Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Witam. Wiem, że spotkam się z różnymi opiniami, ale jestem tego w pełni świadomy. Sedno sprawy wygląda tak w lipcu w pracy poznałem kogoś, zaproponowałem jej kawę, która bardzo jej smakowała, potem po pracy trochę pojeździliśmy na rowerach, po czym zaproponowała wspólne kajki za parę dni, parę dni przed nimi wpadła jeszcze na jedną kawę, pojechaliśmy w końcu na te kajaki, przed, którymi zaprosiła mnie na śniadanie, miała być na Roztoczu na urlopie 3 dni dla mnie została tydzień, powiedziała też, że mnie kocha w odpowiedzi na moje wyznanie, zaczęliśmy się częściej spotykać, ona z Warszawy przyjeżdżała do mnie na weekendy, zawsze jak się spotykaliśmy to coś dla nas gotowałem, zmywałem naczynia, już przy pierwszym spotkaniu zaprosiła mnie do siebie do Wawy, specjalnie na ten wyjazd wziąłem wolne w pracy i pojechałem i tu zaczęło już się psuć, drugiego dnia gdy u Niej byłem to oznajmiła mi w Królikarni na spacerze, że za bardzo ją absorbuje, to się zamknąłem, raz, że skoro ją za bardzo absorbowały to postanowiłem to zmienić, druga sprawa po prostu cholernie było mi smutno, bo cholernie się cieszyłem na ten wyjazd, ale też musiałem odbyć 8 godzinną podróż do Wawy, (awaria busa, złapał kapcia i 2 godziny straciliśmy na wulkanizacji), z Królikarni pojechaliśmy na Pałac Kultury i Nauki tramwajem, gdzie spotkaliśmy jej kuzyna, nawet nie mnie nie przestawiła chociaż oboje uznaliśmy, że jesteśmy w związku partnerskim, no cóż poczułem się jak przedmiot, na PKIN powiedziała abym jej nie karał milczeniem, ale tu już nie wytrzymałem i się popłakałem bo zrobia mi cholerną przykrość, powiedziała, że poczuła się jak sadystka. Do następnego dnia mało się odzywałam i męczyłem się z cholernym bólem głowy, zeszliśmy gdzieś na miasto coś zjeść, oczywiście ja płaciłem, później znów ona do mnie przyjechała to w miarę się jakoś układało, oczywiście tradycyjnie gotowałem dla niej, jak wpadała do mnie do muzeum to poczęstowałem ją rosołem z kaczki, oraz skrzydełkami z niej, z naszym przyjacielem z mojej pracy zabraliśmy ją na rykowisko do lasu, czyli na gody jeleni i podchodziliśmy byka na 30 m, (nie mylić z polowaniem to tylko obserwacje), pokazałem jej trochę starych cerkwi na Roztoczu Wschodnim zwiedziliśmy pałac w Narolu gdzie gospodarze sprzątali po jakiejś konferencji i zaprosili nas na kawę, potem jeszcze podjechaliśmy na jakiś obiad, za który znów ja zapłaciłem, tradycyjnie do Wawy wróciła z obiadem ode mnie w lunchboxie, nic specjalnego chyba jajka w majonezie a na pewno też kęski gyros w sosie słodko-kwaśnym, zawsze jej smakowały jak robiłem, po prostu chciałem aby nie martwiła się o obiad po powrocie do mieszkania tylko pojechała prosto do niego i zjadła bez latania po sklepach, restauracjach. Za jakiś czas gdy poszła na zwolnienie lekarskie, może z dwa tygodnie po naszym ostatnim spotkaniu, poszła na 1,5 tygodnia zwolnienia lekarskiego, więc zadzwoniłem czy mam przyjechać, bo i tak mam trzy dni wolnego, zatroszczyć się o nią, pomóc w czymś, zgodziła się, kupiłem jej kocyk, znów nic specjalnego, normalny, ale pomyślałem, że to sprawi jej przyjemność i obiecałem jej ugotować rosół z kaczki, tak aby się wygrzała, pierwszego dnia w biedrze w okolicach PKIN kupiłem włoszczyznę, ale nie znalazłem kaczki, pojechałem do niej do mieszkania, coś ugotowaliśmy, wypiliśmy