Wpis z mikrobloga

Bardzo w porządku, bardzo rozsądne rozwiązanie, jeśli się nad czymś pracowało całe życie, szkoda to pod koniec likwidować albo oddawać w przypadkowe ręce. I zamiast wiary w system emerytalny, na stare lata ma się dobrze prosperujący biznes w dobrych rękach, który pewnie wciąż odpala dywidendy dla poprzedniego właściciela.


@KEjAf: Dokładnie tak.
Podobno niektóre, bardzo stare przedsiębiorstwa iluśkrotnie przedłużały w ten sposób swoją ciągłość.
Potem czytamy o pięćsetletnim przedsiębiorstwie należącym od początku
  • Odpowiedz
@Blinkenstein:
Wiesz, znam jeden taki przypadek z bliska: mój tata ma biznes który bardzo fajnie rozkręcił, nie jest to nic z fortune 500, ale spokojnie można z tego żyć, stabilnie i bezpiecznie, a może nawet jeszcze rozwinąć. Ma szacun w okolicy (małe miasteczko) i więcej chętnych klientów niż jest w stanie obsłużyć.
I chce przejść na emeryturę, najchętniej przekazałby wszystko w schedzie kolejnemu pokoleniu i ma dzieci obydwu płci ale żadne
  • Odpowiedz
Chyba w takim razie optymalny jest właśnie układ: mam biznes i córkę, szukam zięcia - bo można znaleźć najlepszego kandydata z większej puli, a rzecz i tak zostaje w rodzinie. ( ͡° ͜ʖ ͡°)


@KEjAf: 100% racji.
Takie coś było u nas powszechniejsze w w dawnych wiekach, gdy nie istniały nazwiska jako takie.
Jak nie było nazwiska, to i nie było bólu związanego z jego zmianą.

W
  • Odpowiedz