Wpis z mikrobloga

Problem inceli staje się realnym problemem społecznym, o którym prędzej czy później zacznie się szerzej mówić - kiedy będzie coraz więcej samobójstw, depresji czy aktów terroryzmu jak w Stanach. I kiedy ktoś te akty i patologie społeczne powiąże z brakiem seksu u ogromnego odsetka młodych mężczyzn.

Możemy przyjąć dwa potencjalne rozwiązania tego problemu.

1. Rozwiązanie konserwatywne: należy wrócić do modelu relacji z czasów, w których dziewictwo jest cnotą i wartością kobiety, a ruchanie się na prawo i lewo jest piętnowane. Kobiety powinny więc trzymać dziewictwo do ślubu. Kulturowe i prawne wymuszenie monogamii. Laska 6/10 straciłaby możliwość ruchania z facetem 9/10, no chyba że by za niego wyszła. Ale by nie wyszła, bo on jej nie chce - ale jednorazowy seks jest dla niego spoko, dlatego się zgadza.

2. Rozwiązanie postępowe: rządy dofinansowują jakieś szkolenia, kursy i terapie dla przegrywów w celu wmówienia im, że są coś warci, co ma zbudować ich pewność siebie i dynamiczność i pomóc w bajerowaniu kobiet. W dalszym etapie dofinansowania stylistów żeby poprawiać wygląd 2/10 i robić z niego 5/10. A najwyższym etapie wprowadzenie seksu socjalnego na bony od rządu.

Który punkt jest bardziej prawdopodobny do zrealizowania?

Punkt 1 może się przyjął co najwyżej u niewielkiej grupy społecznej, wśród ludzi #!$%@? na dzisiejsze czasy - do 15% społeczeństwa, raczej nie więcej. Punkt 2 natomiast staje się prawdopodobny, choć z dzisiejszej perspektywy jest absurdalny. Skoro już wprowadza się finansowany seks dla niepełnosprawnych w niektórych krajach, to kto wie, może zostanie wprowadzony seks również dla niepełnosprawnych społecznie?

#przegryw
  • 17
@jElitaInternetu: Tak, też do ślubu. Właśnie o to chodzi. Żeby normą było NIE ruchanie się przed ślubem. Żeby było to traktowane jako zło. Tak jak 100 lat temu. Ślub po pół roku - pół roku trzeba wytrzymać. Dzięki temu różowe nie będą popuszczać cipy chadom, tylko będą musiały sobie znaleźć jednego chada. Więc ten chad będzie ruchał jedną juleczkę, a nie kilkadziesiąt juleczek.
@Reflexiej123: Tak naprawdę jedyne rozwiązanie i zarazem bardzo odległe (choć uważam że możliwe w ciągu do 200 lat) to:
1. Opracowanie technologii pozwalającej na pełny rozwój zarodka poza ciałem kobiety.
2. Centrale planowanie liczby urodzeń.
3. Całkowity zakaz seksu.
4. [Opcjonalnie] Rozwój technologii z punktu 1 na tyle by dało się wybrać płeć dziecka i wygaszenie jednej z płci (obojętnie której) co rozwiązałoby problem dyskryminacji ze względu na płeć
@Bochun: Tak, możliwe, że wojna to taki naturalny mechanizm regulujący. Wojna wyniszcza, ale po wojnie może następować gwałtowny postęp w technologii, dzietności itp. Ludzie wiedzą, że muszą wszystko odbudować i się mobilizują, możliwe że to jest zapisane w genach.
@Rumix24: rozwiazanie 3: incele będą zawsze wyśmiewani i wytykani palcami. W sumie żadne to rozwiązanie ale tak po prostu będzie. To śmieszne ale nie epidemie wojna czy glod wykończy rdzennych europejczykow(chociaż jak się cofnąć bardziej to w sumie Indoeuropejczyków to też ludność napływowa nie licząc plamek na europie jak Basków)