trochę wina, które dostałem od innego przyjaciela z pracy, następnego dnia poleciałem po kaczkę do biedry w okolicach Ronda Waszyngtona, nie specjalnie znam Wawę, ale google maps pomaga, tam nie było owego produktu to mimo małej znajomości topografii miasta wyszukałem najbliższą biedronkę, przy Rondzie Wiatraczna i poleciałem z 1,5 km do tamtej, przed wyjściem powiedziała aby mnie nie było tak z 40 minut bo chce odpocząć ode mnie, to poszedłem na spacer na Wiatraczną, jak wróciłem z kaczką to usłyszałem pretensje, że trochę za długo mnie nie było, zeszło mi się z 1,5 godziny, po drodze powrotnej też kupiłem róże, zgubiłem się, no, ale zrobiłem jej ten rosół, skrzydełka, udka, wiem też, że ona nie je w piątki mięsa, więc też kupiłem w biedrze wędzoną rybę, ogólnie ten pobyt bardzo się udał. Podczas pobytu koleżanka mi przypomniała, że mam do niej zaproszenie na wesele i czy idę, moja już była partnerka zapytała co to za wiadomość i gdy dowiedziała się o co chodzi to powiedziała, że chce ze mną iść, oczywiście się zgodziłem, zawsze na wesela chodziłem sam niechętnie, dawno nie byłem w związku, sprawiła mi tym wielką radość, jak tylko wróciłem do domu dostałem od niej smsa, że wie, że nie jest sama, bo gdzieś troszkę daleko jestem ja, że nie się o nią troszczę itd. Ogólnie wyjazd udany, za dwa tygodnie przyjechała na to wesele wynajęliśmy pokój w miejscowości gdzie się odbywało wesele, prosto po pracy tam pojechałem, ona miała przyjechać prosto po swojej pracy, owszem i tak było, tylko znów jakieś korki, ale zanim przyjechała zadzwoniłem czy mam coś jej kupić, wiadomo ona prosto z podróży, powiedziała, że kawę i wodę, o 21.35 latałem po mieście za tym, gdy przyjechała czekałem na dworcu, zresztą drugi raz bo planowo bus miała być z 1,5 godziny wcześniej, no więc wyszedłem drugi raz, z tego pokoju miałem jakieś 500 m, no i czekałem, jak przyjechała pomogłem jej z bagażem wziąłem cięższą walizkę a ona zostawiła sobie swój plecak, poszliśmy tam wypiliśmy kawę, poczęstowałem ją jajkami w majonezie, które dla niej zrobiłem, dała mi prezent perfumy ferrari, zawsze jak przyjeżdżała to coś od niej dostawałem, ale jak ja coś jej ofiarowywałem, to głównie spotykałem się z pretensjami chociaż nie zawsze, ale ja miałem dla niej trochę książek o przyrodzie z dedykacjami i kawę, 1 kg lavazzy, taką samą dostała ode mnie jak przyjechała do mnie drugi raz o ile pamiętam, ja otrzymałem kubek z jednym z moich rysunków i tekstem do niedawna ulubionej piosenki, ale za te książki i kawę się oburzyła, że jak ona to zabierze, że ja nie myślę o niej, przed weselem pożyczyła od właścicielki żelazko, które przypaliła, wiedziałem, że będzie to cholernie przeżywać, więc poleciałem do mrówki kupiłem cillit bang i preparat do czyszczenia patelni, no i oczyściliśmy to żelazko razem, chociaż to ja zacząłem je czyścić, pojechaliśmy na ślub. Ona jest mocno wierząca, (nie wiem czemu, ale nie pierwszy raz przekonuje się, że nie warto wierzyć takim osobom), ksiądz zaczął swoje ☠☠☠☠☠☠☠amento kazaniowe, że to nie może być tak jak mówią feministki, że kobiety mają nosić ciężką broń, chodzić w mundurach, (cholernie mnie to oburzyło, bo mam w rodzinie i wśród znajomych, funkcjonariuszki), że ta para po ślubie powinna dzielić obowiązki, że jedną koszulę on wyprasuje, drugą ona, (no ok, to może być), w czasie zakładania obrączek, poczułem