Wpis z mikrobloga

7/20

SOUTH PARK: STICK OF THE TRUTH

South Park to mój absolutnie ukochany i ulubiony serial ever. Wiecie, uwielbiam "The Office", "Parks And Recreations", "Sex Education" czy "Mindhuntera" ale serialem wszechczasów zawsze będzie dla mnie South Park. Totalnie obrazoburczy, od 1997 roku przesuwający granice tego co dopuszczalne, jeżdżący po absolutnie wszystkich i wszystkim, nagrodzony wieloma nagrodami, w tym pięcioma statuetkami "Emmy", obecnie nieco przygasł na tle Ricka i Mortiego (których zresztą też uwielbiam). Nowe sezony mają nieco problemów z utrzymaniem dawnej formy jednak poniżej pewnego poziomu nie schodzą. Oglądałem wszystkie, wszystkie 23 sezony przynajmniej dwukrotnie, starsze pewnie jeszcze częściej, ale tego już nie jestem w stanie zliczyć.
No generalnie South Park jest dla mnie tym czym dla katolicyzmu jest biblia. Kocham go sercem swym całym, ile tylko mogę. Ach, taka to jest miłość... Ale do rzeczy.

"How do you kill that which has no life?"

Próby przenoszenia małego, sennego, zaśnieżonego miasteczka z Kolorado do świata komputerów miało miejsce kilkukrotnie. Pierwszą był "South Park" z początku roku 1999. FPS (!), shooter w którym sterujemy chłopcami z perspektywy pierwszoosobowej. Trochę jak Call Of Duty, tylko, że nie. Bo bronimy miasta (RAMIREZ! GO TO THE BURGER TOWN!) przed zmutowanymi indykami i krowami rzucając w nich śnieżkami. Cóż, gra ma swój charakterystyczny, unikalny klimat starszych sezonów ale jest cholernie nudna. Dosyć łatwo pobrać ją z sieci, zajmuje ledwie 200 czy 300mb, więc można spróbować i przekonać się o tym samemu. Grając w ten twór kilka razy wypuściłem powietrze nosem troszkę szybciej, ale po 30 minutach miałem dosyć. Gra jest skierowana raczej do młodszych osób, nie ma tam żadnych słynnych, serialowych bezeceństw, jest zwykłą grą na licencji (która w swoich czasach ponoć niesamowicie imponowała ładną grafiką 3D).
Cakiem interesujące doświadczenie, ale czy przyjemne? Tu już mam pewne wątpliwości.

Co ciekawe, około roku 2004 powstawał sequel tej gry, miała to być sandboxowa gra czerpiącą inspiracje z GTA czy "The Simpsons: Hit And Run", ale z nieznanych przyczyn została anulowana. Można zobaczyć kilka screenów czy nagrań ale niestety nie zachowały się żadne wersje demo czy inne sposoby żeby w nią zagrać.

Po drodze mieliśmy pierdółki typu quiz "South Park: Chief's Luv Shack" (1999), mariocartowe wyścigi "South Park Rally" (2000) czy małą zręcznościówkę "South Park: Tenorman's Revenge" (2009). Warto zauważyć, że twórcy serialu, Matt Stone i Trey Parker nie brali udziału przy tworzeniu gier, wypowiadali się krytycznie o tych które powstały (i słusznie), kilkukrotnie też odmówili produkcji tytułów opartych o serial. Ale do czasu.

"Do British people count as an ethnicity for hate crimes?"

