Wpis z mikrobloga

Dzień 36
Dzisiaj pobiłem mój życiowy rekord. Cały listopad i końcówka października bez fapania. Ostatnio tak daleko doszedłem rok temu ( w ciągu całego życia jedynie dwa razy przekroczyłem miesiąc ). W związku z tym daje wam kolejny, jeszcze dłuższy wysryw nt. #nofapchallenge. Na wstępie zaznaczam że nie zamierzam uczestniczyć w #destroydickdecember, w każdym razie nie w tym roku ( może kiedyś we dwoje jeśli jakimś cudem dostane od Pana przydział na loszke ).
Od poprzedniego wpisu nie zmieniło się za wiele. Jakiś tydzień temu zdarzyło mi się włączyć porno jednak do aktu pałowania wiplera nie doszło. Rezultatem był ból w jajcach przez jakiś czas oraz brainfog w ciągu następnego dnia. Nie wiem jak ten "incydent" może wpłynąć na ogólną długość i przebieg odwyku. Ze względu jednak na brak fapu nie resetuje licznika. Poza tym cały czas trwa flatline. Oznacza to libido bliskie zeru i słabą erekcję, więc przynajmniej na razie z wytrzymaniem na odwyku nie ma problemu. Tak po za tym udało mi się zaobserwować pewne zmiany:
+Brak brainfog. Owszem po uprzednio omawianym "incydencie" miałem, jak pisałem wyżej. Jednak to jedynie uświadomiło mi jak wielkim efektem jest czysty umysł który nie zamula i normalnie reaguje oraz jak bardzo porno niszczy mózg.
+Wzrost dynamiczności. Kiedy fapałem regularnie bałem się chodzić po biedrze pełnej ludzi. Teraz miałem taką sytuację że podbiłem pogadać do grupki randomowych różowych. Nie była to próba podrywu tylko głośny komentarz na temat tego o czym gadały. Pogadałem z nimi przez chwilę na ten temat i tyle. Jednak jeszcze jakiś czas temu byłoby to dla mnie od strony psychicznej niemożliwe. Jestem ciekaw czy moja fobia przed podobającymi mi się różowymi ciągle działa, ze względu na to że nie spotkałem na razie takowych. Po za tym flatline wynikający z tego brak libido też może mieć na to wpływ.
+Lepsza pamięć. Zauważyłem że łatwiej zapamiętuje i przechowuje w pamięci pewne informacje. Kiedyś zdarzało mi się zapominać nawet o ważniejszych rzeczach do zrobienia, terminach, itp. Teraz bez problemu wszystko zapamiętuje. Po za tym pykam sobie regularnie w gierke World of Guns: Gun Disassembly ( polega na rozkładaniu i składaniu różnych giwer na czas poprzez wskazanie właściwej części ) i zauważyłem że mam znacznie lepsze wyniki niż wcześniej.
+Większa motywacja i systematyczność. Jakoś na początku odwyku zacząłem trenować kalistenike w celu zwiększenia sprawności i poprawienia mojej tragicznej sylwetki ( ulanie + odwrotność typowego koksa: mocarne nogi i wątłe ramiona ). Oczywiście efekty są na razie marne, ale mam nadzieje że do lata się choć trochę wyrobie. Zauważyłem że jestem bardziej zmotywowany i w ogóle mam chęć na treningi, wcześniej musiałem się to tego znacznie bardziej zmuszać.
Ciekawy jest całkowity brak polucji. Podczas moich dwóch poprzednich prób odwyku, podczas których dobiłem ponad miesiąc, miałem je co jakiś czas. Możliwe że ze względu na treningi mój organizm uznał że zamiast produkcji spermy lepiej jest wykorzystywać białko w innym, bardziej produktywnym celu. Nie wiem kiedy spisze następny raport ale przydało by się opisać moją wcześniejszą historię. Tak czy inaczej życzcie mi powodzenie w rzuceniu tego gówna.
Z fartem mordy (òóˇ)
#nofapchallenge, #nonutnovember, #nofap, #nopornchallenge, #przegryw
  • 3
  • Odpowiedz
@Michal0173: Tak na początku to był jakiś pierwszy tydzień, to ostatnio jeden dzień. Normalnie to mija stopniowo więc nie widać tego aż tak bardzo. To jest taki dziwny stan zamulenia, przycina cię i wolniej myślisz, przyjmujesz mniej danych na raz. Podobnie jest z komputerem na którym próbujesz coś zrobić gdy ma odpalone jakieś procesy w tle zużywające dużo pamięci i mocy procesora.
@strike_lucky: Tak, zdecydowanie bardziej.
  • Odpowiedz