jej palec na moim palcu, na tym, na, którym nosi się obrączkę, chociaż tego się wypierała potem, jak ksiądz ogłosił w czasie ślubu tacę inwestycyjną na kościół, co mnie w nim cholernie wkurza, bo na ślubach i na pogrzebach poprzedni Proboszcz nigdy nic nie zbierał, może raz, ale jak pamiętam para była mało zamożna więc pieniądze ofiarował im, ale tamten był kapłanem z prawdziwego powołania, ale wiedziałem, że jej będzie przyjemnie i dałem jej dychę aby rzuciła na tacę, ale w trakcie kazania ksiądz jeszcze coś powiedział, że teraz para jest ,,jedno”. Pojechaliśmy na wesele, świetnie się bawiliśmy, ustalimy też, że wspólnie składamy się do koperty, kupiłem przed weselem alkazelcer czy tam alka prim, ja następnego dnia, mimo, że to była niedziela musiałem iść do pracy, tak wyszło, ale oboje skorzystaliśmy na tym specyfiku bo i ona mnie koło 12 w nocy poprosiła o niego, około 02.30 już miała dość i odprowadziłem ją do pokoju, zapytała kiedy się będziemy widzieć teraz następnym razem, klęczałem przed nią mówiąc, że nie wiem, ale może ona woli abym został na noc z nią, bo postanowiłem jednak nocować te 1,5 godziny przed zebraniem się do pracy u siebie powiedziała, że nie, że nie muszę i nawet woli abym nocował u siebie bo właśnie tak jak ksiądz powiedział nie jesteśmy jedno, cholernie mi się zrobiło przykro, wróciłem na wesele poczekałem z 30 minut i znajomi się zbierali do domu to mnie zgarnęli, już nie piłem, rano zadzwoniła jak byłem w pracy mając pretensję że ona tego nie zabierze tej kawy, tych książek, było mi cholernie smutno, ale powiedziałem aby to zostawiła i ja to w poniedziałek zabiorę do siebie do domu, zabrała tylko jajka w majonezie bo jeszcze trochę zostało. Jak wróciła do domu to zadzwoniła dziękując za nie. Za parę dni napisałem, że nie mogę wziąć wolnego do końca miesiąca bo jeden z kolegów odszedł nagle z pracy, byliśmy na umowach zlecenie, no i większość jego dyżurów przesunięto na mnie bo jestem najbardziej doświadczony z tej grupy i najbardziej odpowiedzialny, zaczęła mieć pretensje, że po prostu mi nie zależy itd, że nie umiem sobie tego zorganizować... . Z końcem października skończyła mi się umowa no, zadzwoniłem czy mogę do niej pojechać, powiedziała, że długo nie rozmawialiśmy, fakt pisałem tylko smsy głównie po tym incydencie po weselu, ale wylała na mnie wiele smutku. Zapytała w ogóle po co chce do niej pojechać, zaproponowała spotkanie w połowie drogi czyli w Lublinie zgodziłem się. Jak jechała pociągiem z Lublina to zdążyłem nocując w mieszkaniu pod Lublinem, gdzie mam drugie miejsce zamieszkania, zrobić dla niej kanapki, z razowego chleba, bo wiem, że nie lubi białego z jajkiem z wolnej kurki, bo wiem, że to dla niej ważne, z serem włoszczowskim, czekałem 2 godziny na dworcu PKP aby nie spóźnić się na jej pociąg, kupiłem 12 nam w międzyczasie 12 godzinne bilety MPK, jak przyjechała, (2 listopada), dzień przed, którym po 5 latach nieobecności odwiedziłem część grobów , (w czasie studiów przeżyłem 11 pogrzebów z czego 4 to koledzy z podstawówki, przez co mało odwiedzam cmentarze), ale gdy wysiadła ofiarowałem jej kanapki, które przyjęła, zaproponowała żebyśmy się przeszli do jej hotelu, z 2 km, gdzie ja byłem podróży sprzed paru dni, aby dojechać z Roztocza do Świdnika gdzie mieszkam pod Lublinem musiałem raz dwa razy się przesiadać a wyjechałem prosto po pracy, następny