Wpis z mikrobloga

Otwiera interes i "ewentualnie" majster może się wżenić? Eee, coś mi się nie wydaje, to już jest wszystko zbyt humorystyczne


@kult_cwaniaka: Poczytaj o cechach rzemieślniczych.
Przez LATA byłeś czeladnikiem i być może po latach pozwalano ci zdobyć tytuł mistrza.
A przez wdowę po mistrzu, prawo do wykonywania zawodu, mogłeś zdobyć od razu.

Top było całkiem legalnie. Mistrz rzemieślniczy umierał, zostawała wdowa, której nowy mąż przez ożenek, dostawał szybko tytuł mistrza.

To
  • Odpowiedz
@Blinkenstein: skąd wiesz? nie jest napisane z którego to roku ani w jakiej walucie. Wątpię żeby rzeźnik domowy szukał córki oligarchy (z własną bielizną), i w następnym zdaniu wspominał o flakach na sprzedaż. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
skąd wiesz? nie jest napisane z którego to roku ani w jakiej walucie. Wątpię żeby rzeźnik domowy szukał córki oligarchy (z własną bielizną), i w następnym zdaniu wspominał o flakach na sprzedaż. ( ͡° ͜ʖ ͡°)


@KEjAf: Takie ogłoszenia były w okresie międzywojennym bardzo popularne.
Sama miałam w rękach stare gazety z wczesnych lat dwudziestych ubiegłego wieku. Z dokładnie tego typu ogłoszeniami.

Z resztą w internecie znajdziesz
  • Odpowiedz
@Blinkenstein: No tak to jest logiczne, ale cały czas nie pasuje mi to "Umizgalska". Ludzie wtedy mieli takie poczucie humoru i też sobie robili jaja w gazetach czasami i mógł to być np. psikus, który się narodził gdzieś w knajpie przy piwie pośród starych kawalarzy niczym w anegdotach Haśka z Wojaka Szwejka. Albo dowcipy samych redaktorów rubryki.
Chyba że, co też jest możliwe, pani "Umizgalaska" też patrzyła trochę autoironicznie na całe
  • Odpowiedz
@Blinkenstein: Też mi się tak wydawało, że to czas międzywojenny albo wcześniej. I zdaje mi się że we wczesnych latach dwudziestych (a tym bardziej jeszcze wcześniej) na terenie Polski posługiwano się różnymi walutami. Nie było tam jakichś rubli, czy innych guldenów, w których 100k by było osiągalną kwotą dla rzeźnika?

W latach 20 Niemcy borykali się z hiperinflacją, a w niektórych częściach Polski (czy w Gdańsku) marki też pewnie były w
  • Odpowiedz
No tak to jest logiczne, ale cały czas nie pasuje mi to "Umizgalska". Ludzie wtedy mieli takie poczucie humoru i też sobie robili jaja w gazetach czasami i mógł to być np. psikus, który się narodził gdzieś w knajpie przy piwie pośród starych kawalarzy niczym w anegdotach Haśka z Wojaka Szwejka.

Chyba że, co też jest możliwe, pani "Umizgalaska" też patrzyła trochę autoironicznie na całe swoje zamiary i tak jak to dziś
  • Odpowiedz
Też mi się tak wydawało, że to czas międzywojenny albo wcześniej. I zdaje mi się że we wczesnych latach dwudziestych (a tym bardziej jeszcze wcześniej) na terenie Polski posługiwano się różnymi walutami. Nie było tam jakichś rubli, czy innych guldenów, w których 100k by było osiągalną kwotą dla rzeźnika?

W latach 20 Niemcy borykali się z hiperinflacją, a w niektórych częściach Polski (czy w Gdańsku) marki też pewnie były w obiegu.


@
  • Odpowiedz
@Blinkenstein: Aaa, no to w sumie jest bardzo ciekawa interpretacja. No, to mogła być rzeczywiście taka eufemistyczna komunikacja ówczesnego półświatka, bo to jest kurcze zbyt dziwaczne nawet jak na ówczesne standardy, albo np. coś w stylu dzisiejszych ogłoszeń typu "mieszkanie za seks".
  • Odpowiedz
Czyli w zależności od okresu to 100k w obowiązującej walucie to mogło być całkiem niewiele.


@KEjAf: Czyli, nie znając dokładnej daty ogłoszenia (przed wymianą czy po), nie mamy pewności co do wartości podanej kwoty.
(,) (,) (,)
  • Odpowiedz
@Blinkenstein: Fajne ogłoszenie. Taka oferta pracy, wymagania: kawaler, 28-35, 4k zł w kieszeni (czyli dokładnie te wymagania których dziś prawo zabrania umieszczać w ofertach pracy. A do tego to praca potencjalnie na resztę życia z przejęciem interesu w planach i ręką córki szefa w pakiecie.

Takie "oddam księżniczkę i pół królestwa (resztę później w spadku) w ręce właściwego rycerza". ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
Takie "oddam księżniczkę i pół królestwa (resztę później w spadku) w ręce właściwego rycerza". ( ͡° ͜ʖ ͡°)


@KEjAf: Dokładnie. Jeszcze zaznaczone, że rycerz musi być przystojny.
  • Odpowiedz
A do tego to praca potencjalnie na resztę życia z przejęciem interesu w planach i ręką córki szefa w pakiecie.


@KEjAf: W Japonii tak właśnie robią, gdy właściciel wartościowej firmy ma tylko córkę. Chociaż zięć musi wtedy przybrać nazwisko teścia, aby była ciągłość rodu.
W ten sposób firmy istnieją tam przez setki lat.
Jak właściciel nie ma córki, to usynawia zaufanego pracownika i przyszłego spadkobiercę.
  • Odpowiedz
@Blinkenstein: Bardzo w porządku, bardzo rozsądne rozwiązanie, jeśli się nad czymś pracowało całe życie, szkoda to pod koniec likwidować albo oddawać w przypadkowe ręce. I zamiast wiary w system emerytalny, na stare lata ma się dobrze prosperujący biznes w dobrych rękach, który pewnie wciąż odpala dywidendy dla poprzedniego właściciela.
  • Odpowiedz