Wpis z mikrobloga

No dobra, wiem że mineło już 3 tygodnie od poprzedniego wpisu, ale jakoś nie mogłem się do tego zebrać i jakoś dzisiaj mnie naszło pod wpływem pewnych wydarzeń żeby to napisać, więc przepraszam za opóźnienie i zapraszam do czytania.

Wizytę miałem o 12:15, przyszedłem 5 minut wcześniej, wchodzę, serce wali jak szalone, okazuje się że wchodzę do dwupokojowego mieszkanka zaadaptowanego na dwa gabinety. No i widzę babę co jest w kolejce przede mną, jak miałem wejść o 12:15 tak wszedłem 12:30, no trudno się mówi.

Wchodzę, na początku takie zwykłe pytania o imię, nazwisko, miejsce urodzenia pesel, no chyba takie typowe jak się przychodzi do nowego lekarza z jakiejkolwiek dziedziny. Ja tam powiedziałem jeszcze że to moja pierwsza wizyty u psychiatry w ogóle.

No i następuje pytanie „Z czym pan do mnie przychodzi?”, no nie mówię wprost że mam depresję, tylko że mam obniżony nastrój, zapytał się wtedy ile czasu, podał przykładowo kilka okresów to mu mówię że ponad 3 lata, obniżone poczucie własnej wartości, nie widzę sensu w życiu, powiedziałem mu też że mam fobie społeczną, ale jakoś nie drążył tego tematu, powiedział sobie tak pod nosem „no lęk przed ludźmi”, jeszcze zapytał mnie jak tam u mnie ze snem, czy budzę się w nocy i jak tam moja jakość snu. Powiedziałem że nie budzę się w nocy, ale mino spania tych 7-8h to czuję się fatalnie. Pytał się czy w rodzinie ktoś chorował na zaburzenia tego typu to odpowiedziałem zgodnie z prawdą (wujek ma schizofrenie).
Przepisał mi Lafactin 37,5 mg, 1 kapsułka dziennie przez tydzień, potem 2, 3 i końcu 4, zapytałem o skutki uboczne to powiedział że w zasadzie żadnych nie ma, mogę tylko poczuć kręcenie w nosie.

Wychodzę po 15 minutach (przy umawianiu wizyty miałem info że wizyta trwa 30 minut). No i wtedy poczułem się trochę wyruchany w pupę, powiedziałbym że lekarz zachowywał się jak takie „no szybko szybko, mam jeszcze 10 pacjentów na pana miejsce(oprócz mnie już nikogo nie było)”, niby był miły, ale czułem że podchodzi do tego w taki olewczy sposób, w zasadzie nie zapytał się mnie nawet czy miałem myśli samobójcze czy coś (a jak w internecie czytałem o skutkach ubocznych tego Lafactina to właśnie coś tam jest o zwiększonym ryzyku na to) a sam nie czułem się za pewnie żeby pierwszy to powiedzieć. Nie zapytał się też o jakie mam relację z rodziną.

Recepty jeszcze nie wykorzystałem, musiał usiąść na spokojnie i to wszystko przemyśleć, jadę jutro po paszport to wtedy kupię.

Zastanawiałem się czy nie umówić wizyty u innego lekarza lub coś takiego, ale raz że tuż po tym straciłem całą motywację, a dwa że mam w zasadzie do wyboru dwa miasta, w jednym najwięcej opinii ma właśnie ten typ, a później są jakieś baby i nie czułbym się komfortowo rozmawiając z kobietą, a drugie to miasto wojewódzkie i tam są wszyscy zapchani i kolejki na kilka tygodni.

A, no i typ dał mi paragon na 120 zł (według jego cennika 150 zł za pierwszą wizytę, 120 za każdą kolejną), pewnie mu się nie chciało zmienić opcji na tym urządzeniu do drukowania paragonów.

#przegryw #depresja
  • 8
@Naiken: Nie mogleś inaczej tego odczuć, bo jak sam wyżej napisaleś,masz fobie społeczną i co by ci nie przepisał pewnie byś drążył temat.... Po jednym opakowaniu raka (chyba) nie dostaniesz :) powinieneś spróbować, a może jednak się poprawi :/
Lafactin


@Naiken: Też biorę wenlafaksynę. Przepisał mi psychiatra na zaburzenia lękowe, OCD i fobię społeczną. To dobry lek, ale ma sporo efektów ubocznych, zwłaszcza na początku(mdłości, zawroty głowy, pocenie, problemy z zaśnięciem, zaostrzenie objawów, no i oczywiście wpływa na libido jak wszystkie antydepresanty)