Gdy Stone i Parker postanowili wreszcie pomóc w stworzeniu gry, stwierdzili, że zrobią to na swoich warunkach. Nawiązali współpracę z Obsidianem (Tak, tym Obsidianem od KOTORa czy Fallout: New Vegas), bo Parker był dużym fanem tego studia. Początkowo miał pomysł na grę będącą southparkowym odpowiednikiem "Skyrima". Opracowali i dostarczyli developerom pięciusetstronicowy (!) scenariusz. Niestety, od początku wiedziano, że tak kontrowersyjna gra będzie mieć problemy ze znalezieniem wydawcy. I znalazło się THQ, któro w tamtym czasie (2011) od jakiegoś czasu miało problemy finansowe. Mimo to, z braku innych alternatyw postawiono właśnie na nich. W międzyczasie Viacom, właściciel marki wstrzymał finansowanie twierdząc, że gra się nie zwróci. Niedługo później THQ złożyło wniosek o bankructwo i sąd nakazał im wyprzedaż wszelkich aktywów, w tym praw do "Kijka Prawdy". A te odkupił... Ubisoft. Wszyscy wiemy jaki jest Ubisoft, a ten domagał się zmian w grze, przez co początkowo przesunięto ją na jesień i zimę 2013, a ostatecznie już na marzec 2014. I kiedy wydawało się, że "kijek prawdy" zostanie ugrzecznionym sandboxem z tysiącem kompletnie niepotrzebnych nikomu zadań pobocznych i przejmowaniem dziesiątek masztów, stał się cud.

Gra wychodzi 3 marca 2014 i okazuje się rewelacyjną, bardzo dobrze ocenianą, cholernie kontrowersyjną i zdecydowanie najlepszą grą na licencji serialu. Fajna była promocja gry. Trzy odcinki sezonu siedemnastego o tytułach "Black Friday", "A Song of Ass and Fire" i "Titties and Dragons" były bezpośrednimi prequelami gry.
W odcinku "Black Friday" wyszydzono opóźnienia w produkcji "Kijka Prawdy", gdy Cartman mówi: "jak kupujesz grę w przedsprzedaży gry, to płacisz za towar, nad którym te dupki z Kalifornii jeszcze nie skończyły pracować”, nawiązując do biura Obsidianu znajdującego się właśnie w Kalifornii.
Trylogia fantastycznie sparodiowała "Grę o Tron" i co interesujące, być może miała na nią pewien wpływ. Mianowicie, w tych trzech odcinkach tak często ciśnięto bekę ze scen w ogrodzie, iż plotka głosi, że twórcy tego serialu postanowili nieco zmniejszyć ich liczbę. Nie znalazłem potwierdzenia tych informacji, ale kto wie. Może faktycznie tak było.

"Damn, that kid is cool, huh?"

Więc gra wychodzi, okazuje się fantastyczna i super cudowna, ale o co w ogóle tu chodzi?
No więc jesteśmy nowym chłopcem wprowadzającym się do South Park. Od początku wiadomo, że coś z nami jest nie tak i mamy tu do odkrycia jakiś sekret. Ale to później. Początkowo zaprzyjaźniamy się z Buttersem, dołączamy do ekipy Cartmana oraz (księżniczki) Kenny'ego i uczestniczymy w krwawej walce o "kijek prawdy" którego również pożąda drużyna (króla żydowskiego) Kyla i Stana. Później okazuje się, że #!$%@? się też z kosmitami i agentami rządowymi, no ale to South Park, wiadomo, że absurdów będzie tu masa.

Fabuła to istny kunszt (dla fana serialu), Stone i Parker pojechali tu po bandzie kompletnie nie przejmując się hamulcami. Powiem więcej, mam wrażenie, że gra stara się być jeszcze bardziej dosadna niż serial. No przynajmniej na pewno pojawia się tu więcej wulgaryzmów niż w serialu (w którym i tak pojawia się ich masa). Ja osobiście bardzo lubię wulgaryzmy (co z pewnością zdążyliście już odnotować), a szczególnie te wykorzystywane w kreatywny sposób. Takich w grze jest dużo.
Jeżeli kogoś nie bawi South Park to raczej nie ma szans na polubienie się z grą, bo w praktyce "Kijek Prawdy" jest odcinkiem rozciągniętym na 15 godzin. Jeżeli ktoś jest wrażliwy, też raczej nie powinien swoich sił w walce z elfami próbować, bo mamy tu krowy nazistów, zombie nazistów, grywalne sceny aborcji, sceny seksu (lepsze niż w Mass Effect), żarty o pierdzeniu, żartowanie z wyznawców wszelkich religii, żarty z rasizmu, wspomniane wcześniej częste przeklinanie i wiele innych rzeczy które w South Park są normą.