dzień cmentarze, więc powiedziałem, że pojedzimy MPKIEM, to cztery przystanki na Podzamcze i dojechaliśmy. Na miejscu w hotelu powiedziała, że ona tego wszystkiego nie czuje, że robię to wszystko, gotuje jej, zmywam po nas, ofiaruję jej prezenty przez jakieś swoje braki, które chce uzupełnić, mocno się rozpłakałem, powiedziałem, że przecież mówiła, że mnie kocha, powiedziała, że to było w samoobronie chcę ją na pewno jakoś wykorzystać, (niby do załatania tych braków, ale domyślam się czegoś innego), powiedział też, że jadąc na wesele zainwestowała czas, odbyła podróż, nie poszła na pierwszy zjazd na magisterce, poszliśmy na spacer bo miałem dość zamkniętego pomieszczenia, chociaż cholernie było widać po mnie, że jestem przybity, po drodze pokazałem jej Grób Nieznanego Żołnierza w Lublinie, zapytała czy może tam zapalić znicz, akurat stał jakiś wolny, dałem jej zapalniczkę, ale nie działała, więc poszedłem na chwilę do żabki niedaleko i kupiłem inną nie mówiąc jej nic o tym, pokręciliśmy się jeszcze po mieście i oznajmiła, że jest głodna, jedna knajpka, którą znam była zamknięta, więc wróciliśmy z 600 m do innej gdzie wzięliśmy obiad, za który ja zapłaciłem, pogadaliśmy jeszcze trochę, odprowadzając ją pod hotel przeprowadziłem ją specjalnie tak aby zapaliła ten znicz bo wiedziałem, że jej zależało na tym i pod hotelem powiedziałem, że jest mi cholernie przykro przez to co mi zrobiła, powiedziała, że dobrze, że jest mi przykro i na moim miejscu byłaby w☠☠☠☠iona. Nie za bardzo pamiętam co się potem działo, ale kupiłem też roladki devolay i zrobiłem na następny dzień dla niej z ryżem w sosie słodko-kwaśnym. Następnego dnia zaproponowała, że możemy się jeszcze spotkać, napisałem, że ok, ale ma mnie przeprosić w twarz, wcześniejszego dnia zrobiła to smsem, oraz, że mamy walczyć o związek to napisała, że nie przyjechała spełniać tu moich warunków, że jest na dworcu PKP i zrobię jak uważam, pojechałem szukałem jej, ale nigdzie jej nie było, napisałem do niej, to dostałem wiadomość, że już jej tam nie ma, zapytałem czy pojechała wcześniej do Warszawy, ale oznajmiła, że nie, że jest w pewnej kawiarence, więc wziąłem taksówkę i tam pojechałem, powiedziałem jej, że mimo, że tak mnie potraktowała to mam dla niej obiad aby zabrała, to usłyszałem, że ona tego wszystkiego nie potrzebuje, że jej nie słucham, że w Lublinie czuła się sama, (w hotelu w pokoju były dwa łóżka, ale nie spytała mnie o zdanie, a na mieście nie pozwalała się przytulić ani pocałować), to powiedziałem jej, że tak jest sadystką, nie ma własnego serca i niszczy też moje, wyszedłem z kafejki i napisałem jej smsa, że jest zimną podłą suką. Jak wróciłem do mieszkania za jakiś czas napisałem do niej smsa, że chyba domyślam się o co chodzi z tym wykorzystaniem, że przyjaciółeczki jej naopowiadały o mnie, że na jej plecach chce zrobić karierę, oznajmiłem jej wcześniej chyba przed weselem, że jeśli bym znalazł pracę w Warszawie to bym się przeprowadził dla niej tam, ale nie do niej tylko bym sobie coś znalazł, powiedział, że nie byłoby takiej możliwości abym się do niej wprowadził, ona mieszka sama w kawalerce, mieszkanie komunalne, ale nie chodziło mi o to aby się do niej wprowadzać czy robić na jej plecach karierę, tylko aby już nas nie dzieliła odległość ponad 250 km, a, że ona tam ma pracę i rozpoczęła studia to mi by było łatwiej, ogólnie