Wpis z mikrobloga

Pod powierzchnią

Leonardo da Vinci

Leonardo da Vinci jest malarzem, rzeźbiarzem, architektem, muzykiem, inżynierem i wynalazcą (a to nie wszystkie jego talenty!). Rozsławił swe imię we Florencji, teraz jednak mieszka w Mediolanie, na dworze Ludwika Sforzy. To już ponad pięćdziesiąt lat, odkąd kopuła katedry florenckiej została ukończona. A niebawem włoski podróżnik Krzysztof Kolumb przepłynie Ocean Atlantycki. Jakieś to fascynujące - wyobrażać sobie krainy z zachodzącym słońcem - lecz Leonardo wie, że największe tajemnice kryją się znacznie bliżej... "Czy istnieje różnica - zastanawia się artysta i uczony - pomiędzy światłem słonecznym a światłem odbitym przez lustro? A jak właściwie ptaki utrzymują się w powietrzu?".
Pytania. Odpowiedzi. Pomysły. Leonardo cały czas bazgrze w swoim notatniku. Powietrze płynie jak woda w rzece i niesie chmury, tak samo jak rzeka niesie wszystko, co utrzymuje się na powierzchni. Wiatr działa z taką samą siłą na ptaka jak hak na ciężar...
- Leonardo! Leonardo! Proszę, potrzymaj Tota. Jest nieznośny!
Prawie zapomniał. Młoda Cecylia Gallerani wróciła, aby mógł dalej malować jej portret. I wzięła ze sobą swoje ulubione zwierzątko. To mały ermellino, czyli gronostaj, którego podarował jej książę Ludwik.
- A może umieścisz gronostaja na portrecie, Leonardo? - zasugerował książę.
Łatwo powiedzieć. To stworzenie ani chwili nie usiedzi w jednym miejscu! Cecylia z trudem powstrzymuje śmiech.
Leonardo niemal skończył malować twarz kobiety. Cała reszta postaci, do talii, jest na razie delikatnie zaznaczona węglem. Narysował Cecylię w zeszłym tygodniu - siedziała na tym samym krześle, tak samo słuchała służącego księcia grającego na lirze. Potem malarz wziął szpilkę i poprzekłuwał rysunek. Położył szkic na zagruntowanej desce i wtarł sproszkowany węgiel w dziurki.
Cecylia jest taka urocza, taka mądra i - trudno zaprzeczyć - taka piękna. Leonardo wcale się nie dziwi, że książę obsypuje są egzotycznymi podarunkami. Wielu młodym kobietom przewróciłoby się od tego w głowie, ale Cecylia nie zadziera nosa. Przynosi swoje wiersze, żeby mu je pokazać. Mówi po łacinie jak profesor. I z łatwością przyswaja sobie grę na srebrnej lirze, dziwnym instrumencie w kształcie końskiej czaszki, który Leonardo przywiózł do Mediolanu.
Malarz opuszcza pędzel, uważając, by farba olejna nie pobrudziła jego lśniących szat. Jest jednym z pierwszych włoskich artystów, którzy malują olejami jak niegdyś van Eyck. Lecz kiedy ta farba chlapnie ci na ubranie, nigdy już nie pozbędziesz się plamy.
Mistrz chwyta gronostaja obiema rękami. Zwierzątko skręca się niczym wąż.
- Spokój! - przemawia do niego surowo Leonardo, a wtedy stworzonko przestaje się wyrywać i patrzy na niego swoimi szalonymi oczkami. - Bądź grzeczny albo trafisz na stół do sekcji zwłok!
- Signore, pozwól, że uwolnię cię od gronostaja. - Służący księcia odkłada lirę, bierze od malarza zwierzę i wkłada je do klatki.
- Mogę wstać na chwilę? - Cecylia rozprostowuje ręce. - Wszędzie czuję mrówki!
Leonardo marszczy brwi.
- Mrówki? Jak sądzisz, co wywołało w tobie to wrażenie? Czy to mogą być mięśnie uciskające nerwy?
- Na litość boską! - Cecylia lubi tego dziwnego artystę z Florencji. Lecz Leonardo jest taki poważny - a jeszcze ta śmieszna długa broda i krótka różowa tunika! - Mogę spojrzeć? - pyta dziewczyna, na co on się odsuwa, żeby zrobić jej miejsce. - Ach, więc tak mnie widzisz, mistrzu?
- Nie - odpowiada z uśmiechem Leonardo. - To nie ja tak cię widzę. To ty tak wyglądasz, Cecylio.
- Naprawdę? - Wydaje się zadowolona.
Czy Leonardo też jest zadowolony ze swojego dzieła? Nie potrafi powiedzieć. Portret to coś więcej niż tylko twarz, która zawsze jest maską. Powinien pokazywać, dlaczego ktoś wygląda tak, a nie inaczej. I nagle malarzowi przypomina się makabryczny obraz. Niedawno przeprowadził sekcję zwłok młodej kobiety, która zmarła w połogu. Jakaż była piękna! Lecz pod jej skórą o barwie wosku odnalazł te same mięśnie i kości, jakie mają wszyscy, piękni i brzydcy, młodzi i starzy.
Niektórzy krzywo na niego patrzą. To, że kroi zmarłych - ludzi, konie i inne zwierzęta - aby zobaczyć, co mają w środku, wydaje im się odrażające. Ale on tylko wzrusza ramionami. Wie, że artysta musi sięgać pod powierzchnię, jeśli chce namalować prawdę. A zresztą... Nawet jeśli zaczął już rozumieć, w jaki sposób pracują mięśnie twarzy Cecylii, kiedy dziewczyna się uśmiecha, czy jej uśmiech jest przez to mniej czarodziejski?
Spogląda na swój obraz. Opuszką małego palca wciera odrobinę czerwonej farby w skórę dziewczyny z portretu. Wokół kości policzkowych. Tak. Właśnie tutaj.
- Toto! - Nagle Cecylię ogarnia strach. - Gdzie jesteś?! Gdzie jesteś?!
Leonardo patrzy w dół. Drewniana krata w klateczce została przegryziona. I nigdzie nie widać gronostaja.

Fragment książki "Gwiaździsta noc Vincenta i inne opowieści. Historia sztuki dla dzieci" autorstwa Michaela Birda z ilustracjami Kate Evans.

A obraz Dama z gronostajem należy do zbiorów Muzeum Narodowego w Krakowie. Taka #ciekawostka

#ksiazki #czytajzwykopem #ksiazkidladzieci #sztuka #historiasztuki #malarstwo #leonardodavinci
dekonfitura - Pod powierzchnią

Leonardo da Vinci

Leonardo da Vinci jest malarze...

źródło: comment_G2m08VIjK8abCEgXDctIl93ZSIg8p2hf.jpg

Pobierz
  • 3
Warto dodać, że gronostaj na tym obrazie symbolizuje właśnie Ludovico Sforzę, który jeśli dobrze pamiętał takie miał przezwisko - o tym obrazie były pierwsze Polimaty.