Kijek Prawdy to absolutna czołówka w mojej (długiej) liście ulubionych gier ever, przechodziłem ją pięciokrotnie, i przechodzę ją po raz kolejny, mam ją na dwóch konsolach i dwóch komputerach (nie pytajcie po co, sam nie wiem), co więcej, lubię ją dużo bardziej niż (moim zdaniem nieco gorszą) kontynuację, czyli "Fractured But Whole", ale o niej innym razem. Aa, no i na koslolach gra została ocenzurowana. Sceny aborcji zastąpiono szyderczą planszą z bardzo dokładnym opisem tego co właśnie się dzieje i jaka szkoda, że nie możesz tego zobaczyć europejski graczu, oj jaka szkoda.
Na pecetach cenzury nie ma.

"Dobra, fajnie mordo, że tak strasznie Ci się podoba, ale może nas #!$%@? oświecisz jak się w to gra i co się tam robi? Kretynie debilu #!$%@??"
Weeeeeeeeeellll...

"Kyle's mom, she's a big fat fucking bitch!
Big ole fat fucking bitch, Kyle's mom!
Yeah, Chaaaa!"


ON A MONDAY SHE'S A BITCH, ON TUESDAY SHE'S... A, przepraszam, zapędziłem się.
Gra to RPG. Turowy. Taki, że się daje komuś w pysk, koniec rundy, ktoś daje nam w pysk, koniec rundy i tak do skutku. I osobiście takowych nie lubię, ale tu sprawdzają się zaskakująco dobrze. Mamy dwa ataki bronią białą, dwa bronią dystansową, trzy zdolności specjalne zależne od klasy i prukoczary (możecie się domyśleć czym czarujemy). Mamy też możliwość uleczenia siebie lub kompana z drużyny, zastosowanie mikstury leczącej (m.in. soczek w kartoniku) i innych specyfików. Generalnie walki są stosunkowo proste, na niskim poziomie trudności przejdziemy grę bez żadnych problemów, na najwyższym wrogowie faktycznie zaczynają stanowić jakieś wyzwanie. Walka nie jest zbyt rozbudowana, ale mi sprawiała sporo frajdy. Przeciwnicy, to głównie inne dzieci (oraz kosmici, agenci rządowi, krowy i inne kurioza), ale mamy też bossów. Przykładowo... Eee... Żeby nie spojlerować, jest to pewna pozostałość po pewnej celebrytce znanej głównie z tego, że jest żoną pewnego rapera oraz ze swojej wielkiej dupy i sekstaśmy. No to ta pozostałość jest jest bossem. Dopowiedzcie sobie sami co to może być. Taki boss ma po prostu w #!$%@? punktów życia i pewne ataki specjalne. Trzeba obrać na nich nieco inną taktykę, ale sama walka nie różni się jakoś specjalnie od zwykłych walk.
Chwila, ktoś mówił o klasach?

"Oh shit, here we go! It's on! RACE WAR! RACE WAR EVERYBODY!"

Mamy klasy postaci. Wojownik, złodziej, mag i... Żyd (gdy wybierzemy Żyda, Cartman stwierdzi, że raczej się nie zaprzyjaźnicie). Nazwy klas raczej mówią same o sobie (może oprócz żyda), więc nie będę tu niepotrzebnie przedłużać. Każda klasa ma inne ataki specjalne (korzystające z punktów PIPA) i różnice w ilości zdrowia czy zadawaniu obrażeń. Nie ma jakichś większych różnic w graniu wojownikiem czy magiem, po prostu ataki specjalne i stroje są inne, to wszystko.

