Wpis z mikrobloga

#mikrokoksy #rekompozycja
Widzę że pojawia się ostatnio wiele wpisów na temat rekompoozycji więc napiszę co o tym myślę.
Jeśli nie śledzisz tagu to wiedz że rekompozycją nazywamy zmianę sylwetki otłuszczonej (czyli grubasa) w nieotłuszczoną i umięśnioną (czyli w normalną osobę). Dzieje się to od razu, bez wchodzenia na redukcję i masę, w uproszczeniu tłuszcz zamienia się w mięśnie.

Przez długi okres byłem wielkim zwolennikiem rekompozycji. W ciągu roku zamieniłem swoje 100 kg przy body fat 40% na 100 kg przy body fat 15%. Dużo czasu poświęcałem na ćwiczenia oraz na regenerację, potrafiłem regenerować się naprawdę szybko, spałem mocno i twardo - bardzo ciężko było mnie obudzić.
W moich dążeniach do lepszej sylwetki pomagała mi żona, przygotowywała posiłki, robiła reserch, kupowała suple a nawet to ona zapisała mnie na siłownię.

Tak więc miesiące mijały, sadło spadało a mięśnie rosły. Gdzie tylko się dało mówiłem o tym że wchodzenie na redukcję i masę to głupota bo można obie te rzeczy osiągnąć od razu.

Tak jak napisałem byłem wielkim zwolennikiem rekompozycji, byłem - to słowo klucz.
Może nie uwierzycie w to co teraz napiszę ale odczuwam potrzebę podzielenia się tym z kimś kto może wpaść w pułapkę rekompozycji tak jak ja.

W pewnym okresie zacząłem mieć więcej obowiązków w pracy, wiązało się to więc z większym stresem a co za tym idzie jakość snu bardzo się pogorszyła. Budziłem się często w środku nocy i nie mogłem zasnąć.

Jednej z takich nocy obudziło mnie nagle ukłucie w prawy pośladek.
Obróciłem się szybko i zobaczyłem swoją piękną żonę ze strzykawką wbitą w moją coraz bardziej umięśnioną pupę.
- Co jest #!$%@?!? - zapytałem
- Śpij, to tylko testosteron dla lepszych wyników

Tak więc zakończyłem wtedy moją przygodę z rekompozycją bo stwierdziłem że szkoda na to zdrowia i wam doradzam to samo.
Może ona prowadzić do ginekomastii, łysienia i innych nieprzyjemnych przypadłości.

  • 1