Wpis z mikrobloga

Siadajcie małe k----e, opowiem wam historię o #bolecnaboku i #logikarozowychpaskow. Dodatkowo pomożecie mi podjąć decyzję odnośnie mojego życia.
Ponad sześć lat - tyle byłem z moim różowym. Bywało różnie, jak to w związku, ale trwaliśmy przy sobie i byliśmy ze sobą szczęśliwi. Pochodzimy z jednej wioski u podnóży Sudetów, a życie się tak ułożyło, że wyjechaliśmy na studia do tego samego dużego miasta, które z czasem nam okropnie zbrzydło (Śląsk ( ͡° ͜ʖ ͡°) ). Podjęliśmy więc, pomimo stabilnej pracy i niezłych perspektyw, ryzykowną decyzję: wracamy na swój k--------k. Pracę się ogarnęło, może nieco mniej płatną, ale procentować miało otoczenie i spokój, na którym nam zależało. Plan wyglądał tak: kawalerka, ślub, kredyt, ziemia, domek, potomek. Brzmi jak plan, co nie? Wróciliśmy tu w lipcu, póki co każde do swoich rodziców, ale już miałem nagrane mieszkanie. W październiku zacząłem jego remont.
Zgadnijcie co? Dostałem nagle nakaz eksmisji z jej życia. (°°
Grom z jasnego nieba, pioruny siarczyste ogniste. Bez żadnej kłótni, bez niczego. "D--a, daj mi tydzień na przemyślenie paru rzeczy". Okej, myślę sobie, z tego coś złego się urodzi. Po tygodniu w okrągłych słówkach oznajmiła "uważam, że powinniśmy się rozstać". Świat mi się zawalił. Powody? Zaczęła wyrzucać jakieś p--------y bez ładu i składu w stylu "a bo ty zawsze jesteś na nie, bo moje zdanie się nigdy nie liczy, a bo ja jednak nie chcę dzieci" itd. Czujecie, od 2013 roku nad tym myślała, że jednak nie spełniam kryteriów. Tym bardziej, że to są zarzuty, których nie da się odeprzeć, bo co - miałbym np. przedstawić jakieś statystyki odmów i zgód różnych pomysłów? ( ͡º ͜ʖ͡º) Poza tym - decyzja już była podjęta i zostałem od razu poinformowany, bez najmniejszego mrugnięcia okiem, że jest ostateczna. A jeszcze tydzień wcześniej ruchałem ją na łące!
Co się okazało ostatecznie? Trzy miesiące (a właściwie to nawet krócej) wystarczyło, żeby sprzedać nasze wspomnienia, przyzwyczajenia i plany za jakiegoś koleżkę z nowej pracy.
No i teraz wszedłem sobie płynnie w #depresja. Wziąłem w robocie urlop, próbuję się pozbierać do kupy. Wróciłem do mojej małej ojczyzny, za którą tęskniłem całym serem - a teraz nie potrafię w niej wytrzymać.
Opcje na życie wymyśliłem trzy:
- zostać - w pracy, sam w nowym mieszkaniu, bez znajomych - jedynie z rodzicami przy boku
- wrócić do starej pracy na Śląsk - pracuję w dość specyficznej branży, myślę że powrót do niej nie byłby problemem. Tam mam paru znajomych, bardzo tę robotę lubiłem i byłem doceniany
- wyjechać, ale do innego miasta - np. we Wrocławiu są dla mnie perspektywy, mam też znajomych, tylko trzeba ich odkurzyć.
Jest jeszcze opcja czwarta, emigracja zagramanicę, ale jeśli byłaby taka szansa, to biere w ciemno.
Los mój w waszych rękach. Jestem w stanie emocjonalnym, w którym nie potrafię nawet wstać z łóżka i cokolwiek zjeść, nie mówiąc już o podejmowaniu ważnych decyzji. To jak rzut monetą, ale z trochę oszukanym prawdopodobieństwem. Liczę na was.

Jeśli ktoś z was ma inny pomysł na to, co w takiej sytuacji ze sobą zrobić (samobój czy inne radykalne rozwiązania nie wchodzą w grę, rozważałem, ale tchórz here), z chęcią je poznam.
dupa-z-tylu - Siadajcie małe k----e, opowiem wam historię o #bolecnaboku i #logikaroz...

