Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
jesteś prawie 30letnim neetem. do tego khv. nie jesteś nierobem. pracowałeś ale po prostu interakcja z ludźmi przerosła cię. kończą ci się oszczędności. twój typowy dzień polega masterowaniu umiejętności wyparcia. uczysz się obcych języków, uczysz się kucować, dbasz o kondycję psychofizyczną, ćwiczysz regularnie, starasz się utrzymywać odpowiedni tryb żywienia ale to na nic. jesteś gównem i ty to wiesz. przez większość czasu oglądasz bajki, grasz i kompulsywnie obalasz ustrój komunistyczny. masz depresję. wszystko co robisz jest obarczone pytaniem #!$%@? niebieskiej po #!$%@? to wszystko czemu nie urodziłeś się kilkaset lat później w czasach gdy nie trzeba obawiać się śmierci ze starości, wielu najniebezpieczniejszych chorób, a gówniaka przed narodzinami można obdarzyć lepszymi cechami. nie wiesz po co robisz cokolwiek. nie jesteś głupi ani kaleki ani odrażający z wyglądu. po prostu coś stało się w twoim życiu takiego że zawsze przegrywasz nie ważne co byś robił. języki obce? programowanie? bodybuilding? własny biznes? o to samo co ty walczy armia bardziej utalentowanych od ciebie ludzi, ciężej pracujących, osób którzy mają wsparcie i więcej szczęścia i więcej doświadczenia w kontaktach z ludźmi i wiele wiele więcej dynaminy niż ty. co ty możesz? co ty sobie wyobrażasz? marzenia o fajnym życiu były dobre gdy miałeś 12 lat. szkoła średnia powinna ci te marzenia zabić. i to zrobiła. a życie po szkole wzięło zimne truchło tych marzeń i je wysrаło odcinając mu łeb i srając do środka. nienawidzisz świata ale najbardziej siebie.

nie masz kolegów. nie masz nadziei. nie masz motywacji. a twoje najlepsze wspomnienia to gdy kiedyś znalazłeś naprawdę zajebistą porno gierkę do której trzepałeś tydzień codziennie jak opętany. twoje życie to pasmo porażek i niespełnionych nadziei. psychologia ma dla ciebie tylko jedną drogę wyjścia. pójdziesz na terapię, zostaniesz nafaszerowany rozmaitymi środkami które cie otumanią, a gdy stracisz swoje ja zostaniesz przez terapeutę uformowany od nowa. oczywiście do końca życia na "lekach". staniesz się marionetką. twoja dusza zostanie zamknięta w klatce a twoje ciało będzie się poruszać na rozkaz terapeuty. zwykłe zombie. egzystencja gorsza nawet niż śmierć bo czasem możesz mieć przebłyski świadomości uzmysławiając sobie co się #!$%@?ło. postanawiasz że nigdy z tego nie skorzystasz.

kończą ci się oszczędności. pora wracać do pracy. jesteś #!$%@? smutnym anonkiem z wiecznym grymasem cierpienia na ryju więc szukasz zatrudnienia w fabryce smrodu gdzie będą mieć na ciebie #!$%@? bo liczy się tylko #!$%@? a nie jakiś normicki dynamizm i smalltalk. 2k/msc i widmo miliona ludzi zabijających się o twoje miejsce. #!$%@?. dziadujesz ale bynajmniej masz spokój. podczas obowiązkowej przerwy 15min grasz w strategię z chińskimi dziewczynkami jedną i zajadając się zakładowym żarciem drugą ręką. czasem tylko ktoś zapyta

anon i jak w nowej robocie?

odpowiadasz że ok i wracasz do swoich zajęć.
po odliczeniu wszystkich niezbędnych rzeczy zostaje ci 2 godziny dla siebie na każdej doby. za mało na wszystko poza uciekaniem od świata w rzeczywistość wirtualną. nie masz czasu na ćwiczenia więc tracisz mięśnie. zaczynasz mieć #!$%@? na to co pchasz do ryja więc twoja dieta zalewa cie tłuszczem. masz #!$%@?. każdego dnia coraz bardziej. nie przegrywasz życia. żeby przegrać trzeba na początku dostać możliwość wygrania. ty nigdy takiej szansy nie dostałeś. po prostu staczasz się od początku. tak jakbyś już po urodzeniu został #!$%@? do szybu. podczas lotu mignie ci obok jakiś lepszy scenariusz życia ale ostatecznie nie ma dla ciebie innej drogi. lądujesz na ciałach tobie podobnych i powoli zdychasz.

pewnego wieczoru podczas lurkowania któregoś z zagranicznych forów obrazkowych widzisz kolejny wpis kolejnego anona w depresji. dał link do swojego suicide streamu. gadał kilka godzin, potem pociągnął za spust. ot tak jeden ruch i trud skończony. a świat się kręcił dalej. znaleziono jego zwłoki, w mediach ładni ludzie w poważnym tonie mówili że depresja zła, trzeba sobie pomagać wzajemnie, trzeba wyjść do ludzi, a rano to trzeba iść pobiegać.
coś w tobie pęka. idziesz na dach. skaczesz. dzięki temu słynnemu near death experience wszystko zwalnia. w obliczu śmierci organizm instynktownie przekracza swoje limity dając ci ostatnią szanse na ratunek. ale nic ci nie pomoże. specjalnie wziąłeś rozpęd i odskoczyłeś by nie dać sobie szansy na złapanie się choćby parapetu. po drodze migają ci w oknach sceny z cudzego życia. ktoś się sra, ktoś siedzi przed kompem. a ty myślisz tylko że #!$%@? z nimi i z duchem twoim. rozbijasz o ziemię ten głupi ryj. w newsach piszą że ty dobry chłopak byłeś, cichy spokojny, nie wiadomo co w ciebie wstąpiło. ładni ludzie poważnym tonem mówią że tragedia, że depresja zbiera żniwa, że trzeba tylko iść pobiegać, wyjść do ludzi i wybrać się na terapię. że trzeba tylko ten jeden pierwszy krok.

#przegryw #depresja

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy dla młodzieży
  • 11
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@AnonimoweMirkoWyznania: dobre formalnie. Bardzo dobre. Strumień świadomości.

Ale treściowo autodestrukcja i doły. Nie popieram. Chyba, że rozładowuje i temu służy i tak w głębi nie chodzi o #!$%@? sobie, tylko o wentyl bezpieczeństwa... Wtedy zniesę, a nawet dam plusa.
  • Odpowiedz
@WinterLinn: Nie, jest skutkiem. Przegryw się skupia na masturbacji, bo z powodu bycia w stagnacji nie ma nic innego do roboty. Nie ma aż tak drastycznego wpływu na życie, po prostu jak jest deprecha to człowiek nie zajmuje się niczym i tak będzie niezależnie od tego czy jest masturbacja czy nie.
  • Odpowiedz