Aktywne Wpisy
Minieri +734
Dziś w nocy całkiem spory ruch. W końcu mamy weekend więc ludzie się bawią, jedzą, piją a jak brakuje to gdzie pójdą? No wiadomo że do mnie. Bardzo dużo jedzenia dziś narobiłem, widocznie w takiej deszczowej pogodzie coś na ciepło w nocy jest zbyt kuszące by sobie odmówić.
O dziwo dziś pełna kultura. Oprócz jednego chama, ale chociaż jeden zawsze się trafi. Była też Ukrainka o której już kiedyś pisałem, że chciała na krechę. Dziś chciała najtańsze p--o, u mnie to jest Książ za 3,30zł, ale brakowało jej 20gr. Nie dałem. Kręciła się nerwowo pod okienkiem kilka minut aż w końcu ją olśniło - kratka do wycierania butów pod drzwiami. Pod nią pełno liści, ptasich piór, błota i jak się okazało pełna jej szczęścia bo znalazła pod nią aż 50gr. Gdybyście tylko widzieli jej minę, jakby mnie właśnie ograła w zaciętej partii szachów.
Co do szachów to był u mnie pan stróż z parkingu obok. Często mnie odwiedza bo widzi ze swojej kanciapy jak wychodzę zapalić i się przyłącza. Dzisiaj pochwalił się że dostał od syna tablet na urodziny i gra na nim w szachy właśnie. Z komputerem. Kiedy spytałem dlaczego nie pogra z innymi przez Internet to odpowiedział że się boi bo zawsze wygrywa i jeszcze go znajdą i mu wpier... ( ͡º ͜ʖ͡º)
O dziwo dziś pełna kultura. Oprócz jednego chama, ale chociaż jeden zawsze się trafi. Była też Ukrainka o której już kiedyś pisałem, że chciała na krechę. Dziś chciała najtańsze p--o, u mnie to jest Książ za 3,30zł, ale brakowało jej 20gr. Nie dałem. Kręciła się nerwowo pod okienkiem kilka minut aż w końcu ją olśniło - kratka do wycierania butów pod drzwiami. Pod nią pełno liści, ptasich piór, błota i jak się okazało pełna jej szczęścia bo znalazła pod nią aż 50gr. Gdybyście tylko widzieli jej minę, jakby mnie właśnie ograła w zaciętej partii szachów.
Co do szachów to był u mnie pan stróż z parkingu obok. Często mnie odwiedza bo widzi ze swojej kanciapy jak wychodzę zapalić i się przyłącza. Dzisiaj pochwalił się że dostał od syna tablet na urodziny i gra na nim w szachy właśnie. Z komputerem. Kiedy spytałem dlaczego nie pogra z innymi przez Internet to odpowiedział że się boi bo zawsze wygrywa i jeszcze go znajdą i mu wpier... ( ͡º ͜ʖ͡º)
Melkovva_ +53
Ponad sześć lat - tyle byłem z moim różowym. Bywało różnie, jak to w związku, ale trwaliśmy przy sobie i byliśmy ze sobą szczęśliwi. Pochodzimy z jednej wioski u podnóży Sudetów, a życie się tak ułożyło, że wyjechaliśmy na studia do tego samego dużego miasta, które z czasem nam okropnie zbrzydło (Śląsk ( ͡° ͜ʖ ͡°) ). Podjęliśmy więc, pomimo stabilnej pracy i niezłych perspektyw, ryzykowną decyzję: wracamy na swój k--------k. Pracę się ogarnęło, może nieco mniej płatną, ale procentować miało otoczenie i spokój, na którym nam zależało. Plan wyglądał tak: kawalerka, ślub, kredyt, ziemia, domek, potomek. Brzmi jak plan, co nie? Wróciliśmy tu w lipcu, póki co każde do swoich rodziców, ale już miałem nagrane mieszkanie. W październiku zacząłem jego remont.
Zgadnijcie co? Dostałem nagle nakaz eksmisji z jej życia. (╯°□°)╯︵ ┻━┻
Grom z jasnego nieba, pioruny siarczyste ogniste. Bez żadnej kłótni, bez niczego. "D--a, daj mi tydzień na przemyślenie paru rzeczy". Okej, myślę sobie, z tego coś złego się urodzi. Po tygodniu w okrągłych słówkach oznajmiła "uważam, że powinniśmy się rozstać". Świat mi się zawalił. Powody? Zaczęła wyrzucać jakieś p--------y bez ładu i składu w stylu "a bo ty zawsze jesteś na nie, bo moje zdanie się nigdy nie liczy, a bo ja jednak nie chcę dzieci" itd. Czujecie, od 2013 roku nad tym myślała, że jednak nie spełniam kryteriów. Tym bardziej, że to są zarzuty, których nie da się odeprzeć, bo co - miałbym np. przedstawić jakieś statystyki odmów i zgód różnych pomysłów? ( ͡º ͜ʖ͡º) Poza tym - decyzja już była podjęta i zostałem od razu poinformowany, bez najmniejszego mrugnięcia okiem, że jest ostateczna. A jeszcze tydzień wcześniej ruchałem ją na łące!
Co się okazało ostatecznie? Trzy miesiące (a właściwie to nawet krócej) wystarczyło, żeby sprzedać nasze wspomnienia, przyzwyczajenia i plany za jakiegoś koleżkę z nowej pracy.
No i teraz wszedłem sobie płynnie w #depresja. Wziąłem w robocie urlop, próbuję się pozbierać do kupy. Wróciłem do mojej małej ojczyzny, za którą tęskniłem całym serem - a teraz nie potrafię w niej wytrzymać.
Opcje na życie wymyśliłem trzy:
- zostać - w pracy, sam w nowym mieszkaniu, bez znajomych - jedynie z rodzicami przy boku
- wrócić do starej pracy na Śląsk - pracuję w dość specyficznej branży, myślę że powrót do niej nie byłby problemem. Tam mam paru znajomych, bardzo tę robotę lubiłem i byłem doceniany
- wyjechać, ale do innego miasta - np. we Wrocławiu są dla mnie perspektywy, mam też znajomych, tylko trzeba ich odkurzyć.
Jest jeszcze opcja czwarta, emigracja zagramanicę, ale jeśli byłaby taka szansa, to biere w ciemno.
Los mój w waszych rękach. Jestem w stanie emocjonalnym, w którym nie potrafię nawet wstać z łóżka i cokolwiek zjeść, nie mówiąc już o podejmowaniu ważnych decyzji. To jak rzut monetą, ale z trochę oszukanym prawdopodobieństwem. Liczę na was.
Jeśli ktoś z was ma inny pomysł na to, co w takiej sytuacji ze sobą zrobić (samobój czy inne radykalne rozwiązania nie wchodzą w grę, rozważałem, ale tchórz here), z chęcią je poznam.
Wybierz los dupy-z-tylu
Zabić się przez szlaufa to pomysł chu*owy.
Nie byla Ciebie warta. Nie ma co płakać, śmieci się same wyniosły.
(づ•﹏•)づ chodź się przytul słodziaku
To jest zależne od jednostki i płeć tu nie ma nic do rzeczy. Przykro mi, że masz takie doświadczenia, ale strasznie generalizujesz. Niemniej odpowiem... Nie wszyscy LUDZIE się tak zachowują. :)