źródło: comment_rqPgG6WWaBhxgjUzhlQaySrrVirDu5dY.jpg

Pobierz

Wybierz los dupy-z-tylu

  • Zostań w miejscu, które kochasz 8.7% (11)
  • Wracaj na Śląsk, gdzie miałeś ułożone życie 50.4% (64)
  • Wyjedź do innego miasta, ułóż życie od nowa 40.9% (52)

Oddanych głosów: 127

  • 16
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Turiin: współczuję. Jak masz jakieś rady jak dalej żyć, to też always welcome. Póki co przy życiu trzyma mnie tylko zaangażowanie ojca, kumpel (sam z depresją) i tchórzostwo.
  • Odpowiedz
@dupa-z-tylu: przede wszystkim pamiętaj, że potrzebujesz czasu i pozwól sobie na ten smutek teraz - to normalny etap. podpowiem, że super jeśli zapisałbyś się na terapię, to bardzo pomoże :), a co do opcji wyboru... ja będąc na Twoim miejscu wróciłabym na śląsk (o ile nie kojarzy się za bardzo z byłą, nie wiem na ile sentymentalny jesteś), lub całkowita zmiana miasta i otoczenia, ale na takie, w którym masz
  • Odpowiedz
@dupa-z-tylu: jeśli cię to jakoś pocieszy i poczujesz się lepiej to właśnie przeżywam identyczną sytuację. Laska mnie zostawiła z dnia na dzień po 6 latach. Leżę od tygodnia i jedyne do czego mogę się zmusić to wyjście do pracy i 8h męczarni, wracam taki padnięty, że nie mam już na nic siły co mi się nigdy nie zdarzało i tak tkwie w tej pętli s----------a łóżko -> praca -> łóżko
  • Odpowiedz
@dupa-z-tylu: to ja Ci odpowiem na moim przykładzie bo jestem w bardzo podobnej sytuacji. Przez dobre 3 miesiące cierpiałem przeokrutnie, schudłem 12kg (przy wadze 71), walczyłem, dawałem sobie płonną nadzieję, cały mój świat runął i to co gorsza z mojej głupoty. Nie ważne czy zostaniesz i gdziekolwiek pojedziesz, musi minąć czas żeby Twoja głowa się uspokoiła. Mnie bardzo pomogła koleżanka z którą po prostu spotykam się pogadać o tej sytuacji,
  • Odpowiedz
@bon-bon: pytanie z ciekawości. Dlaczego dziewczyny w tym moja siostra tak gardzą kolesiami których zostawiły a ci wpadli w depresję? No kurde, jak dla mnie to oznaka że facet tak nieprawdopodobnie kocha że aż mu rozum odebrało. Mnie rozstanie rozmontowało całkowicie i w oczach mojej ukochanej jestem słaby frajerem a nie facetem któremu zależy. No k---a, jakby mnie od wczoraj znała. Fuck logic.
  • Odpowiedz
@Adasi: No tak, bo oczywiście wszystkie kobiety się zachowują tak samo (bez wyjątku!), a ja mam jakieś odgórne przyzwolenie od Ciebie, by się za nas wszystkie wypowiadać XD Serio?

To jest zależne od jednostki i płeć tu nie ma nic do rzeczy. Przykro mi, że masz takie doświadczenia, ale strasznie generalizujesz. Niemniej odpowiem... Nie wszyscy LUDZIE się tak zachowują. :)
  • Odpowiedz
@bon-bon: nie nie, nie chce generalizować. Po prostu tak generalnie jest jak się pytam po koleżankach i po konsultacjach z siostrą. Dałem z siebie absolutnie wszystko by odzyskać kobietę mojego życia, a ona stwierdziła że moje starania tylko ją ode mnie oddaliły, a zrobiłem absolutnie wszystko co się dało i dlatego mnie to tak zniszczyło. 3 miesiące a ja bez przerwy o niej myślę ehhh...
  • Odpowiedz
@Adasi: Ludzie czasem działają mało logicznie i zaczyna im zależeć na czymś/kimś w momencie, gdy to stracą. No i większość z nich też nie lubi być osaczana. Jakby jej zależało i by chciała to by nie szukała wymówek, ale wiesz... to tylko moje zdanie. Najzdrowiej dla Ciebie będzie jak chyba urwiesz z nią kontakt, bo to w opór toksyczne, powodzenia
  • Odpowiedz
@bon-bon: teraz już sobie obiecałem że koniec. Zrobiłem wszystko co było do zrobienia, może zatęskni może nie, moze kogoś innego poznam w tym czasie. Najgorsze jest ze to było wszystko o czym w życiu marzyłem ale zrozumiałem to za późno. Ehhh k---a az mi serce wali jak to pisze.
  • Odpowiedz