Wpis z mikrobloga

Sytuacja w Publicznym Radiu jest stabilna. Ponownie.

I, ponownie, skupimy się na Gdańsku.

Wczoraj wspomniałem o dwóch przypadkach, dziś kontynuacja wątku.

Pamiętacie kolesia który żądał zwolnień w mailu o 3:00 w nocy? No i cyk, do zwolnienia doszło, ale troszkę nie po myśli Pana Romana...

Mariusz Roman zwolniony z Radia Gdańsk. Powodem nocne maile, w których chciał zwolnienia dwóch dziennikarzy Mariusz Roman, pełniący funkcję dyrektora ds. programu i rozwoju, został w czwartek zwolniony z Radia Gdańsk - ustalił portal Wirtualnemedia.pl. Decyzję podjął prezes Adam Chmielecki, po konfrontacji z redaktorami rozgłośni, którym w nocnych mailach Roman groził zwolnieniem za „brak identyfikacji z radiem”.


I tu warto nadmienić o kulisach wybrania Pana Romana Mariusza. Otóż wcześniej zasiadał na innych państwowych posadkach, m.i. Lotos Petrobaltica. Prace w Radiu rozpoczął 1 stycznia tego roku, i tylko dlatego że czuł się zbyt pewny siebie robotę stracił ;) No, ale znając życie kwestia czasu i odnajdzie gdzieś indziej fuchę.

Kolejna informacja z Frontu Radia Gdańsk wpadła wczoraj. Wieloletnia pracownica Radia pisze w mailu do kolegów tłumacząc, dlaczego postanowiła się rozstać:

- Odeszłam z Radia Gdańsk, bo przestało być radiem publicznym, a stało się radiem jednej partii - wyjaśnia Dagmara Szajda. - Najbardziej uderzało mnie ręczne sterowanie wydawcami wiadomości. Każda, nawet najmniej istotna informacja dotycząca PiS-u, musiała znaleźć się w naszym serwisie. Natomiast pozostałe często były przemilczane. Zwłaszcza w kampanii wyborczej nie chodziło się np. na konferencje Koalicji Obywatelskiej, choćby te dotyczące edukacji.

"Nie chcę pracować w radiu, w którym rozwścieczony do czerwoności kierownik Redakcji Informacji wykrzykuje na środku pokoju "tak, chcę dop* Dulkiewicz". Za co? Otóż za to, że według niego dopiero po 3 dniach skomentowała wydarzenia, do których doszło na Marszu Równości. Kiedy arcybiskup Sławoj Leszek Głódź również po kilku dniach skomentował swoje niefortunne słowa o filmie w sprawie pedofilii, zabrakło ze strony kierownika takiej ekspresji aby dopiec arcybiskupowi. Nie chcę pracować w radiu, którego prezes twierdzi, że protest pod kurią jest wydarzeniem nieistotnym, za to wzbudzającego kontrowersje biskupa zaprasza się na radiowe spotkanie opłatkowe".

- Wydarzeń niewygodnych dla PiS-u po prostu się nie zauważało - wyjaśnia w rozmowie z "Wyborczą" Dagmara Szajda. - Wywiady stały się kuriozalne. Cała Polska żyła aferą Banasia, ale naszym gościom w studiu nikt nie zadawał pytań o tę sprawę. Była dyspozycja, żeby na stronie internetowej nie eksponować WOŚP, nie pojawiały się tam także zapowiedzi uroczystości związanych z pierwszą rocznicą śmierci Pawła Adamowicza.**

- Odchodzę z wielkim żalem - podkreśla Szajda. - W Radiu Gdańsk pracuje świetny zespół, który chociażby po śmierci prezydenta Pawła Adamowicza pokazał jakie powinno być radio publiczne. W tym czasie kierownicy nie ingerowali w naszą pracę, sami doskonale wiedzieliśmy co mamy robić. Kocham radio i bardzo bym chciała pracować w Radiu Gdańsk, ale nie w takim, jakim jest dzisiaj.


Także jak widać, w Gdańsku dobrze sie nie dzieje. Wcale się nie zdziwię, jeżeli się okażę, że podobna atmosfera panuje w innych lokalnych oddziałach w Polskim radiu.

#neuropa #polityka #media #radiopis #polskieradio #radio #gdansk #bekazpisu #bekazprawakow #tysiacurojenrezimowychmediow
  • 1
  • Odpowiedz