Narzędzia mordu? Młotki, piłki, łuki z gumowymi strzałami, wibrator, dildo, drewniane czy plastikowe miecze. Rzeczy którymi przeciwnika nie zabijemy (no w końcu to dzieci) ale spuścimy mu solidny #!$%@?. Wiadomo, każda broń ma inne statystyki, niektóre mogą mieć nieco inne ataki. Osobną rzeczą są narzędzia używane podczas eksploracji, np. Sonda analna czy proszek zmniejszający.
Mamy też stroje które mają swoje statystki. Uwierzcie, majtki na głowie, czapka z folii aluminiowej czy zbroja z pokrywy śmietnika to świetny sposób na ochronę osobistą.
Mamy też "strapony" (hihi) czyli modyfikatory które możemy przyczepić do broni czy ubrań żeby dodać bonusowe efekty, przykładowo +5 do krwawienia czy dodatkowe punkty za obrażenia przy niskim poziomie zdrowia.
Są jeszcze rzeczy czysto kosmetyczne jak peruki, sztuczne zarosty (np. słynne brodojaja) czy okulary. No i śmieci. Czyli rzeczy które możemy sprzedać, żeby mieć dużo kasy, lub trzymać, nie wiem, w celach sentymentalnych. Te śmieci to odniesienia do przedmiotów używanych w serialu, jak przykładowo książka "o kupce która zrobiła siusiu" ("The Tale of Scrotie McBoogerballs" S14E02) czy "metroseksualny żel do włosów"
("South Park is Gay!" S07E08).
W ogóle cała gra wręcz roi się od odniesień do poszczególnych odcinków. Wydarzenia "kijka prawdy" mają miejsce podczas sezonu 17, więc mamy odniesienia z przełomu 17 lat serialu. Ktoś kto jest wielbicielem będzie się o te odniesienia wręcz potykać. Naprawdę cudowne uczucie zobaczyć malutkie zdjęcie na korkowej tablicy i zaśmiać się pod nosem, bo wiesz czego i jakiego konkretnie odcinka to zdjęcie dotyczy. Cudownie jest być fanem.

"If you want to find some quality friends, you have to wade through all the dicks first"

Eksploracja to niesamowicie przyjemna sprawa. Mamy mapę prawie całego miasteczka (na potrzeby gry Parker i Stone musieli ją zaprojektować, bo nigdy wcześniej tego nie zrobili) a na niej masę ciekawostek, znajdziek i sekretów. Możemy dowolnie sobie spacerować, do niektórych miejsc dostaniemy się tylko wtedy gdy uzyskamy konkretne umiejętności. Czyli trochę jak w Control.
Wspomniałem też o znajdźkach. Mamy tylko jeden typ. Mianowicie...
Chinpokomony!

CHINPOKO GA DAI-SUKI YO!
SO DESU NEE!
OWATTA!
BEIKOKU!
NIHON IMA HAJIMARU!
OW... Przepraszam, już skończyłem.

Do zebrania mamy ich 20, w tym projekty które nie zostały wykorzystane w pamiętnym odcinku (S03E11). To jedyne typowe znajdźki w grze, nie mam pojęcia jak ludzie z Ubisoft pohamowali się przed dodaniem 15 tysięcy innych pierdołowatych szukajek.
Przejdźmy wię... [record scratch] chwila!
"Typowe znajdźki? A są jakieś nietypowe?"
No teoretycznie tak. Tymi znajdźkami są ludzie.
Mamy coś na wzór Facebooka. Mamy tablicę, nasi znajomi dodają tam różne (naprawdę cudowne, warto poczytać) wpisy. Możemy tych znajomych dodawać, mamy ich 120 (119, bo Clyde nas usuwa). I też nazywam to znajdźkami, bo trzeba się nieźle natrudzić żeby zebrać wszystkich. Niektórzy dostępni są tylko podczas konkretnych misji (a tych nie możemy powtarzać po ukończeniu), więc jeśli ich przeoczymy, to stracimy okazję na zebranie wszystkich. Zwróćcie uwagę na Lemmiwinksa w szkole, bardzo łatwo go przeoczyć.

"Jeez, you're a little irritable, Kyle. What's the matter, you got some sand in your vagina?"

