Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Będzie długie, ale piszę tutaj, bo muszę dać temu ujście. Otóż dwa miesiące temu poznałem dziewczynę na Tinder. Spotkaliśmy się ze 3 razy i stwierdziłem, że to jednak nie to i postanowiłem zakończyć tę krótką nawet nie relacje. Dziewczyna bardzo, ale to bardzo to przeżyła, ponieważ ma lęk przed odrzuceniem. Mnie zrobiło się jej trochę żal, a że wtedy nam się akurat dobrze rozmawiało i jakoś tak obydwoje się bardziej otworzyliśmy, to postanowiłem jednak spróbować. Przez ten czas widziałem jej spore zaangażowanie w postaci wiadomości na messengerze i to często wyglądało i nadal wyglada tak, że ona piszę jak ja nawet nie odzywam się przez kilka godzin. Sęk w tym, że od jakiegoś czasu ja zacząłem się wkręcać, przy czym nadal nie naciskałem na spotkania i nie pisałem tyle co ona na messengerze. Nie kupiłem do tej pory kwiatów, nie dałem żadnego prezentu, tylko bardziej czynami postanowiłem pokazać, że jednak mi zależy np. jak skręciła kostkę, to zrobiłem jej zakupy(mieszkamy bardzo blisko siebie), jak potrzebowała jakiś tam program, to postanowiłem jej pomóc itd. W tym wszystkim naprawdę staram się nie nadskakiwać i to nie jest tak, że ona sobie czegoś zażyczy, to ja po.to po biegnę do sklepu. Jak na ironię ostatnio powiedziała mi, że bardzo się staram i nie wiem jak to odczytywać. Z tego co zrozumiałem to po prostu zaden inny gosc sie o nia tak nie staral i to zazwyczaj ona byla zlewana. Raz nieco wczesniej powiedziała rowniez, ze za bardzo sie przejmuje co tez mnie - wtedy - troche zdziwilo, bo miałem wrażenie, że jest nieco na odwrót. Fakt faktem, że może #!$%@? chociażby mówiąc, że mi na niej zależy i może faktycznie za bardzo się staram.

Na chwilę obecną sytuacja wygląda tak, że ona nadal do mnie bardzo często piszę. Spotykamy się również dość często. Jak się widzimy np. u mnie to sama się zazwyczaj do mnie tuli, czasem całuje w czoło, policzki itd. Na dodatek dziewczyna mi mówi coraz więcej o sobie, o rzeczach z którymi jesli mogę jej wierzyć z nikim innym się do tej pory nie dzieliła. Ostatnio podczas spaceru, czy na zakupach sama mnie zaczęła łapać za rękę. Ale z drugiej strony nie wyczuwam u niej jakiegoś takiego większego zainteresowania. W sensie - nie chodzi o to, że potrzebuję super atencji, tylko tak to jakby bardziej wyczuwam? Wiem jak to może dziwnie brzmieć po tym co tutaj napisałem, ale zastanawiam się czasem na ile jest rzeczywiście mną zainteresowana, a na ile to jej lęk przed odrzuceniem, albo może to że nigdy nie była w takim związku i chcę spróbować i tak to u niej wygląda.

Szczerze mówiąc zacząłem się naprawdę wkręcać co trochę mnie przeraża, bo czasami mam wrażenie, że już #!$%@?łem wcześniej na dobre i nie wiem na ile to moje obawy, a na ile prawda... Doszło do tego, że nie mogę się wyluzować i o ile podczas spotkań z nią mi to wychodzi, to o tyle w swoim czasie wolnym za bardzo mi to zajmuję głowę.

Czasem myślę, że może dobrze by było się zdystansować, ale sądzę, że na tym etapie to może zostać źle odebrane. Zresztą nie wiem nawet jakbym miał to zrobić, skoro i tak jeśli chodzi o kontakt,.to się jakoś z nim nie spieszę.

#zwiazki

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: LeVentLeCri
  • 4
OP: I wyszło, że chyba jestem plastrem...Okazuje się, że nadal mieszka z byłym. Co tłumaczy czemu tak od początku znajomości czasami mówiła, że musi sobie znaleźć jakieś mieszkanie. Chciałbym wierzyć, że tak nie jest, ale życie to nie są troskliwe misie :/

Ten komentarz został dodany przez osobę dodającą wpis (OP)
Zaakceptował: marcel_pijak
OP: @panjappa Akurat w tym przypadku jestem skłonny jej uwierzyć, bo chodzi na psychoterapie tak jak i ja, co i tak niczego nie zmienia w kontekście tego, czy ściemnia , czy nie skoro i tak zmiękłem. Najgorsze jest to, że moja psychoterapuetka, gdy z nią poruszam ten temat stara się podejść do tego racjonalnie i nie mówi, że jest to złe, lub dobre, co tylko daje mi do myślenia, bo faktycznie