na mojego smsa odpisała, że przyjaciółki nie mają z tym nic wspólnego, że ja właśnie tym co dla niej robię uzupełniam braki i związek trochę od tego jest, ale nie do końca, jak ja się czuje, odpisałem jej, że boli mnie przez nią serce i miałem wymioty i na pewno się cieszy bo jest pieprzoną sadystką, dostałem smsa, że skoro tak o niej myślę, że ona się cieszy to znaczy, że jej nie poznałem, to był ostatni sms od niej. Ale napisałem do niej list, że w Lublinie czuła się sama, oczywiście bo nikt na nią nie czekał przed przyjazdem pociągu, bo bilety MPK kupiły się same, bo obiad sam się zrobił i sam się zapłacił, znicz pod grobem sam się zapalił, do hotelu trafiła sama, ,,mnie przy tym nie było” a może po prostu nie chciała mnie przy tym widzieć. Za jakiś czas wysłałem drugi list. Z dwoma definicjami partnerstw, że to są dwie osoby, które traktują się równo i tu wymieniłem, że ona mogła podnosić argumenty, że odbyła podróż, że zainwestowała pieniądze w nią, że podróż trwała parę godzin, gdy ja podnosiłem takie argumenty to mówiła, że nie mogę tego robić, napisałem, że ona dawała mi prezenty a jak ja jej kupowałem to były głównie pretensje, ona potrafiła się ze dwa dni nie odzywać bo miała ciężkie dni w pracy, bo potrzebowała własnej przestrzeni, ale ja nie miałem do tego prawa, bo podejrzewam, że miała pretensje o to, że nie zostałem z nią po weselu, a na pewno o to, że nie zostałem z nią w hotelu w Lublinie, napisałem też o innej kwestii, o tym, że nigdy nie przedstawiła mnie w czasie trzech miesięcy znajomości nikomu, nawet temu kuzynowi, a ja ją przedstawiałem znajomym, na dole dałem równość???. Jak rozmawiałem z kilkoma kobietami to twierdzą, że ona raczej szukała szofera i bankomatu a nie partnera… Co o tym wszystkim sądzicie? Wiem, że długie, ale cóż chce to jak najlepiej zobrazować

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: [Wyjazdy dla młodzieży](https://st.pl/$xvynkdla)
  • 11
Jest to napisane w taki sposób, że tylko czekałam, aż na końcu pojawi się Keanu i nakarmi dziecko piersią.
Dziewczyna ewidentnie miała Cię gdzieś i tyle. Pokazywała Ci to na każdym kroku. Ty za to byłeś jak mały piesek na każde jej skinienie to Cię nie szanowała. Nie wiem czemu pakujesz się w taki toksyczny związek mimo tak wyraźnych sygnałów. Te obiadki pakowane na drogę, pomimo jej fochów i chamskich tekstów... no
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@AnonimoweMirkoWyznania: typowa wyrachowaną, zimna suka określana przez byłych "bo to zła kobieta była".
Szukaj dalej bo z tego materiału na partnerkę dla Ciebie nie będzie, a o takiej żonie to nawet nie myśl bo tak tobie zryje psychikę że sam się na linę żucisz.
Z fartem
@AnonimoweMirkoWyznania: nie dalam rady przeczytać całego, ale kiedy wy sie nauczycie, że jak za bardzo nadskakujecie kobiecie to przynosi to odwrotny efekt do tego jaki byscie chcieli. Gdyby dziewczyna na prawdę was chciała to nie musielibyscie tak za nią latać
@AnonimoweMirkoWyznania

Po pierwsze przeczytałem całe na głos na zmianę z różową - czułem się jakbym czytał Ulisessa. Jakbyś jednym klawiszem wypluł ścianę tekstu. Jeszcze ta kulinarna fiksacja. No wspaniała opowieść. Wierzę w każde słowo bo nikt nie jest #!$%@? na tyle by napisać taki bait dla rozrywki.

Pytanie - rozumiem że nie doszło między wami do kontaktów seksualnych? Myślisz że ona była dziewicą?