Wpis z mikrobloga

Akcja działa się w lokalnej mini-piekarni, we wschodniej części Polski.

Kolejka przy kasie.

Pierwsza w kolejce jakaś przypadkowa babeczka, za nią jeszcze jedna, potem ja i za mną ona...Grażyna.
#!$%@? jak szczur na otwarcie kanałów, pod ręką 4 #!$%@? siatki, a na podłodze jeszcze dwie.
Jaśnie pani oczywiście kręci się, jak smród po gaciach i #!$%@? coś o tym, że jej się spieszy.
Te dwie siatki na podłodze #!$%@? na samym środku lokalu.

Kolejka przesuwa się do przodu, ale oczywiście święta krowa ani rusz przesunąć swoich reklamówek, bo po co.
Wchodzi jakiś facet i podczas ustawiania się w kolejce przypadkowo potrąca lekko jedną z nich.
Graża wpada w furię i #!$%@? coś do tego typka.
Nawiązuje się ostra sprzeczka i trwa do momentu, aż następuje moja kolej do składania zamówienia.

W trakcie tego całego wydarzenia wchodzi taki typowy rolnik-kloszard w gumiakach z jakimś toporkiem.

Idąc już w kierunku wyjścia słyszę, że kłótnia przechodzi w stan wygaszania, ale z ust mężczyzny słychać jeszcze coś typu:

- Matko co za babsztyl.

Zapada cisza. Rolnik-kloszard idealnie wykorzystuje swoje pięć minut i takim zajebiście wyrazistym i stanowczym tonem podsumowuje sprzeczkę tej dwójki przed nim.

- Siekierą w łeb i się skończy.

#!$%@?.jpg

Baba w pół sekundy zabiera wszystkie swoje reklamówki i #!$%@? z lokalu.

To nie jest pasta anonki.

#heheszki #smiesznehistorie #takbylo #gownowpis #beczkasmiechu #zalesie #patologiazewsi #lokalneatrakcje