Wpis z mikrobloga

Swoje #mirkowyzwanie wykonałam już w piątek, ale dopiero teraz znalazłam czas by to zrelacjonować.
Mój zestaw zadań:
a) Zbuduj coś samodzielnie z drewna
b) Znajdź zimę i wykorzystaj ją jak za dzieciaka
c) Upiecz tort bezowy.

Jak większość osób wybrałam z tego zestawu c. Już od kilku tygodni chodził za mną jeden przepis na Czekoladowy tort bezowy, ale nie miałam weny, by go wypróbować. Przepis wzięłam z książkiCiasta i desery, Sekrety mojej kuchni, Marek Łebkowski, zamieszczę go w komentarzu. Kilka składników podmieniłam: orzechy laskowe na orzechy włoskie (bo akurat takie miałam) i masło (mam w domu alergika) na mleko kokosowe (81%), a właściwie na tę jego część, która po schłodzeniu w lodówce robi się stała.
Przygotowania do pieczenia rozpoczęłam już poprzedniego dnia wieczorem. Mleko wstawiłam do lodówki. Odmierzyłam 200 g orzechów włoskich, zalałam je wodą i wstawiłam do lodówki (po moczeniu orzechy są bardziej chrupkie i podobno składniki w nich zawarte są lepiej przyswajalne). Nie miałam powideł w domu, więc wzięłam ok. 60 g suszonych śliwek i zalałam je wodą.
Następnego dnia zaczęłam od przygotowania powideł. Śliwki z wodą, w której się moczyły, wrzuciłam do rondelka i gotowałam na wolnym ogniu, aż cała woda wyparowała, następnie je zblendowałam.
Kolejne były orzechy, które przecedziłam, przepukałam i zważyłam, wyszło 270 g. Nadmiar odjęłam i wzięłam się za siekanie (to mi chyba zajęło najwięcej czasu).
Przed zrobieniem bezy wymieszałam cukier puder, mąkę ziemniaczaną i kakao z orzechami (to był błąd) Oddzieliłam białka od żółtek i ubijałam, długo ubijałam, bo zanim ubiłam, orzechy puściły olej i zrobiła mi się gęsta papka z wielkimi grudami. Udało mi się to w miarę rozmieszać, ale beza wyszła trochę klapnięta. Drugi mój błąd to dopiekanie bezy, która piekła się w dolnej części piekarnika. Trochę się przypaliła.
Czekoladę pokroiłam drobniutko, wrzuciłam do garnka w kąpieli wodnej, dodałam cukier i 1 łyżkę oleju kokosowego. Gdy czekolada się rozpuściła, dodałam żółtka i ubijałam. Jak tylko krem się schłodził, połączyłam go z mlekiem kokosowym, a właściwie samym tłuszczem, wodę wylałam. Likier sobie darowałam.
Kiedy wszystko mi ostygło, pierwszy blat posmarowałam powidłami, na to nałożyłam krem czekoladowy, przykryłam drugim blatem i udekorowałam (nie mam do tego talentu).
Tort uważam, za udamy. Najlepszy wyszedł krem czekoladowy. Najważniejsze, że mi i dzieciom smakował. W przyszłym tygodniu zrobię następny.
Pobierz alla232 - Swoje #mirkowyzwanie wykonałam już w piątek, ale dopiero teraz znalazłam cz...
źródło: comment_1580939714rPhG8jsSiKfjFpi8cryH2Y.jpg
  • 8
@alla232: beza jak to beza - czy rośnie czy nie to z dodatkami i tak będzie dobra :D większy podziw wzbudziły we mnie te powidła, które sama zrobiłaś :o Nawet bym na to nie wpadła...
Ukłony za zaangażowanie i powodzenia w dalszych wypiekach!
b-yw-h: dziękuję bardzo. W taki sposób przygotowywałam dzieciom śliwki, gdy rozszerzałam im dietę, nie uśmiechało mi sie kupować po 4 zł gerbera, a smakują identycznie jak te ze słoiczka. Do tej bezy pasują idealnie, bo są kwaśne jak cholera.