#sepecharecenzuje Wesołych świąt (2006) (no.44)
Już po świntach, ale chciałem przypomnieć Wam ten debilny, acz przyjemny (i typowo hamerykański) film. Fabuła bardzo prosta: w sąsiedztwie naszego bohatera pojawia się dziad, który chce, ażeby jego hacjendę widziano z kosmosu, więc postanawia ozdobić dom tysiącami lampek i świecić tym gównem do rana, co oczywiście prowadzi do wielu hehe zabawnych perypetii.
+co by nie mówić, klimat świąt jest i to całkiem sympatyczny, przynajmniej do połowy filmu, bo potem wjeżdża niebotyczna dawka cringe'u i film staje się bardzo przykry
+DeVito jak zawsze z rigczem, szkoda, że w takiej roli
Już po świntach, ale chciałem przypomnieć Wam ten debilny, acz przyjemny (i typowo hamerykański) film. Fabuła bardzo prosta: w sąsiedztwie naszego bohatera pojawia się dziad, który chce, ażeby jego hacjendę widziano z kosmosu, więc postanawia ozdobić dom tysiącami lampek i świecić tym gównem do rana, co oczywiście prowadzi do wielu hehe zabawnych perypetii.
+co by nie mówić, klimat świąt jest i to całkiem sympatyczny, przynajmniej do połowy filmu, bo potem wjeżdża niebotyczna dawka cringe'u i film staje się bardzo przykry
+DeVito jak zawsze z rigczem, szkoda, że w takiej roli
Film familijny, widziałem w tv - pewnie polsat, tvp lub tvn. Rok nadania 2002 - 2006.
Akcja wygląda tak:
Jest sobie taki mały chłopiec i w altance przy jego domu siedzi taki stary smok, który niedługo będzie umierał. Smok umie mówić. Chłopiec potem robi jakieś różne zadania (wydaje mi się, że z jakąś koleżanką, ale nie jestem pewny), a na końcu gdy wypełnił te zadania to smok przenosi go do jakiegoś alternatywnego świata (?) gdzie na środku jest takie drzewo, chyba nazywa się "drzewem życia". I następuje koniec, wydaje mi się, że smok po zjedzeniu owocu z tego drzewa ma być nieśmiertelny.
Zna
Komentarz usunięty przez autora