Wpis z mikrobloga

#sepecharecenzuje Wesołych świąt (2006) (no.44)

Już po świntach, ale chciałem przypomnieć Wam ten debilny, acz przyjemny (i typowo hamerykański) film. Fabuła bardzo prosta: w sąsiedztwie naszego bohatera pojawia się dziad, który chce, ażeby jego hacjendę widziano z kosmosu, więc postanawia ozdobić dom tysiącami lampek i świecić tym gównem do rana, co oczywiście prowadzi do wielu hehe zabawnych perypetii.

+co by nie mówić, klimat świąt jest i to całkiem sympatyczny, przynajmniej do połowy filmu, bo potem wjeżdża niebotyczna dawka cringe'u i film staje się bardzo przykry
+DeVito jak zawsze z rigczem, szkoda, że w takiej roli
+jedna całkiem zabawna scena, uśmiechnąłem się („kto jest twoim ojczulkiem?”)

-uuh, druga połowa filmu (szczególnie finał) to festiwal żenady i naiwności, ciężko się to oglądało
-aktorstwo na niskim poziomie. O ile DeVito daje radę, tak reszta obsady, z Matthew Broderickiem na czele posysa równo!
-sam pomysł jest idiotyczny, a dziadowski efekt potęguje tylko cała infantylna otoczka

No i co mam powiedzieć, 5/10. Jak dobry by nie był początek, mniej więcej od sceny zawodów w jeżdżeniu na łyżwach w kółko Dick the Halls staje się potężnym gniotem, którego ciężko przełknąć. I nie, żebym sam był katolem, ale Amerykanie znów pokazują, że u nich Christmas jest raczej bez Christ, a bardziej choinka i wożenie się z tonami ozdób i prezentów. To zawsze mnie śmieszy. Tak czy siak, od biedy można obejrzeć, na pewno świeższa propozycja od dupconego co wigilię Kevinka.

#kino #film #recenzja #bozenarodzenie #komedia #swieta #usa #kinofamilijne
Sepecha - #sepecharecenzuje Wesołych świąt (2006) (no.44)

Już po świntach, ale chc...

źródło: comment_D9yqtTPHIoVdkvnAqQhPzhzvcGGmqUeP.jpg

Pobierz
  • 2
  • Odpowiedz