Wpis z mikrobloga

Tak sobie właśnie myślę o swoich znajomych, którzy kiedyś popełnili samobójstwo albo zginęli w jakimś wypadku. Bardzo dziwnie mi jest o tym myśleć. Z niektórymi stratami nadal sobie nie umiem poradzić.
W jedną koleżankę z podstawówki wjechał samochód i uciekł z miejsca zdarzenia.
Jeden kolega z dzieciństwa był z resztą znajomych i wrócił do domu i się powiesił.
Inny to samo.
Dziwnie mi przypominać sobie wszystkie historie jak biegałam z nimi po lesie, bawiłam się. A oni teraz tak po prostu nie żyją.

#depresja to #!$%@?
  • 7
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@konsumatumest: no ogólnie #!$%@? kwestia gdy ktoś odchodzi i go nagle poprostu nie ma i nie będzie :(

Też kiedys myślałem dużo o śmierci itp ale szczerze myśleć o śmierci to zbytnio nie ma sensu bo tylko zdołowany człowiek chodzi.
A wierzysz w coś?
@konsumatumest: jedna znajoma zginęła przez pijanego kierowcę, inny się zaczadził bo nie wyłączył garnka i zasnął, inny się utopił pływając w dzikim jeziorze, jeszcze inny zaćpał.
Nie zwalałbym tu na depresję. Tak wygląda - nomen omen - życie...
@Szymonv8 wierzę bardzo mocno w niebo. Może niekoniecznie takie chrześcijańskie, ale wierzę, że coś jest. Może jakaś reinkarnacja. Wierzę w dusze i wierzę, że ona tak nie umiera, nie znika. Więc może to niebo istnieje.

Ale z drugiej strony - inna część mnie mowi, że w sumie to czemu. Czemu my sami nazwalismy się jakimiś idealnymi. Może jesteśmy na tym samym poziomie co mucha. Jesteśmy wyrzyganą konsekwencja ewolucji i tyle. Jesteśmy, umrzemy
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@konsumatumest: jeśli to wmawianue sobie daje Ci jakąś otuchę i spokój to pewnie nie szkodzi, chociaż chyba lepiej i bezpieczniej pogodzić się z bezsensem istnienia. W ogóle odpowiednia perspektywa i uświadomienie sobie nieistotnosci własnego istnienia pomaga na takie sprawy.