Gra to serial. Po prostu. Grafika to jeden do jednego to co widzimy w serialowym South Park. Wszystkiego miejscówki, postaci, animacje, wszystko. Wygląda to dokładnie tak jak w serialu. Odwzorowanie jest wręcz niewiarygodne. Ciężko się tu jakkolwiek rozpisywać, bo wszystko składa się na pochwałę odwzorowania stylu graficznego serialu. Tu nie ma obsługi raytracingu czy zaawansowanego silnika fizycznego, to po prostu ma wyglądać do dupy w taki sposób w jaki wygląda oryginał i tyle.
Mamy wszystkie miejscówki jak "Stark's Pond" czy budynki do których możemy wchodzić, jak domy chłopców i innych dzieci, kino, komisariat, "Tom's Rhinoplasty" i tak dalej. Mamy nawet las i... Kanadę. Jak wiemy Kanada ma szczególnie #!$%@? w South Park, a ta w grze to chyba jeden z najlepszych motywów jaki tu występuje. Nie śmiałbym nawet wam zepsuć niespodzianki, ogarnijcie to sami.

Z udźwiękowieniem sprawa ma się podobnie jak w serialu, większość głosów podkładają Parker i Stone, inni aktorzy którzy występują w serialu występują też w grze. I to sprawa oczywista, wszyscy odwalają kapitalną robotę, nie mogło być inaczej.
Jest nawet muzyka. Przyjemna, taka standardowa, nadęta muzyka na wzór innych nadętych rpgów, tylko wiadomo, tu jest dla beki. Warto wsłuchać się w muzykę podczas eksploracji (szczególnie cartmanowe "niah, niah, eh, niah").

"Is sexual harassment when you're making out with a girl and a guy tickles your balls from behind?"

South Park: Stick Of The Truth to gra wybitna pod warunkiem, że jesteś fanem. Jeżeli nie jesteś fanem a lubisz się pośmiać, też można zagrać, śmiechu jest cała masa. Jeżeli kompletnie nie trawisz humoru South Park, lepiej sobie odpuścić. Jako sama gra to całkiem niezła produkcja, ale przytłaczająca South Parkowym klimatem. I to serialowa otoczka sprawia, że ta gra jest wręcz magiczna. No i chyba tu możnaby zakończyć. Jeśli kochasz South Park i wiesz w jakim celu Randy w trzecim odcinku czternastego sezonu wychodował sobie ogromne jądra i woził je na taczce, albo dlaczego Cartman walczył na gołe klaty z doktorem Davidem Nelsonem chorującym na karłowatość a jeszcze jakimś cudem w grę nie grałeś, to jak najszybciej nadrabiaj zaległości. Jeśli za serialem nie przepadasz, albo jesteś... No nie wiem, przykładowo bardzo gorliwym katolikiem, to grasz na własne ryzyko.

SAY EVERYBODY HAVE YOU SEEN MY BALLS
THEY'RE BIG AND SALTY AND BROWN!
IF YOU EVER NEED EM' QUICK, PICK ME UP
JUST STICK MY BALLS IN YOUR MO...
Dobra, już skończyłem.

#20gierwykopka #gry #komputery #konsole #technologia #southpark
AnimalMotherPL0 - 7/20

SOUTH PARK: STICK OF THE TRUTH

South Park to mój absolutnie ...

źródło: comment_1583089247C7f8JmA0st5dJN4B5345b7.jpg

Pobierz
  • 12
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@AnimalMotherPL0 też kocham South Park i uważam, że Kijek to jedna z najlepszych gier ever. Świetny jest klimat fantasy RPG wplecionego w miasteczkowe przygody i zabawy dzieciaków. Jakoś mi to przypomina dzieciństwo i wymyślone niestworzonych scenariuszy ze znajomymi, a różne odniesienia do popkultury i aluzje do serialu to wisienka(lub truskawka) na torcie.

