzestrzeni wyszły trzy nieznane mu myśliwce. Jeden z nich wyglądał niesamowicie nowocześnie, ale nie miał zbyt wiele czasu na podziwianie jego kunsztu technicznego.
- Zdychaj! - usłyszał przez komunikator, a jego myśliwiec rozpadł się na kawałki, zasypany gradem wiązek plazmy. Minutę później trzy myśliwce wskoczyły w nadprzestrzeń.
- Yminchu skończył się czas, odbiór. Yminchu! Yminchu?
* * *
Navian siedział w milczeniu w swojej celi. Za kratami naprzeciwko niego Riyanu i S.G. Urgot zabijali czas, grając w pazaaka. Riyanu wygrywał prawie każdą rozgrywkę, ale Urgot najwyraźniej nic sobie z tych przegranych nie robił. Zgadzał się na wszystko, co pozwoliłoby zabić czas.
- Musicie tak głośno napitalać tymi klockami? - krzyczał Navian
Riyanu spojrzał w kierunku Naviana, chcąc mu coś odpowiedzieć, ale S.G. Urgot potrząsnął głową w zaprzeczeniu i kontynuował układanie numerowanych kart. Kiedy miał zamiar położyć trzymaną przez całą rozgrywkę plus piątkę, ziemia zatrzęsła się, rozległ się ogromny huk. Wszystkie karty pospadały na podłogę, a więźniowie zareagowali trzeźwo i schowali się pod swoimi pryczami. Kolejna eksplozja wywaliła wielką wyrwę w kopule więzienia, z której to osadzeni w Homoharemie dostrzegli myśliwiec z ogromnymi głośnikami doczepionymi do podwozia.
- Koniec Republiki jest bliski. Kanclerz Lacheb prowadzi nasz sojusz na skraj przepaści. Nie bądź bierny, nie jesteś sam, Twój głos może coś znaczyć. Poprzyj senatora Tehn'o Kratusa Achtunkusa!
Działa naziemne w końcu zareagowały, a myśliwiec wykonał szybki nawrót i zniknął w oddali. Ku rozczarowaniu więźniów same cele zostały nienaruszone. Riyanu zwiesił głowę, ale Star Guardian Urgot poklepał go po ramieniu.
- Za chwilę wychodzimy, spokojnie.
- CO TO BYŁO DO CHOLERY? - krzyknął Navian
- ZAMKNIJ TĘ DUPĘ W KOŃCU!
* * *
- Senator Achtunkus? Jest jeszcze w Senacie, zostawić wiadomość? - zapytała recepcjonistka - W porządku, dobranoc.
Młoda dziewczyna, pracująca w recepcji niewielkiego luksusowego kondominium większosć swojego dnia spędzała na pisaniu własnej książki o przygodach baśniowego ludu, nazwanego przez nią egipcjanami hyksońskimi. Uwielbiała swoją pracę za ogromne ilości wolnego czasu i rozsądną zapłatę. Jej codzienny spokój został zburzony w momencie potężnej eksplozji, która doszła z apartamentu senatora Achtunkusa. Na miejscu po kilku minutach znalazły się Siły Planetarne Coruscantu. Miejsce zbrodni zostało zabezpieczone. Jeden ze śledczych znalazł datapad. Szybko złamano hasło, a z urządzenia pobrano DNA.
Śledczy sprawdził drugą notatkę
- Do kogo należało pobrane DNA?
- Do Quarrena z planety Aquaparkia. Jest senatorem planety, nazywa się Jakkay Zoidberg.
Kolejni śledczy przesłuchiwali recepcjonistkę w towarzystwie zarządcy budynku.
- Czy widziała pani kogoś podejrzanego?
- Był jeden mężczyzna, ale niczym się nie wyróżniał... - zastanawiała się kobieta. - No może poza kapturem na twarzy. I pakunkiem w ręce...
- Jest pani zwolniona - przerwał jej zarządca. - Mamy już Uk'rainkę na pani miejsce.
Kobieta zwiesiła głowę, tymczasem śledczy przygotowywali raport dla senatora Achtunkusa i Senatu Republiki.
---------------------------------------------------------------------
KONIEC TURY CZWARTEJ