Szkoda, że sequel nie ma już takiego klimatu, ale za do dlc do drugiej części były wyśmienite.
  • Odpowiedz
  • 1
@nika_blue Rozszerzenie z Casa Bonita mi się podobało xd Ale grając w "Fractured But Whole" jakoś ciągle miałem uczucie, że to jednak trochę nie to samo co Kijek Prawdy, że czegoś mi brakuje. I wydaje mi się, że to nieco podobny "case" co ostatnie sezony South Park. Że niby są spoko, jakby trochę wracają do korzeni, ale to jednak nie to, czegoś brakuje
  • Odpowiedz
@Glimpse0fTheFuture druga część nie jest tak udana jak pierwsza. Ma (moim zdaniem) gorszy system walki i nie ma już tego podłoża fantasy RPG. Tym razem gra się opiera na motywach superbohaterów. O ile żarty w Kijku były uniwersalne, tak druga część jest bardziej amerykańska. Żarty krążą wokół Meksykańców, Murzynów i często są recyklingowane. Nie chce spojlerować, ale mam wrażenie, że przy Kijku się świetnie bawili i jechali po bandzie, gdzie przy
  • Odpowiedz
  • 1
@nika_blue Mam bardzo podobne odczucia. Mi też poziom humoru wydał się taki... Wymęczony, miejscami kontrowersyjny na siłę. No i Fractured był jakiś taki bardziej... Ubisoftowy? Nie potrafię tego wyjaśnić, ale miałem dokładnie to samo dziwne uczucie co przy The Division czy Ghost Recon: Wildlands. To nie jest zła gra, przyjemnie mi się w nią grało, ale to Stick Of The Truth na zawsze pozostanie w moim sercu. Do Kijka wciąż wracam
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@AnimalMotherPL0: z tego co pamiętam to oni mieli jakieś problemu z tą drugą częścią, kilka razy przesuwali premierę, podobno coś wycinali, coś poprawiali, ale myślę, że to nie tylko sam humor się zmienił.

Ja np. uwielbiam fantasy, więc w Kijku strasznie mi się podobały żarty z Lotr, czy Harrego Pottera. Za to superbohaterowie mnie męczą. Za dużo było tych filmów komiksowych, więc wałkowanie tematu w grze trochę mnie nudziło. Chyba
  • Odpowiedz
  • 1
@nika_blue Ja wręcz przeciwnie, wolę superbohaterskie klimaty, lubię wątki Coona i Mysteriona w serialu, ale gra pod tym względem strasznie mnie zmęczyła. Wydaje mi się, że w kijku cała ta fantasy-rpgowa otoczka została wykonana po prostu lepiej, dlatego mimo tego, że pod względem klimatu to druga część powinna bardziej mi przypaść do gustu, to jest odwrotnie. A no i pierdzenie. Lubię kloaczne żarty ale żartów z pierdzenia w Fractured było trochę
  • Odpowiedz
Szkoda, że sequel nie ma już takiego klimatu, ale za do dlc do drugiej części były wyśmienite.


@nika_blue: jakie dlc? można grać nie przechodząc podstawki? ogólnie pograłem trochę w dwójkę... i ssie pałkę.

Kijek ukończyłem przedwczoraj. Aż mam ochotę przejść jeszcze raz.
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@Zatwardzenie: wiesz ja miałam już grę z dlc, to były takie dodatkowe misję. Jedna się jechało autobusem z przystanku, a druga była na końcu miasta po lewej. Już nie pamiętam czy trzeba było przejść grę, ja grałam już po przejściu, w każdym dodatku była inna mini fabuła która nie miała za dużego związku z podstawką.

Jedno dlc to było "from dusck to Casa Bonita" a drugie to "Bring the Church".
  • Odpowiedz
@Zatwardzenie przeczytałam na forum, że gdzieś tak koło trzeciego dnia dostaje się telefon o tych misjach i wtedy można jechać tam z przystanku DLC, czyli gdzieś na pocztąku gry. Właśnie mi też się historia w podstawce nie podobała za bardzo, teraz już nawet jej nie pamiętam dokładnie. Ale te dwa dlc nie mają związku z resztą. To takie jakby osobne "odcinki". Ten o obozie to taka satyra z horrorów o mordercach
  • Odpowiedz